Reklama

Bajka o złotej rybce

Pewnego razu w pewnym dużym kraju Prezydent bardzo dużego miasta po wygraniu wyborów przyszedł nad piękną rzekę w swym mieście i spotkał złotą rybkę. Ucieszył się bardzo i powiedział: złota rybko czy mogę mieć choć jedno życzenie, na to złota rybka: spoko, mów co Ci trzeba. Pan Prezydent rzekł: w kampanii wyborczej złożyłem wiele obietnic i chciałbym je realizować więc bardzo proszę spraw by moje miasto otrzymało bardzo dużo pieniędzy od rządu. Rybka jako, że była całkowicie apolityczna jeśli chodzi o jej stosunek do życzeń petentów rzekła: niech tak się stanie ale ma tylko jedno maleńkie życzenie - czy Pan Prezydent mógłby zadbać o moje warunki pracy a konkretnie, żeby ta rzeka była bardzo czysta. Prezydent ucieszył się, że złota rybka spełni jego życzenie a co do rzeki to oczywiście jak najbardziej obiecał.

Minął rok, niewiele się w tym mieście dobrego działo, Pan Prezydent był trochę strapiony i ponownie trafił nad rzekę. A tu znowu pojawia się złota rybka, niestety jakaś taka dziwnie pomarszczona i wymęczona … Pan Prezydent znowu się ucieszył i mówi: wiem, że z tą rzeką do końca mi nie wyszło a i z moim programem idzie kiepsko ale daj mi jeszcze jedną szansę i zmuś ten wstrętny rząd by dosypywał mi coraz więcej pieniędzy, bo składam coraz to nowe obietnice, wiem, że czasami bardzo dziwne ale zrozum to jest polityka. Złota rybka ciężko westchnęła i z trudem mówiąc rzekła: wiesz, że przy realizacji życzeń kieruję się bezstronnością ale dajmy sobie nawzajem szanse: ja coś tam jeszcze dla Ciebie załatwię ale Ty też zadbaj o te pieniądze dla swego miasta, które zależą od Twojej pracy, może przejrzyj te Twoje wydatki bo tutaj nad rzekę przychodzi bardzo dużo ludzi i opowiadają mi o tak dziwnych Twoich pomysłach i wydatkach, że mi po prostu płetwy opadają.  I jeszcze jedno, bardzo, bardzo ważne: daj mi żyć boć widzisz, że tej rzece jest mi coraz ciężej. Prezydent rozchmurzył się i oczywiście obiecał złotej rybce co tylko chciała.

Wreszcie przyszedł rok trzeci: Pan Prezydent na jesieni był już mocno poirytowany, że znowu musi się troszczyć o budżet i znowu trafił nad rzekę chcąc spotkać złotą rybkę. Na początku wykrzyczał dwa słowa jedno z pięciu liter, drugie z trzech, które w gronie ludzi kulturalnych i inteligentnych uchodzą za chamskie i obelżywe ale w gronie formacji wspierających Pana Prezydenta uchodzą za wyraz słusznego gniewu i niezłomności charakteru. Potem długo wolał gdzie jesteś złota rybko bo ten (i tu kilka gwiazdek) rząd nie chce mi dać słuszne należnych mi przecież pieniędzy. Niestety rybka nie przypłynęła, zgadnijcie kochani dlaczego. Pan Prezydent bardzo się zachmurzył i zadumał, przypomniał sobie o swych obietnicach dla rybki i nawet lekko się wzruszył. Ale szybko przybrał dziarską pozę i zakrzyczał: jak nie to nie i wypowiedział słowo zaczynające się na „w” i kończące się na „j”, które w rozumieniu jego formacji symbolizuje przeciwieństwo tzw. ”mowy nienawiści”  i chęć dialogu ze wszystkimi, szczególnie z władzą.

Morał zostawiam Wam.

© Dariusz Figura
Autor jest radnym Rady Warszawy

Masz newsa z Warszawy? Napisz do nas: [email protected]

CZYTAJ RÓWNIEŻ:

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do