Reklama

Europa w cieniu terroru

Do Polski przyleciał Gulfstream 550, pierwszy z „rządowej” floty powietrznej. Cóż, lepszy rydz niż nic. Lepszy Jankes niż Rusek. Lepszy Gulfstream niż „tutka” (Tu 154). Ponoć Platforma zgłosiła już dwie propozycje nazw dla owego samolotu. Pierwsza z nich ma ponoć brzmieć „Latający Pędzący Królik”. Hm, widać, że kultowa restauracja, w której Piotr W. i inni młodzi funkcjonariusze PO obiadowali ustalając na jakim cmentarzu warto się spotkać i jak rozwijać hazardowy biznes, może przejść do legendy – także awiacji. Ponoć alternatywną nazwą dla „Latającego Pędzącego Królika” jest „Latająca Sowa i Przyjaciele”.

Zacząłem od uśmiechu, ale, szczerze mówiąc, do śmiechu nie jest mi wcale. Piszę te słowa w Brukseli dzień po tym, jak na Dworcu Centralnym w tej belgijskiej formalnej i unijnej nieformalnej stolicy nastąpiła próba zamachu terrorystycznego. Specyficzny żargon policyjnych komunikatów mówi o „zneutralizowaniu” terrorysty ubranego w pas szahida. Kolejny eufemizm, kolejny idiotyczny. Tak, jak brytyjska gadka-szmatka o „incydentach terrorystycznych”, która ma za wszelką cenę ukryć, że doszło do zamachu terrorystycznego. Muzułmańskiego gangstera po prostu zabito. A gdyby wybuchło to, co przytargał, tragedia byłaby porównywalna, może większa, z tym, co wydarzyło się na lotnisku w Zawentem czy w metrze w tejże Brukseli przed ponad rokiem.

Europa funkcjonuje w cieniu zamachów. Życie w mieście, w którym spędzam większość dni w pracy, zaczyna przypominać to, co obserwowałem w Tel-Avivie czy Jerozolimie: życie toczy się niby normalnie, ludzie pija kawę w kawiarni i chodzą do kina, ale strach wisi w powietrzu. Ale ten strach budzi wściekłość. To było przyczyną kontrzamachu w Londynie, gdy Walijczyk, ojciec czworga dzieci wjechał furgonetką w muzułmanów przed meczetem. Zapewne nigdy by tego nie zrobił, gdyby w ostatnich kilku tygodniach nie doszło do śmiertelnego żniwa: dwóch zamachów w Londynie i jednego w Manchesterze. Boleję nad każdą ofiarą „incydentów terrorystycznych” (brytyjska policjo, opamiętaj się, nazywaj rzeczy po imieniu!), ale szczególnie przejmuję się śmiercią moich rodaków: w Manchesterze zginęło dwoje następnych. Rodzice przyszli odebrać dzieci z koncertu i już nie wrócili do domu. W dniu ostatniego zamachu w Brukseli zginął Polak – kierowca vana, który śmierć zawdzięcza blokadzie ustawionej przez imigrantów pod Calais. Oni też uważają, że im wszystko wolno. Swoją drogą, prezydent Francji mądrzy się i w wywiadzie dla niemieckiej gazety atakuje Polskę, ale jego służby nie są w stanie zapanować nad imigracyjnym „państwem w państwie” na francuskim wybrzeżu.

Londyn, Bruksela, Paryż, Calais... Polacy mogą się tylko cieszyć, że mieszkają w Polsce.

*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej” (28.06.2017)

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do