Reklama

Burmistrzowie to nie figuranci. Samorządowcy chcą więcej władzy dla dzielnic

29/10/2021 03:45

- Dzielnice nie mają swoich pieniędzy. Na co dostaniemy pieniądze, to możemy realizować. A przecież jest takie polskie powiedzenie, że łaska pańska na pstrym koniu jeździ - przestrzegał w trakcie spotkania na temat propagowanych przez niezależnych samorządowców zmian ustroju stolicy niedawny kandydat Bezpartyjnych Samorządowców na prezydenta Warszawy Sławomir Antonik, sprawdzony też w roli burmistrza Targówka.

- Kota nie ma - przytaczał inne rodzime porzekadło wiceburmistrz Ochoty z MWS Grzegorz Wysocki. Mamy do czynienia z władzą... dyrektorów biur.

Teraz bowiem dzieje się tak, że jeśli wiceburmistrz dużej dzielnicy warszawskiej wybiera się na wyjazdowe spotkanie z innymi samorządowcami, musi zwrócić się do prezydenta stolicy o wyrażenie zgody na taką delegację - a ten może odmówić bez dania racji. Oczywiście faktycznie decyzję podejmuje nie główny włodarz Warszawy Rafał Trzaskowski, ale niźsi urzędnicy. Czasem na zasadzie: nie, bo nie.

Na samowolę i uznaniowość dyrektorów na szczeblu dzielnic skarżyli się powszechnie uczestnicy spotkania zorganizowanego przez MWS oraz Bezpartyjnych Samorządowców w Centrum Aktywności Kocham Pragę przy kultowej ul. Targowej na starej Pradze. To wymarzone miejsce na rozmowę o przyszłości Warszawy, ponieważ tradycja przeplata się tam z nowoczesnością i doskonale widać jak - również za sprawą niezależnych samorządowców zwłaszcza nieocenionego Jacka Wachowicza - zmieniła się w ostatnich latach ta część stolicy. Nie oznacza to jednak wcale braku problemów. Zwłaszcza z biurokracją, krępującą wciąż inicjatywę samorządowców, zwłaszcza niezależnych, których nie wiążą dyrektywy partyjne.

Mamy piękną muszlę w Parku Praskim - opowiadał w swoim stylu obrazowo wiceprzewodniczący rady dzielnicy Praga-Północ Jacek Wachowicz. - Ale można tam zorganizować co najwyżej grę w szachy. Koncertu już nie, chociaż przez dziesięciolecia się odbywały.

Dlaczego tak? Bo zdaniem urzędników muzyka to hałas, który szkodzi ptakom. - Niby że zaczną jajka na twardo znosić - kpił radny Wachowicz, znany także jako szef Stowarzyszenia Kocham Pragę.  

Chociaż spotkanie zapowiadano jako debatę, oprócz samorządowców niezależnych stawili się wyłącznie przedstawiciele obozu rządzącego. Poseł od kilku miesięcy a wiceminister sportu od kilku dni Łukasz Mejza zyskał sympatię zebranych podkreśleniem samorządowego rodowodu (uprzednio przez dwie kadencje zasiadał w lubuskim sejmiku wojewódzkim). - Ten kierunek, który swoim piórem narysowali autorzy projektu nowego ustroju Warszawy jest właściwy. To wy znacie potrzeby mieszkańców - zwracał się do licznie zgromadzonych burmistrzów i ich zastępców.

Chłodniej przyjęli samorządowcy posła rządzącego PiS Pawła Lisieckiego, chociaż ten mocno podkreślał praskie korzenie oraz sprawowanie tutaj na wiele lat przed sejmowym mandatu radnego. Wprawdzie wyrażał poparcie dla decentralizacji ustrojowej Warszawy ale czy czyniłby to również gdyby nie rządził tutaj prezydent wywodzący się z Platformy Obywatelskiej? Zresztą PiS od sześciu lat rządząc niepodzielnie krajem i dysponując większością w Sejmie dokonać mógł każdej zmiany prawa...

Dlatego też przed politycznymi konotacjami przestrzegał niezależny burmistrz Ochoty Grzegorz Wysocki. Opowiada się za tym, żeby zmiany weszły w życie od następnej kadencji, aby nikt nie posądził inicjatorów, że kierują się obecnym układem sił politycznych. W tej kwestii zarysowała się jednak różnica zdań. Główny promotor projektu Dariusz Kacprzak uważa, że powinien on stać się prawem... jeszcze w 2022 r. 

- Kluczowe dla nas pozostaje, żeby burmistrzowie stali się prawdziwymi gospodarzami dzielnicy. Teraz urzędnicy często mówią burmistrzowi, że ich pracodawcą jest prezydent - uzasadniał swoją determinację Kacprzak. Także Sławomir Antonik ubolewał, że pracownicy urzędów niby wszystko wiedzą lepiej od burmistrzów, na co dzień kontaktujących się z mieszkańcami. Każdy z urzędników stara się pokazać, że jest potrzebny. A nie zawsze tak jest naprawdę. 

- Mnogość szczebli wykonawczych to mnogość decyzji w jednej sprawie - przestrzegł niedawny kandydat BS na prezydenta stolicy. I przytoczył rotę ślubowania, jakie składają radni: zobowiązują się "działać na rzecz społeczności lokalnej".

Czasem warto przypominać rzeczy oczywiste.

Gospodarze stołecznych dzielnic zaliczają do nich potrzebę zmian w ustroju stolicy. To "lex specialis", podkreślają, bo status prawny Warszawy pozostaje wyjątkowy. Niezależni samorządowcy nie chcą nadawać dzielnicom osobowości prawnej. Tylko zwiększyć ich kompetencje. 

- Nie chcemy rewolucji. Proponujemy ewolucję - uzasadniał ojciec projektu Kacprzak, zastępca burmistrza Pragi Północ. Wedle przedłożenia niezależnych, granice okręgów wyborczych powinny ustalać rady dzielnic. Nie może też pozostać tak, że jedyną kompetencją dzielnicowych radnych pozostaje... wyłonienie zarządu.

CZYTAJ RÓWNIEŻ:

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do