Reklama

Jak Kaczyński szkodzi sprawie reparacji

01/09/2022 18:56

Nieudolne podjęcie przez pisowską ekipę, w celu zwiększenia poparcia w polityce bieżącej, kwestii należnych Polsce za zniszczenia wojenne odszkodowań utrudni jeśli nie uniemożliwi jej załatwienie. Kiepski prawnik Jarosław Kaczyński używa młotka tam, gdzie przydałby się skalpel. 

Odpowiedź na pytanie, czemu PiS akurat teraz zajął się reparacjami znaleźć można w niedawnym sondażu IBRIS. Nie w sumarycznym wyniku badania, że 51 proc uważa, że Polska powinna otrzymać reparacje i warto tę kwestię podjąć, a 41,5 proc jest przeciwnego zdania. Polacy różnią się wszak w wielu sprawach. Kluczowe pozostaje rozbicie uzyskanych odpowiedzi na elektoraty głównych partii.

Niemal wszyscy wyborcy PiS (92 proc) opowiadają się za reperacjami. Za to wśród zwolenników opozycji ledwie 20 proc uznaje, że trzeba się o nie ubiegać. To efekt, na jakim zależy rządzącym. Utwardza się w wierze własnych zwolenników. Dzieli za to oponentów. 

Dobry prawnik wskazałby możliwe sposoby działania: rząd PRL w pierwszej połowie lat 50 zrzekł się reparacji, beneficjentem tego stała się NRD, jedyne państwo niemieckie, wtedy przez nas uznawane: stosunki dyplomatyczne z RFN nawiązała Polska przecież dopiero za rządów w Bonn kanclerza Willy'ego Brandta. Zapewne bez trudu dałoby się uznać Niemiecką Republikę Demokratyczną za państwo przestępcze: nie była wtedy członkiem Organizacji Narodów Zjednoczonych (Polska tak), zaś komunistyczni przywódcy akurat w tym czasie, gdy wydębili satysfakcjonującą ich deklarację od Polski o zrzeczeniu się roszczeń, strzelali do robotników berlińskich. To wtedy wielki Bertold Brecht napisał słynny wiersz:

"W Alei Stalina

Rozdawano ulotki

że naród utracił zaufanie rządu

i może je odzyskać tylko wytężoną pracą.

A może by tak rząd 

rozwiązał naród

i wybrał sobie nowy".

Polska - pierwsza ofiara II wojny światowej - reparacji nie otrzymała jako jedyny poszkodowany w niej kraj, chociaż poniosła najgorsze straty.

Rząd PiS wylicza je na 6,2 bln zł. Kwota nie do pojęcia? To równowartość polskiego produktu krajowego brutto z dwóch i pół roku. Zarazem Kaczyński obwieszczając, że spłata tej sumy nie przekracza możliwości gospodarki niemieckiej zaprzecza samemu sobie, mówiącemu, że w grę wchodzą racje moralne. Gołym okiem widać bowiem wulgarny kontekst gospodarczy i polityczny. Nikt z grona rządzących nie wie, jak się do tego zabrać. Kaczyński, który jako doktor praw był wykładowcą w powszechnie wyśmiewanej przez studentów filii Uniwersytetu Warszawskiego w Białymstoku i na poziomie prowincjonalnej uczelni rozumuje. Nadmienia, że powinny się zacząć negocjacje, nie zaręcza, czy ktokolwiek się na nie zgodzi. To robota partacza. A tu potrzeba wizjonera. 

Rozpętując jałową nawet wojnę propagandową wokół wciąż zaległego problemu zadośćuczynienia za polskie straty wojenne, PiS pragnie odwrócić uwagę od środków z unijnego Krajowego Planu Odbudowy, które zamrożone przed rokiem - wciąż nie napłynęły do Polski, bo Unia Europejska domaga się odwrócenia pisowskiej polityki podporządkowania wymiaru sprawiedliwości partii rządzącej. 

Liderzy pisowskiej ekipy utrudniają następcom załatwienie reparacji wojennych, które Polsce w myśl prawa międzynarodowego się należą. 

Po nich choćby potop. 

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do