Driftowanie na parkingach poza kontrolą? Czy policja może karać na terenie prywatnym? (FILM)

Pogoda sprzyja amatorom jazdy bokiem, a od dawna wiadomo, że idealnym miejscem do tego są duże parkingi przy centrach handlowych. Tam pozornie policja nie może wystawić mandatu, bo przecież to teren prywatny. Czy faktycznie tak jest?

Otóż nie, czego przykłady mamy w Piasecznie, gdzie policja co jakiś czas podejmuje interwencje wobec driftujących kierowców. Tak też było w ostatni weekend.

Pogoda do driftu była idealna – niewielki śnieg, śliska nawierzchnia, więc przy odrobinie umiejętności wprowadzenie auta w tzw. poślizg kontrolowany nie stanowiło najmniejszego problemu. I właśnie tę sprzyjającą aurę postanowiło wykorzystać dwóch panów, którzy przyjechali na duży parking przy sklepach przy ul. Puławskiej.

Pierwszy był 19-latek w jaguarze. Zabawa trwała w najlepsze kiedy pojawiła się policja. Zaskoczony kierowca próbował dyskutować z funkcjonariuszami tłumacząc, że parking jest terenem prywatnym. Otóż nic bardziej mylnego (przynajmniej w tym przypadku).

- Wjazdy i wyjazdy oznaczone są tam odpowiednimi znakami drogowymi D-52 "strefa ruchu" oraz D-53 "koniec strefy ruchu". Oznacza to nic innego jak to, że obowiązują na niej zasady ruchu takie jak na drodze publicznej i przepisy muszą być przestrzegane – wyjaśnia st. asp. Magdalena Gąsowska. Wyjaśnienia policjantów nie przekonały młodego kierowcy, odmówił przyjęcia mandatu i sprawa trafi do sądu.

Kiedy policjanci przeprowadzali interwencję z kierującym jaguarem, swoje "umiejętności" postanowił zaprezentować kierujący hondą. Kierowca nie spodziewał się tak wnikliwie obserwujących jego popisy widzów – jazdę zarejestrowały kamery monitoringu, dokładnie obejrzeli ją również będący na miejscu policjanci. 39-letni kierowca dostał 200 zł mandatu i 15 punktów karnych.