
Miasto poinformowało o otwarciu bramek w metrze, aby ułatwić do niego dostęp Ukraińcom. Pomysł dobry, ale zirytował mieszkańców miasta. Dlaczego? Bo wcześniej przez problemy z odczytaniem kodów QR w aplikacji, aby dostać się na perony przeskakiwali bramki, a za to policja wystawiała mandaty.
Co można zrobić kiedy portfel świeci pustkami, a jedynym sposobem wejścia do metra jest zeskanowanie kodu QR w chwili, kiedy jest to niemożliwe z przyczyn technicznych? Pierwsza myśl: przeskoczyć bramkę. Niby proste, prawda? Z takiego założenia wychodziło wielu pasażerów warszawskiego metra spiesząc się do pracy czy wracając z niej do domu. A chwilę później okazywało się, że wykonali właśnie najdroższy skok w swoim życiu – za 500 zł. Tak opisywał swoją przygodę jeden z mieszkańców niespełna miesiąc temu:
„ Od dawna korzystam z aplikacji „Jak dojadę”, nie biorę ze sobą ani gotówki, ani karty do pracy. Skanuję kod QR i normalnie wchodzę na peron – chyba nawet dzieci już wiedzą jak to się robi. Tym razem jednak było inaczej. Mam pęknięty wyświetlacz i czytnik strzelił focha – za nic nie mogłem zeskanować kodu! Nie wiem dlaczego tym razem tak się stało, wcześniej problemów nie było. Co mogłem zrobić? Przeskoczyłem bramkę (przecież bilet miałem ważny w telefonie i aktywny, bo był aktywowany wcześniej w autobusie). Nagle już na peronie za ramię złapała mnie policjantka!
Byłem bardzo zdziwiony. Przecież nic nie zrobiłem! A jednak okazało się, że popełniłem poważny czyn karalny! Odbyłem 20-minutową rozmową edukacyjna!! Na szczęście jak się okazało tylko rozmowę, bo mogło się skończyć dużo gorzej! Policjantka wyjaśniała mi, że niby mogłem uszkodzić słupek wejściowy przeskakując go i zahaczając nogą. Zaznaczam, że przeskoczyłem tak, by niczego nie dotknąć! Z każdą minutą moje uczucie bycia rasowym bandziorem rosło. Zagrożono mi mandatem w wysokości od 20 do 500 zł. Finalnie zostałem TYLKO pouczony. Czy takie zatrzymanie jest dopuszczalne, gdy naprawdę nie ma możliwości zeskanowania kodu, a jedyną drogą do domu jest metro?? ”
Wówczas okazało się, że przeskakiwanie przez bramki jest wykroczeniem (nieważne czy cokolwiek przy tej okazji zostanie uszkodzone), a jak mówiła mł. asp. Natalia de Laurans, wobec sprawcy policjant może zastosować środki oddziaływania wychowawczego, nałożyć grzywnę w drodze mandatu karnego w kwocie do 500 zł. lub sporządzić dokumentację w celu wystąpienia z wnioskiem o ukaranie do właściwego miejscowo Sądu Rejonowego.
Policjanci strzegli bramek w metrze, mieszkańcy się wściekali, bo nie na wszystkich stacjach są POP-y z których jak doradzał ZTM można pobrać bezpłatne wejściówki i rozwiązać problem, a dzisiaj poinformowano, że zostały otwarte najszersze bramki na każdej stacji M1 i M2, mało tego, bezpłatne wejściówki są wszędzie u kontrolerów ZTM.
Na reakcję nie musieliśmy długo czekać, ponownie odezwał się pan Sławek:
„Wspieram Ukrainę, sami przyjęliśmy do domu matkę z dwójką dzieci, pomagamy jak możemy, ale na przykładzie tych bramek widać, że zaczynamy wpadać w skrajności! Ja o mały włos nie zapłaciłem 500 zł, teraz nagle można otworzyć wszystko i podać wejściówki?! Mnie potraktowano jak przestępcę! Nie podoba mi się to! I nie mam pretensji do ludzi z Ukrainy (żeby było jasne), może ktoś niech popatrzy na to, jak nas się traktuje w naszym mieście!”
Źródło: Luka&Maro
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie