
Z zainteresowaniem przeczytałem doniesienia o testach nowej sygnalizacji świetlnej na przejściach dla pieszych. Dedykowana jest ona dla tych, którzy nie mogą się rozstać ze swoim telefonem i notorycznie się w niego wpatrują podczas przemieszczania się po mieście. Specjalne czerwone światło skierowane na chodnik tuż przy wejściu na pasy ma ostrzegać przechodniów przed wejściem na jezdnię.
Na początek Zarząd Dróg Miejskich testuje takie rozwiązanie na dwóch przejściach dla pieszych w Alei Komisji Edukacji Narodowej na Ursynowie. Stolica jest pierwszym miastem w kraju, które testuje tego typu rozwiązanie. Ma ono przyczynić się do poprawy bezpieczeństwa na warszawskich drogach.
Można by rzec - dobrze. Urzędnicy dbają o nasze bezpieczeństwo. To rozwiązanie pewnie zapobiegnie wypadkom. Coraz częściej korzystamy w sposób niekontrolowany z urządzeń mobilnych. Jest coraz więcej z tego powodu wypadków. Jednak jest jedno, ale, które ma znacznie szerszy kontekst.
Otóż coraz częściej wydaje nam się ( mi też), że nasza wolność daje nam prawo wyłączenia wszystkich hamulców. Jest na to wiele przykładów. Ruch drogowy jest wręcz przesycony takimi sytuacjami. Co czujecie jak widzicie pędzącego rowerzystę słuchającego muzyki przez słuchawki, pędzącego kierowcę swoim mocnym samochodem po uliczce osiedlowej czy przebiegającego pieszego przez trzypasmową trasę naszpikowaną barierkami? We mnie wzrasta poczucie bezsilności - takie samo jak tłomaczenie moim synom jak byli mali, że nie warto dotykać gorącego piekarnika.
Tak, więc obserwując zmagania cywilizacyjne z osobami, które uważają, że ich wolność wyboru nie idzie z odpowiedzialnością mam mieszane uczucia, co do najnowszych testów ZDM. Wszak chodzenie po ulicy z nosem zanurzonym w smartfonie jest niebezpieczne i grozi potknięcie, złamaniem nogi, przejechaniem, kalectwem czy wręcz śmiercią. Nie ma wolności za darmola. Choćbyśmy zmienili wszystkie sygnalizacje, zainstalowali tysiące ograniczeń prędkości i miliony słupków, potykaczy i tablic informacyjnych nie doprowadzimy do większej odpowiedzialności tych, którzy uważają, że są mądrzejsi, sprawniejsi, pancerni i nieśmiertelni.
Jedynym sposobem na brak odpowiedzialności jest stworzenie sytuacji, w której powstają konsekwencje. Jestem za tym, aby ludzie przy różnych okazjach "dotykali gorącego piekarnika". To jedyny skuteczny sposób.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
No tak. Tylko ze jak durny pieszy wejdzie komus pod koła to nie tylko on ponosi konsekwencje. Niewinny kierowca też.