
Kiedy normy stężenia pyłów w powietrzu są przekroczone wszyscy alarmują o smogu. W komunikatach pojawiają się zalecenia, by najlepiej nie wychodzić na zewnątrz, ograniczyć do niezbędnego minimum spędzanie czasu na „świeżym” (co w tym przypadku brzmi nieco ironicznie) powietrzu. To już wszyscy wiemy. Okazuje się jednak, że w takie dni jak chociażby wczoraj szczególnie nasze dzieci są narażane na wdychanie skażonego powietrza. Jak to możliwe? Wystarczy lekcja WF na przyszkolnym boisku o czym poinformowała nas w mailu Czytelniczka...
- O smogu mówimy dużo, nawet chwilami jak dla mnie przesadnie. Urząd miasta i inne instytucje publikują komunikaty i ostrzeżenia, których oczywiście nie da do końca się przestrzegać. Codzienność zmusza do wychodzenia z domu, jednak ja ze względu na zdrowie dzieciaków pilnuję by w dni kiedy zanieczyszczenie jest największe, ograniczyć ich pobyt na dworze do drogi „do” i „ze” szkoły. Wczoraj krew mnie zalała. Okazało się, że syn w dzień kiedy normy pyłu były porządnie przekroczone, miał lekcję WF na boisku! Nie zgadzam się na takie bezmyślne zachowanie nauczycieli i - lub przede wszystkim - dyrekcji szkoły. Przecież ktoś powinien za to odpowiedzieć. To narażanie dzieci na utratę zdrowia! - pisze oburzona mama ucznia jednej ze stołecznych szkół zastrzegając sobie anonimowość.
A my zastanawiamy się jak jest w innych szkołach. Wasze dzieci też mają zajęcia na „świeżym” powietrzu w dni alarmu smogowego?
foto: pixabay
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Przecież w środku budynku (np. na sali szkolnej) poziom smogu jest dokładnie taki sam na na boisku. Wentylacja wymaga wymianę całej kubatury pomieszczeń w ciągu nawet jednej godziny!