
Z senator Magdaleną Kochan (Koalicja Obywatelska) o rządowych obostrzeniach w walce z pandemią rozmawia Łukasz Perzyna.
- Premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że cała Polska, oczywiście poza powiatami uznanymi za najbardziej zagrożone, tzw. czerwonymi, gdzie restrykcje są jeszcze surowsze - staje się żółtą strefą, w której obowiązuje m.in. noszenie masek w miejscach publicznych. Czy słusznie?
- Lepiej późno niż wcale. Przeraża mnie jednak, że jedyną receptą, w sytuacji gdy liczba zachorowań przekracza cztery tysiące dziennie, okazują się maseczki. Nie ma co zapewniać, jak czyni to premier, że miejsc w szpitalach nie zabraknie. To widok... z lotu ptaka. W praktyce sytuacja kształtuje się inaczej, mniej optymistycznie. Nie decyduje sama liczba przygotowanych łóżek szpitalnych...
- ...premier mówił o 9 tysiącach...
- ...ale przede wszystkim to, gdzie się znajdują. Pacjent z Krakowa nie pojedzie przecież do Gdańska ani do Kołobrzegu.
- Skąd biorą się obecne problemy, skoro pandemia trwa od marca?
- Przespano czas, gdy można się było przygotować na obecną, pogarszającą się sytuację. Zamiast tego w lipcu ochoczo ogłaszano, że nie ma się czego bać. Naprawdę od tego czasu nie tylko dlatego, że jestem senatorem opozycji, nie wierzę już w szumne zapowiedzi, w cały ten optymizm kosztem rodaków. Dobrze, że rządzący obudzeni z letargu przypomnieli sobie o ponownym wprowadzeniu obowiązku noszenia maseczek. Kiedy ogłoszono go za pierwszym razem, zachorowań było trzysta dziennie. Teraz ponad dziesięć razy więcej. Gdy ich liczba wzrasta w postępie geometrycznym, przyjdzie być może myśleć o wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej lub stanu wyjątkowego. Dobrze, że przynajmniej maseczki znów stały się obowiązkowe.
- Decyzje ogłasza premier, który nie jest lekarzem, również towarzyszący mu minister zdrowia ma tytuł doktora, ale jest menedżerem, nie medykiem. Czy to źle?
- Nie umiem tego ocenić, nie uważam, że minister zdrowia walczący z pandemią a tym bardziej premier muszą być koniecznie lekarzami. Wiem za to, że obaj mają obowiązek zasięgania opinii u autorytetów świata medycznego.
- Kogo w pierwszym rzędzie powinni posłuchać?
- Wystąpień prof. Krzysztofa Simona. Słyszę jego nawoływania, żebyśmy wszyscy respektowali środki bezpieczeństwa, chroniące przed zakażeniem. Mówił, jak ważne, żebyśmy rozumieli, na czym polega zagrożenie. Uwielbiany przez pacjentów, bacznie słuchany przez lekarzy, mógłby stać się ekspertem dla rządzących. Gdy wirus trochę odpuścił, trzeba się było przygotować na sytuację, gdy powróci, słuchać autorytetów.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie