
W tę sobotę (28 września br.) w Piastowie na konwencji wyborczej spotkali się Bezpartyjni i Samorządowcy. PKW uniemożliwiła im stworzenie listy ogólnopolskiej, kwestionując taką liczbę podpisów, aby jej nie mogli zarejestrować. A i tak startują w 19. okręgach...
Że było to działanie z premedytacją, praktycznie nikt na sali kina "Baśń", gdzie spotkali się kandydaci na posłów z tego ruchu, nie miał wątpliwości. Nie było też wątpliwości, że te kłody rzucane im na starcie do wyborów wyzwoliły w szeregach BiS jeszcze wiekszą motywację, żeby się nie dać i dalej działać.
Sala, w której odbywała się konwencja, wypełniona była do ostatniego miejsca. Brakowało też miejsc stojących. Robert Raczyński, prezydent Lubina, lider i współtwórca ruchu, powiedział na zakończenie, że widzi i czuje tę atmosferę mobilizacji. Przypomniał, że gdy tworzył wraz z innymi działaczami samorządowymi z Dolnego Śląska podwaliny stowarzyszenia, po pierwszych wyborach nie zbliżyli się nawet do progu wyborczego. Ale już po drugich weszli do sejmiku województwa i zaczęli być znaczącą siłą. W ostatnich zaś (2018) rozdają karty. Osiągnęli bowiem ponad 15 proc. Mają marszałka i znaczną siłę, która jest w stanie przekształcać skutecznie rzeczywistość regionu. To samo - podkreślał Raczyński - stało się rok temu na Mazowszu, gdzie dzięki zaangażowaniu działaczy samorządowych Bezpartyjni Samorządowcy uzyskali ponad 5 proc. głosów i wprowadzili do sejmiku swojego człowieka - Konrada Rytla, prezesa Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej.
- Kto wie - mówił Raczyński - co by było, gdyby w tych wyborach parlamentarnych dano nam szansę... Ale nie odpuszczamy. Nie dziś, to jutro. 98 proc. Polaków jest bezpartyjnych i coraz bardziej dociera do nich, że niewiele się w naszym kraju zmieni, jeśli będziemy utrwalać zabetonowaną scenę partyjną, na której dwie partie nieustająco kłócą się o to samo, paraliżując nasze życie. A czas ucieka...
Szczerze powiem: jechałem na tę konwencję bez specjalnej nadziei, że zobaczę coś oryginalnego. Ba, że sala będzie tak wypełniona, a ze sceny, gdzie stała mównica, będzie można usłyszeć tyle świeżych myśli. MYŚLI TWÓRCZYCH, a nie przekazów dnia, którymi karmi nas zwłaszcza PiS i PO. Była mowa o ochronie klimatu i środowiska, o naprawie służby zdrowia, płacach Polaków, komunikacji, armii, ale... w sposób, który dawał konkretne rozwiązania - niebanalne i proste. Drugi raz powiem szczerze: jest się czego bać, drodzy partyjniacy ze starych zmurszałych struktur. Bo te propozycje są świeże i niebanalne, mogące podbić serca Polaków...
Wracając z Piastowa, widziałem PiS na każdym prawie płocie, banery KO i PSL gdzie niegdzie. Widać od razu kto ma pieniądze (nasze pieniądze) i kto ma zdecydowanie większe możliwości oddziaływania niż BiS. Ale przed kinem "Baśń" spotkałem Zwykłego Obywatela, który przystanął, patrząc na plakat Bezpartyjnych i zastanawiając się zapewne o co chodzi. Wyjaśniłem. Powiedział mi tak: - A dlaczego ja o nich nic nie wiem?
No, właśnie... Propagandowa machina partyjna, wspomagana z naszych podatków, promuje to, co jest już - moim zdaniem - przeszłością Polski. Ale jeszcze chwilę. Bo nawet bez pieniędzy, ten ruch się przebije. Ma rację Robert Raczyński: kropla drąży skałę. A konwencja w kinie "Baśń" wcale nie jest baśniowym wydarzeniem. Bezpartyjni i Samorządowcy są już realną siłą, która będzie zyskiwać na znaczeniu (jeszcze bez pieniędzy) z każdym dniem, gdy obecny układ partyjny będzie tracić. A będzie. PiS przeprowadził swoją poprzednią kampanię wyborczą m.in. pod hasłem "Polska w ruinie". I to była raczej przepowiednia niż stan faktyczny.
Obywatel spod kina "Baśń", gdy dowiedział się, że ma szczęście, iż nie mieszka w Warszawie (tu BiS nie został przez PKW zarejestrowany), tylko w tzw. obwarzanku, gdzie lista wyborcza jest, wszedł do kina po materiały i powiedział, że wreszcie ma na kogo zagłosować.
- Jeśli nie dziś, to jutro... - mówili kandydaci BiS w kinie "Baśń". - Ale jeśli nie teraz, to kiedy?
Więc teraz. A wynik? Przy następnych wyborach będzie lepszy. Nie można tylko dać się ograć rządzącym, jak obecnie, gdy PKW specjalnym pismem (widziałem je) nakazuje szczególnie "przetrzepać" komitet Bezpartyjnych, żaden inny. Ich dobry wynik zagraża bowiem partii rządzącej, bo przy 6-7 procentach w tym roku uniemożliwiłby jej samodzielne rządy lub zdolność koalicyjną. I to nie jest baśń!
Nie wiem dlaczego, ale - być może - z powodu atmosfery na sali, jej słusznego podekscytowania manipulacją PKW, żaru przemawiających kandydatów, a także naukowej podbudowy ich motywacji (prof. Kazimierz Kik), cały czas kołatał mi się w głowie cytat z Sienkiewicza: "Panie Wołodyjowski, larum grają..."
Nie przesadzam? Nie. Krótkowzroczność PiS, przy ich żądzy władzy, pieniędzy, gwałceniu praw obywateli i szaleństwie ekonomicznym, przypomina mi (a trochę żyję) epokę Gierka. I tak się to skończy. Dziwię się tylko, że "mędrzec" z Żoliborza, dorastający w tej epoce, nie wyciąga z niej żadnych wniosków, zaślepiony swoimi fantasmagoriami z XIX wieku. Bo skończy tak samo, choć to może jeszcze trochę potrwa... Niestety.
WOJCIECH PIELECKI
Fot: Mazowiecka Wspólnota Samorządowa
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie