Reklama

Hydra inflacji

29/08/2022 18:31

Od kilkunastu miesięcy wszyscy, bez wyjątku zmagamy się z inflacją. Nie bez kozery chcę podkreślić słowo wszyscy. Procesy inflacyjne dotyczą każdego, nawet osoby najlepiej zarabiające, dla których wydatki na jedzenie lub czynniki energetyczne to niewielka część ich wydatków.

Najdotkliwiej inflacja, czyli wzrost cen, dotyka rodziny nie posiadające bieżącej nadwyżki finansowej, czyli wydających tyle, ile zarabiają albo i więcej.

Rosnąca inflacja powoduje turbodoładowanie pewnych postaw konsumenckich. Ci, którzy posiadają wolne zasoby finansowe w bankach lub „w skarpetach”, obserwując wzrost cen, często na siłę szukają możliwości dokonania zakupów, chociaż nie zawsze ich potrzebują. Widząc jednak topniejące finanse zżerane przez inflację kupują, gdyż wiedzą, że jutro to, co chcą lub muszą nabyć, będzie tylko droższe, a ich pieniądze coraz mniej warte. A to z kolei dalej napędza wzrost cen.

Takiego postępowania nie można jednak potępiać, gdyż jest ono jak najbardziej racjonalne. Potocznie zresztą inflację i jej skutki odnosimy głównie do gospodarstw domowych.

Głównymi graczami na polu procesów inflacyjnych są jednak w rozwiniętych gospodarkach państwa oraz korporacje. Państwa (rządy i banki centralne) sterują ilością pieniądza kierowaną na rynek, bądź przeciwnie - ściągając pieniądz z rynku. Rząd nie ma zaś najmniejszego wpływu tak na kształtowanie się cen surowców na rynkach światowych, jak i ograniczony wpływ na kształtowanie cen przez prywatnych przedsiębiorców.

Korporacje, podobnie jak indywidualni konsumenci, determinują procesy zakupowe surowców, półproduktów i usług. Przewidują kształtowanie się ich cen, przeważnie w trendzie wzrostowym. Póki mogą, kupują na zapas.

Poza tymi kwestiami, przedsiębiorcy w dobie inflacji muszą się mierzyć z kolejnym problemem. Są nimi oczekiwania płacowe ich pracowników. Ci również, widząc galopujący wzrost cen, wywierają na pracodawcy presję płacową. Muszą przecież zapłacić rachunki, m. in. czynsz i tzw. media (kolejny gigantyczny czynnik inflacyjny dla całej gospodarki) i chcą w jak najmniejszym stopniu odczuć skutki wzrostu cen.

Przedsiębiorcy podejmując decyzje zakupowe mają twardy orzech do zgryzienia. Często muszą ulec presji płacowej, gdyż na rynku brakuje wykwalifikowanych pracowników. Ich odejście spowodowałoby perturbacje w procesie wytwarzania. Ponadto pozyskanie, przeszkolenie i wdrożenie nowych pracowników bywa wielokrotnie bardziej kosztowne niż podwyżka uposażenia.

Wielu ekonomistów i analityków (również polskich) prognozując procesy gospodarcze, w tym inflacyjne, spogląda i analizuje dane z gospodarki amerykańskiej. Nie jestem ekonomistą ani analitykiem. Nie aspiruję do tych ról, jednak takie podejście od wielu lat budzi moje zdziwienie.

Amerykańska gospodarka jest istotnie największa i w jakimś stopniu z pewnością wpływa na niejeden proces w gospodarce globalnej, ale czy to co dzieje się wewnątrz tej gospodarki, ma aż tak wielki wpływ na światowe trendy inflacyjne? Moim zdaniem nie.

Przede wszystkim amerykańskie lub globalne korporacje, realnie zarządzane z USA, kontrolują znaczące segmenty gospodarek w świecie zachodnim i rozwijającym się. Niezależnie od długości i szerokości geograficznej, pracownik biurowy praktycznie musi mieć zainstalowane w swoim komputerze programy firm, a zwłaszcza jednej, z amerykańskiej doliny krzemowej.

Jest dobrze widziane, a i sam pracownik czuje się lepiej, gdy na biurku stoi butelka gazowanego napoju z firmy, której siedziba mieści się w Nowym Jorku albo w Atlancie.

Podobnie rzecz się ma z gorącą kawą w papierowym kubku, wziętej na wynos z pobliskiej kawiarni. Ubiór typu casual, z firmy z siedzibą w San Francisco, choćby był wyprodukowany w dowolnym zakątku świata, jest bardzo dobrze odbierany w pracy. Już nie wchodząc w sfery banków, funduszy inwestycyjnych, sieci telefonii komórkowych, Gugli, Fejsbuków, Amazonów i tym podobnych.

Z tego powodu, każdego roku wielka góra pieniędzy ląduje za oceanem. Zasila tam całkiem liczną klasę udziałowców. Zaczynając od miliarderów i wielkich funduszy inwestycyjnych i emerytalnych, kończąc na tych drobnych udziałowcach posiadających drobne pakiety akcji. W tych wielkich korporacjach zatrudnieni są często wybitni i innowacyjni pracownicy. Informatycy, analitycy inwestycyjni, inżynierowie, dizajnerzy, kompozytorzy, scenarzyści, producenci, menedżerowie gwiazd i gwiazdeczek, i wielu innych.

To od setek tysięcy tego typu specjalistów zależy efektywność i przewaga konkurencyjna, którą poza potencjałem finansowym i rynkowym posiadają amerykańskie korporacje. I nawet jak ci pójdą do swoich szefów po podwyżkę, to zwykle jakiej by nie zażądali, szybko i bez problemu ją otrzymają. I jeszcze kilka bonusów na zachętę. I mogą jak zechcą wydawać do woli i napędzać amerykańską inflację.

Ale tu niespodzianka. Otóż w jedno z najnowszych badań amerykańskich nawyków konsumenckich wykazało, że około 20 procent Amerykanów deklaruje, że ogranicza swoje codzienne wydatki, podając za powód chęć przyczynienia się do ograniczenia inflacji. I dzieje się to w społeczeństwie, któremu od pokoleń wbija się do głów postawy indywidualizmu i priorytetu własnego sukcesu, utożsamianego z nieograniczoną konsumpcją. Część konsumentów zachowuje się z punktu ich osobistego, ekonomicznego interesu nieracjonalnie, przedkładając interes kraju ponad własny.

I tu niestety muszę napisać kilka słów o naszym uroczym, polskim gospodarczym grajdołku. Inflacja się rozpędza i już przekroczyła 15 procent, licząc rok do roku.

Otóż w Polsce ponoć są czynione usilne starania, aby uciąć łeb hydrze inflacji. NBP wraz z rządem wymusił na bankach kontrolowanych przez rząd podniesienie oprocentowania lokat bankowych dla klientów indywidualnych. Te do tej pory tego nie czyniły, gdyż i przy zerowych stawkach pływały w nadmiarze kasy. To tym bardziej nie zależało im na kolejnych pieniądzach, za które teraz trzeba jeszcze zapłacić naliczając odsetki. Ale jak mus to mus. W ten sposób NBP wraz z całym sektorem bankowym miał ściągnąć z rynku około 16 miliardów złotych. To niezły wynik, ale w tym samym czasie, z wielkiej rury tłoczy się na rynek znacznie więcej pieniędzy. Dopłaty do węgla, peletu, gazu itp. dla indywidualnych odbiorców i firm energetycznych, to ogromne obciążenia dla budżetu państwa i kolejny impuls inflacyjny. Do tego kolejne ekstra emerytury i w ogóle nadchodzący rok wyborczy skłaniający rządzących do zadowalania elektoratu. I podwyżki w gospodarce. Tylko Jastrzębska Spółka Węglowa wypłaciła kilka tygodni temu ekstra nagrodę roczną. Przeznaczyła na nią prawie pół miliarda złotych. To miało miejsce w fakt niemałej, ale tylko jednej firmie!

Nie chcę twierdzić, że górnicy na te pieniądze nie zasłużyli. Przeciwnie. Znam tę firmę dosyć dobrze. Sam przed kilku laty byłem w jej zarządzie, a przez krótki okres pełniłem obowiązki Prezesa Zarządu. Nie ma jednak co ukrywać, że tego typu napływ gotówki na rynek, ma działanie wprost proinflacyjne.

Od dziesiątek lat wielu wybitnych ekonomistów wyraża nieodmiennie pogląd, że walka z wysoką inflacją nie może się odbyć bez bólu i łez. Konsumenci i firmy muszą po prostu dysponować mniejszymi środkami, które mogą na bieżąco wydawać.

Premier Mateusz Morawiecki i prezes Glapiński przedstawiają na żywym organizmie polskiej gospodarki, że inflację można zwalczyć postępując dokładnie odwrotnie niż wszyscy do tej pory sądzili. Prezes Glapiński twierdzi, że już w przyszłym roku inflacja w Polsce będzie jednocyfrowa i sukcesywnie dalej spadać. Jeżeli to się powiedzie, Panowie Morawiecki i Glapiński podzielą się po połowie nagrodą pieniężną z tytułu otrzymanego ekonomicznego Nobla. Tego życzę z całego serca wyżej wymienionym panom, ale przede wszystkim rodakom.

Robert Małłek

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do