Reklama

Kaczyński gra o wszystko

14/09/2020 09:51

Koalicja z PSL oznacza dla Jarosława Kaczyńskiego oddanie jednego ministerstwa. Za to rządzić będzie później w 15 województwach, wszystkich z wyjątkiem pomorskiego.

Prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz był u premiera Mateusza Morawieckiego, jednak żaden z nich dwóch nie jest rzeczywistym decydentem w sprawie nowego sojuszu rządowego. Lider ludowców dopiero co poniósł przygnębiającą porażkę w wyborach prezydenckich, kiedy zamiast bliskiego wcześniejszym sondażom dającym mu prawie 20 proc uzyskał raptem 2 proc poparcia. Jeśli dojdzie do zawarcia koalicji, nie Kosiniak-Kamysz wejdzie do rządu, tylko Marek Sawicki. Obejmie ministerstwo rolnictwa, gdzie szefem był już w czasach koalicji z PO i to dwukrotnie (z przerwą na urzędowanie Stanisława Kalemby), łamiąc zasadę obowiązującą nie tylko wśród zwierzchników tego resortu ale również bokserskich mistrzów wagi ciężkiej: they never come back. Po raz wtóry powróci na stanowisko, jeśli powstanie poważny wariant koalicji rządowej: z całym PSL, a ściślej Koalicją Polską, obejmującą oprócz ludowców także mniej liczne grono dawnych posłów Kukiz'15.

Wariant soft to rozbudowanie układu rządowego wyłącznie o tych ostatnich. Ministerstwo rolnictwa objąłby w tym wypadku Jarosław Sachajko. Wyróżnia się pracowitością, los rolnika nie wydaje się mu obojętny, ale o polityce nie ma większego pojęcia. Taki wariant naraziłby PiS na kpiny, ale przysporzyłby mu paru głosów, bo jeśli sądzić po pewności siebie okazywanej przez Sachajkę, nie działa sam.

Wariant poważniejszy zakłada nie tylko koalicję rządową z PSL - pod warunkiem oddania przez PiS jednego ministerstwa (Jan Ardanowski i tak miał odejść) oraz dwóch centralnych agencji rolniczych. Areną porozumienia stałyby się również sejmiki samorządowe.

Koalicja PiS z PSL rządziłaby w 15 z 16 województw. We wszystkich, z wyjątkiem pomorskiego. Marszałek Adam Struzik mógłby spać spokojnie na Mazowszu, bo pisowski plan województwa na dwa zostałby zarzucony. 

Przy założeniu, że rekomendowani przez PiS senatorowie pójdą za kierownictwem partii - Kaczyński mógłby odwrócić dotychczasową większość. Przewagę w "izbie refleksji" mieli demokraci. Ceną z transfer dla któregoś z senatorów co mandat zdobyli w zielonych barwach mógłby stać się fotel marszałkowski po Tomaszu Grodzkim.

Po zakończeniu całej operacji Kaczyński miałby w ręku władzę, o jakiej nie śniło się żadnej z ekip po 1989 roku. Ostatnią o podobnym zakresie sprawowali generałowie, wywodzący się jeszcze ze stanu wojennego.  

Powracające pytanie, po co po wygraniu wyborów prezydenckich iść na kolejną wojnę i dzielić się częścią władzy, by pozyskać jej bez porównania więcej - znajduje prostą odpowiedź. Prezes PiS może być dziś zadowolony wyłącznie z sejmowej arytmetyki, ale nie z lojalności swojego klubu. Woli negocjacje z obcymi - bo dadzą splendor zwycięstwa - a nie z własnymi podwładnymi, jak Zbigniew Ziobro czy Jarosław Gowin, co Kaczyński uznaje za upokarzające. Jeśli koalicja z PSL powstanie, każdy z nich będzie mógł odejść bez straty dla maszynki dla głosowania rządzących. Chyba, żeby porozumieli się i odeszli wspólnie, pociągając za sobą wszystkich swoich zwolenników. To jednak wariant - jeśli posłużyć się retoryką samego lidera - skrajnie nieprawdopodobny, bo Ziobro i Gowin nie lubią i boją się nawzajem jeszcze bardziej niż prezesa Kaczyńskiego...  

Łukasz Perzyna

CZYTAJ RÓWNIEŻ:

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do