Reklama

Bohater ze Lwowa - o Empuzjonie Olgi Tokarczuk

Każda książka noblistki stanowi wydarzenie, co oczywiste. Jednak "Empuzjon" staje się nim niejako podwójnie...

...skoro komponuje się jakoś z toczącą się wojną na Ukrainie, chociaż nie o niej bezpośrednio opowiada. Podobnie jak poprzedni eseistyczny "Czuły narrator" Olgi Tokarczuk odnosił się do pandemii. 

Wisława Szymborska przez pierwszy rok po Noblu nie napisała ani jednego wiersza, a na kolejny ich tomik kazała czytelnikom czekać kilka lat. Oldze Tokarczuk odwrotnie, nagroda daje wiatr w żagle.

Gdyby nie wojna na Ukrainie, byłaby to tylko kolejna, cenna niewątpliwie, powieść o kryzysie, przesileniu i dekadencji. Odbierany wraz z telewizyjnymi przekazami z Kijowa, Charkowa i Lwowa  "Empuzjon" Olgi Tokarczuk okazuje się godną odpowiedzią naszej kultury na to, co jej zagraża. Chociaż w przeważającej części powstał, zanim rosyjskie czołgi wyruszyły z baz pamiętnego 24 lutego 2022 r.

Oczywiście nie jest to powieść o wojnie, która się niadawno zaczęła, podobnie jak nie da się "Przedwiośnia" Stefana Żeromskiego nazwać książką o dwudziestoleciu międzywojennym. "Empuzjon" dostarcza nam jednak diagnozy, wprawdzie nie doraźnej, ale głębszej niż gładkie frazy dyżurnych komentatorów.

Pomimo narastającej wokół potworności nie zatraca też Tokarczuk - za co jej cześć i chwała - bezcennej umiejętności pięknego pisania. Weźmy pod uwagę zwyczajny na pozór opis wędrówki bohaterów po wiejskim cmentarzu: "Na rozpostartych pomiędzy kamiennymi nagrobkami pajęczynach wisiały kropelki wody; powietrze miało kolor tokaju, którym raczyli się wczoraj, i tak samo smakowało - ożywczo. Thilo szedł pierwszy, wspierając się na staromodnej lasce" [1]. Kto jeszcze, po odejściu Tadeusza Konwickiego i Janusza Głowackiego, potrafi tak pisać po polsku? Na pewno Kazimierz Orłoś, o czym zaświadcza niedawna, boleśnie aktualna "Noc suwerena". Zaś z młodszych Szczepan Twardoch, jeśli nie popada jak ostatnio w efekciarski brutalizm ("Byk") oraz Andrzej Stasiuk, którego klimaty prozy wydają się jednak, jakby dla kontrastu z wcześniej wymienionym, niezbyt porywające, ponieważ bohaterom trudno przykuć naszą uwagę ("Przewóz"). Chociaż to właśnie Stasiuk w swojej opowieści o uchodźcach i ich wiecznych prześladowcach stawiający w centrum właściciela łodzi, przeprawiajacego ludzi w czas wojenny przez graniczną rzekę, paradoksalnie pierwszy wyprzedził wojnę na Ukrainie, mimo że książkę wydał, zanim wybuchła. Nie jako romantyczny wieszcz, pisał zresztą o 1941 r, lecz jako trafny diagnosta kultury pogranicza i wykorzenienia.   

Podobną zdolnością wykazuje się Tokarczuk, która nie po to przecież w czas tak trudny podaje nam do ręki "Empuzjon", żebyśmy się tylko stylem jego zachwycali. Wiadomo, że wraz w wydawcą rozważała wariant opóźnienia powieści. Świetnie, że pomysł ten oboje zarzucili. 

Noblistka utrafiła bowiem w czas drastycznych przekazów z Ukrainy z refleksją o świecie, który się kończy nieubłaganie, bo jego prawidła przestają istnieć. I po którym wciąż nie wiemy, co nastąpi. Bo też rok 1913 r, czas jej akcji, prawie wigilia wielkiej wojny nazwanej potem pierwszą światową - do złudzenia przypomina obecny.

Bezradni bohaterowie, wśród których nie przypadkiem znajdują się chodzące filary istniejącego porządku: lekarz, nauczyciel gimnazjalny, filozof, a nawet tajny policjant - widzą kres teraźniejszości, ale przyszłości nie znają. Kiedyś nazywano to dźwięcznie dekadencją.

W oczywisty sposób patronuje "Empuzjonowi" "Czarodziejska góra" Tomasza Manna, której bohater Hans Castorp, jak pamiętamy, prosto z sanatorium przeciwgruźliczego, gdzie spędził siedem lat, udaje się na front I wojny światowej.

 

"Empuzjon" ma oczywiście polskiego bohatera. Student inżynierii sanitarnej ze Lwowa Mieczysław Wojnicz, przebywający w sanatorium w Sudetach, wtedy niemieckich, przypomina Castorpa niepowtarzalną chłonnością i pewną dozą naiwności. Co sprawia, że inni tak chętnie przekonują go do swoich racji. Czy w finale wyruszy do Legionów, jak tylu innych studentów, tego zdradzić nie wypada. Bo przecież "Empuzjon" ma podtytuł "Horror przyrodoleczniczy", a w tym gatunku, chociaż to nie kryminał, zakończenia nie powinniśmy poznawać zawczasu. Nie zdekonspirujemy jednak zanadto autorki, zapowiadając, że jak zwykle u niej, nie będzie ono jednoznaczne. Otworzy przed studentem Mieczysławem dwie drogi. Nie dowiemy się do końca, którą z nich wybierze, skoro później widziano go i w Monachium i we Lwowie, w różnych kostiumach... i nie tylko.

Zubożeniem prozy Tokarczuk byłoby komplementowanie jej wyłącznie za wyczucie momentu historycznego i kulturowego, nawet tak bezbłędne.             

"Empuzjon" pozostaje bowiem również opowieścią o walce płci, o lęku mężczyzn przed kobietami i odwecie tych ostatnich, symbolizowanym przez zemstę zaludniających - jak lud wierzy - okoliczne lasy potomkiń traconych tu kiedyś masowo i okrutnie domniemanych czarownic (tytułowy "empuzjon" to przecież ich ziemia). Również modny wątek "gender" czyli wybieranej płci kulturowej też tu znajdujemy, chociaż w nieco krzywym zwierciadle. Ma się raczej wrażenie, że noblistka Tokarczuk z typowej literatury feministycznej drwi. Nie zapominajmy też, że pozostaje dyplomowanym psychologiem. Co uodparnia ją na modne nowinkarstwo samouków.

Za to kobietą na pewno jest w tej powieści Ukraina, symbolizowana przez pojawiającą się wyłącznie w retrospekcjach Glicerię. Pod tym dziwacznym imieniem kryje się piastunka, która przed laty jako jedyna obdarzyła we Lwowie głównego bohatera miłością, zastępując mu zmarłą przy porodzie matkę. Bo ojciec chce dla niego dobrze, ale okazuje szorstkość, żeby na babę nie wyrósł. Płakać więc Mieczysiowi nie wypada, musi za to jeść na obiad czerninę, którą się brzydzi. Zaś dorosłemu już Mieczysławowi bardzo podoba się w uzdrowisku dama w kapeluszu. Ale nawet do niej nie podejdzie. Zapewne dlatego, że pozostaje dobrze wychowany, a przecież nie został jej nawet przedstawiony, podobnie jak Hans Castorp tajemniczej Rosjance Klaudii Chauchat. Czas konwencji jednak się kończy, o czym obaj przekonują się boleśnie.

Pozostaje więc Czuły narrator, który dał tytuł poprzedniej książce Olgi Tokarczuk, a także jej sztokholmskiemu noblowskiemu odczytowi. I empatia, którą ze sobą niesie.       

[1] Olga Tokarczuk. Empuzjon. Horror przyrodoleczniczy. Wydawnictwo Literackie, Kraków 2022, s. 175

Łukasz Perzyna

CZYTAJ RÓWNIEŻ:

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do