
W związku z nadchodzącymi wyborami do Parlamentu Europejskiego, wiele kwestii jest poddawanych dyskusjom. Są spory, zgody, jest optymizm i sceptycyzm. Ryszard Czarnecki, eurodeputowany z ramienia PiS-u zajmuje tym razem krytyczne stanowisko, jeśli chodzi o konkretne zagadnienie. O czym dokładnie mowa? O walucie euro.
Tusk, Balcerowicz czy Petru, którzy najgłośniej krzyczą o szybkim wprowadzeniu euro, milkną. Kiedy? Gdy ktoś pyta o to, dlaczego owej wspólnej waluty nie ma np. USA i Kanada bądź Australia oraz Nowa Zelandia. Podobno wspólna waluta euro jest ogromną wartością…
Polski polityk zauważa, że w polityce należy łączyć przyczyny ze skutkami. Entuzjastom tzw. eurolandu Czarnecki poleca bowiem przemyśleć przykład Włoch. Tam właśnie w wyniku funkcjonowania przez dwie dekady w strefie waluty euro, utracono blisko 3 biliony i 600 miliardów euro.
To był taki interes, że to jest brak interesu, jakby powiedział kupiec bławatny Jan Kowalski…Poza tym, warto sobie uświadomić, że polityczny eurosceptycyzm niejedno ma imię. Mamy eurosceptyczną prawicę, eksponowaną w liberalnych i lewicowych mediach, ale mamy także eurosceptyczną lewicę nie tylko we Włoszech, ale także choćby w Grecji, czy w Hiszpanii. Monopolu na eurosceptycyzm nie ma wyłącznie prawica, jak widać.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie