Reklama

Delfin Morawiecki, zwycięzca Tusk i prezydent Warszawy z przymusu

05/07/2021 10:15

To nie był weekend ważny dla Polski, co najwyżej dla Platformy.

O rządzącym PiS nie dowiedzieliśmy się niczego nowego: pełna wyjątków uchwała o nepotyzmie faktycznie legalizuje korupcję polityczną. Namaszczenie Mateusza Morawieckiego przez Jarosława Kaczyńskiego niewiele zmienia, bo gdy prezesa nie stanie, konkurenci z aparatu zaraz zadepczą następcę. 

Platforma Obywatelska już bez anemicznej marki KO odbudowuje przywództwo, ale to ważne tylko dla niej samej. Donald Tusk wygłosił przemówienie zwycięzcy i wzbudził nadzieje tych, co przy partii pozostali ale jest ich coraz mniej. Otaczają go ograniczeni aparatczycy, którzy - jak na niedzielnej konferencji na Foksal - niepewnych dziennikarzy na wszelki wypadek nie dopuszczają do zadawania pytań. W to, że Tusk odnowi Platformę uwierzę, gdy wywali rzecznika Jana Grabca. Czas najwyższy. 

Za to Rafał Trzaskowski rozczarował wyborców, którzy w 2018 r. wybrali go prezydentem Warszawy, na pięć lat kadencji. Nie tylko stolicę zaniedbał, do tego stopnia, że najlepiej żyje się w niej żebrakom, pijanym rowerzystom i skorumpowanym członkom władz spółdzielni mieszkaniowych. Żadnej władzy tu nie ma, bo włodarz lokalny pomimo sromotnej klęski w ubiegłorocznych wyborach na prezydenta kraju śni swój sen o potędze w ogólnopolskiej polityce. Znów został jednak skarcony, tym razem przez kolegów partyjnych. Uwalili oni wniosek Trzaskowskiego o szybkie wybory szefa PO, w których chciał konkurować z Tuskiem. Warszawa okazuje się więc dla Pana Rafała... dopustem bożym i złem koniecznym.

Gdyby w Polsce działały procedury demokratyczne i funkcjonowała silna opozycja, to spektakl, dany w ten weekend przez partię rządzącą byłby dla niej ostatnim w tej roli.

Podobnej uchwały o nepotyzmie, faktycznie usprawiedliwiającej korupcję nie podjęła bowiem nawet PZPR: pociotkowie, żony i utrzymanki oraz potomostwo działaczy dawnej partii moralnego wzmożenia mają prawo okopywać się w spółkach Skarbu Państwa, jeśli udokumentują swoje kwalifikacje (od czego minister Czarnek) lub ciężką sytuację życiową. Wiemy więc, do czego służą posady, na które płacimy podatki: do rekompensowania połowicom i córeczkom aparatczyków PiS egzystencjalnych nieszczęść. Kiedyś wystawiony palec posłanki PiS Lichockiej był wyrazem indywidualnego chamstwa i patologii: teraz widzimy, że pokazuje go już wyborcom cała partia.

Premier Mateusz Morawiecki został delfinem: pierwszym wiceprezesem namaszczonym przez Jarosława Kaczyńskiego - na szczęście bezdzietnego - na następcę. Brakuje jednak gwarancji, że gdy prezesa zabraknie, jego pretorianie zamierzają decyzję respektować. Liberał i "bankster" Morawiecki pozostaje wciąż szczerze znienawidzony przez aparat partyjny. Nie zadał sobie nawet trudu, żeby chociaż spróbować tę sytuację zmienić. Cóż może delfin, gdy złośliwi z basenu wypuszczą wodę...

Poza zgorszeniem publicznym i to w podwójnym wymiarze - korupcji politycznej i niedemokratycznej lecz wodzowskiej sukcesji - z zamkniętego kongresu partii władzy nie wyszedł do opinii publicznej żaden istotny komunikat. Rządzący nic już nie mają do powiedzenia społeczeństwu.

Zgrabne i sprawne, precyzyjne i analityczne przemówienie wielokrotnego zwycięzcy w polskiej polityce wygłosił za to Donald Tusk. Wskazał, że bycie "antypisem" to za mało, a sarkazm nie wystarczy, żeby wygrywać. Trafnie ocenił dwie główne winy rządzących z PiS: robienie na tragedii pandemii lewych interesów i odebranie nadziei młodemu pokoleniu. 

Dawny premier Polski przez rekordowe siedem dobrych dla niej lat i były prezydent Zjednoczonej Europy nie mówi jednak tego wszystkiego jako przywódca opozycji. Tusk wcale nim w sobotę nie został, powrócił tylko na fotel lidera PO, znajdując zresztą drogę bocznymi drzwiami. Wielu niechętnych pisowskiej władzy obywateli wiąże raczej nadzieje z Szymonem Hołownią, którego Polska 2050 stabilnie wyprzedza PO w sondażach. Inni czekają, na coś, co dopiero powstanie, może wykreują to samorządowcy lub przedsiębiorcy albo ktoś kogo z wielkiej polityki jeszcze nie znamy, jak dwa lata temu Hołowni, wtedy jednego z wielu panów z telewizji. Polityczny weekend obfitował wprawdzie w wydarzenia, ale tacy, które politycy stwarzali dla siebie samych. Zaś opinia publiczna wciąż czeka na konkrety i pozostaje cierpliwa. 

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do