
Propozycja Jacka Żakowskiego, żeby telewizyjną Dwójkę zostawić pisowcom po przejęciu telewizji państwowej przez obecną opozycję ma jedną znakomitą stronę: zakłada ocalenie TVP zamiast zgruzowania jej na chwałę TVN i w celu spłacenia przedwyborczych długów Donalda Tuska.
Jej strona słaba polega natomiast na tym, że o ile przewiduje, iż z kolei pierwszy kanał przejmie sejmowa większość - to żadnego nie rezerwuje dla telewidzów. A to spory feler.
Argument, że w podobny sposób dzieli się anteny we Włoszech zbliża nas przynajmniej do myślenia w duchu praktyki zachodnich demokracji a nie ponurych dyktatur ze Wschodu: wystarczy przypomnieć sytuację z państwa ajatollahów opisaną w reportażowej książce Wojciecha Giełżyńskiego "Szatan wraca do Iranu". Wszystkie media państwowe podjęły tam zmasowaną kampanię przeciw jednemu z pism studenckich, które miało dopuścić się bluźnierstwa. Nie podały jednak na czym miało ono polegać. W istocie jeden z żaków napisał w felietonie satyrycznym, że kolega z akademika śpi tak długo, że może przegapić nadejście trzynastego imama. Nie dowiedziała się jednak, że tylko o to chodzi, opinia publiczna, przekonana, że studenci musieli dopuścić się ciężkiego znieważenia proroka i jego religii. I oburzała się ile wlezie.
Podobnie, jak na ironię, demokratyczna opinia w Polsce, oburza się na TVP - słusznie całkiem - że nierzetelna i pisowska, domaga się głów - choć nie o nie chodzi - i nie domyśla się nawet, skąd wzięła się cała ta histeria. Spróbujmy dociec, co zamyślają suflerzy tych nastrojów.
Koalicja a wcześniej Platforma Obywatelska od dawna uznaje prywatną TVN za "naszą telewizję", jak rzecz ujął wielki reżyser Andrzej Wajda występujący jednak, gdy tej wypowiedzi udzielał nie w roli artysty, lecz członka komitetu wyborczego. W kampanii wyborczej, TVN nie tylko atakowała PiS ale przede wszystkim Szymona Hołownię i jego Polskę 2050 jako konkurentów Koalicji Obywatelskiej. Kiedy koło Polski 2050 nie poparło stanowiska KO i nie pomogło przepchnąć przez Sejm pisowskiego projektu ustawy pomagającej jakoby ściągnąć do Polski unijne środki objęte Krajowym Planem Odbudowy, za co ludzi Hołowni skrytykował przewodniczący klubu KO Borys Budka, jedna z dziennikarek wysłuchała w kuluarach jego wypowiedzi, po czym pobiegła sejmowymi schodami na górę i w trakcie trwającego właśnie briefingu Hołowni zadała mu pytanie... dokładnie słowami Budki. TVN pełni wobec Koalicji Obywatelskiej rolę podobnie usługową jak TVP wobec PiS.
Przejawy tej zależności okazują się podobnie szpetne. W KO powszechnie i nie bez racji szuka się analogii między przekazem TVP teraz i w dobie stanu wojennego. Podobnie premier Mateusz Morawiecki wywodzi tradycję Faktów TVN z czasów Jerzego Urbana. Tak często mija się z prawdą, że zasłużył sobie na przydomek Pinokia ale akurat to porównanie znajduje oparcie w... faktach, pisanych małą literą. Dowodzi tego atak TVN na dobrą pamięć o Papieżu Janie Pawle II przeprowadzony na podstawie dokumentów wytworzonych przez dawną komunistyczną służbę bezpieczeństwa. A także rekomendacja, jakiej Urban udzielił późniejszemu założycielowi TVN Mariuszowi Walterowi do zespołu propagandowego przy wicepremierze i szefie MSW generale Czesławowi Kiszczaku w okresie zawieszenia stanu wojennego w 1983 r.
Na osłabieniu, a tym bardziej ewentualnej likwidacji TVP zyskać może wyłącznie TVN.
Stąd obawa, że Donald Tusk spłaci swoje przedwyborcze długi kosztem telewidzów, którym pozostanie wybór między obrazem kontrolnym na ekranie a takimi programami jak "Królowe życia", których pozytywnymi bohaterkami są właścicielki agencji towarzyskich oraz matki piratów drogowych, niosących śmierć sobie i innym. Aż mróz przebiega po kościach, jeśli do takiej "diabelskiej alternatywy" sprowadzić miałby się efekt demokratycznego wzmożenia obywatelskiego, objawiającego się rekordową frekwencją 15 października.
Zostaje ewentualnie jeszcze Polsat, gdzie po wyborach odsunięto sprzyjającą PiS Dorotę Gawryluk od zawiadywania informacją i publicystyką.
Cześć i chwała w tej sytuacji Jackowi Żakowskiemu, że temat przyszłości TVP porusza i to w sposób, który innych nie tylko skłania ale wręcz prowokuje i zmusza do zajęcia stanowiska.
Odezwały się w odpowiedzi zarówno szumowiny pokroju Tomasza Lisa, wyrzuconego kolejno ze wszystkich trzech największych telewizji w Polsce a teraz obwinianego o mobbing i molestowanie seksualne podwładnych - jak postaci zapisane w historii jak była prezeska Narodowego Banku Polskiego i wieloletnia prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Reakcje okazują się przeważnie negatywne.
Perspektywa oddania Dwójki PiS przy przejęciu głównej anteny przez obecną opozycję nie gorszy mnie przesadnie, bo lepsze to od zamknięcia liczącego ponad 70 lat telewizyjnego okienka, w którym przed laty występowali Jan Ciszewski i Kabaret Starszych Panów, Irena Dziedzic i Karol Małcużyński. Tam oglądaliśmy nie tylko "Pegaz" i "Monitor", ale lądowanie człowieka na Księżycu oraz zwycięskie mecze o trzecie miejsce w świecie piłkarzy Kazimierza Górskiego i Antoniego Piechniczka. Kawał historii.
Nie trzeba jednak w przeszłość sięgać aż tak daleko. Jeszcze niedawno Wiadomości nie były tylko oknem wystawowym PiS, ale w ich imieniu i z pożytkiem dla widza Justyna Dobrosz-Oracz przepytywała na równych zasadach polityków rozmaitych opcji. Podobnie ze znawstwem i rzetelnie relacjonowały na żywo obrady Sejmu dla TVP Danuta Ryszkowska i Iwona Sulik, przykładnie panując nad złożoną przecież materią ustaw i poprawek oraz zawiłością parlamentarnych harmonogramów.
Z TVP za Jacka Kurskiego odeszli bezstronni dziennikarze. Nie powrócili też za jego następcy Mateusza Matyszkowicza, chociaż to filozof z wykształcenia, a nie jak Kurski zakompleksiony nieudacznik dziennikarski. Wciąż jednak to TVP reprezentują rozliczni artyści sztuki telewizyjnej, którzy zbudowali wzorzec metra sewrskiego profesjonalnego przekazu. Operatorzy Jerzy Ernst i Władysław Malarowski pilnują czystości kadru podczas zaimprowizowanych sejmowych briefingów, napominając lub zawstydzając przepychających się chaotycznie kolegów z prywatnych stacji lub ich żurnalistów, zagłuszających nawzajem swoje pytania. Wysoką jakość pracy gwarantują montażyści, realizatorzy i kierownicy produkcji z TVP. Nie odpowiadają za demony pisowskiej propagandy na antenie, podobnie jak Oldze Lipińskiej z jej "Kabarecikiem" ani autorom "Sondy" czy "Zwierzyńca" nie dało się przypisać winy za przekazy generalskiej telewizji stanu wojennego, kiedy to mazało się po murach: "DTV łże jak łgał" o "Dzienniku Telewizyjnym" prowadzonym przez umundurowanych prezenterów.
Przed mniej więcej ćwierćwieczem dla głównego wydania Wiadomości przygotowywałem relacje o działaniach Akcji Wyborczej Solidarność oraz Ruchu Odbudowy Polski Jana Olszewskiego a Katarzyna Kolenda-Zaleska sprawozdawała inicjatywy Unii Wolności czy Sojuszu Lewicy Demokratycznej - a ekran żadnego telewizora od nadmiaru pluralizmu z tego powodu nie pękł. TVP pozostawała przez dziesięciolecia ważną nie tylko dla polityki ale też sportu, rozrywki i kultury instytucją. Kształtowała gusta Polaków ale też wychodziła naprzeciw ich potrzebom.
Teraz chcą nam to odebrać? Z tego powodu, że Tusk winien jest wdzięczność za glanowanie Hołowni mocodawcom reporterów powtarzających jako własne pytanie komentarze Budki? Niedoczekanie.
Dlatego warto pochylić się nad zdroworozsądkowym jednak i kompromisowym projektem Jacka Żakowskiego. Jak rozumiem, jego autor kieruje się zrozumiałym przeświadczeniem, że skoro nie da się przejąć całości TVP działając w pełnej zgodzie z prawem - należy w wariancie "soft" doprowadzić do tego, by na jej antenie znalazły wyraz przekonania nie jednego już tylko lecz wielu obozów politycznych. A w ślad za tym - elektoratów. To nie najgorszy wniosek z wyborów z 15 października, w których Polacy wzięli tak masowy udział, nikomu nie powierzając pełni władzy.
Uzupełnić go trzeba jednak o to, co najważniejsze - gwarancje respektowania interesów telewidzów. Nie mają oni przecież rzecznika swoich praw. Dziennikarze powinni się nim stać, gdyby nie nadskakiwali politykom. Bo liczą na posady w przejętej TVP. Pensje tam wyższe niż w TVN, gdzie nawet gwiazdeczki uskarżają się na cienką kasę i niepewność jutra.
Jedynka dla telewidzów, Info niech zostanie, ale przejęte przez demokratyczną większość, wreszcie jak chce Żakowski - Dwójka dla PiS, tak mogłaby wyglądać nieco prospołecznie zmodyfikowana wersja jego projektu.
Przy czym pomysł Jedynki dla telewidzów pojmuję całkiem dosłownie. Jako taki program, który dałoby się oglądać.
Wiele lat temu, gdy spytałem wieloletnią przewodniczącą sejmowej Komisji Kultury i Srodków Przekazu Iwonę Sledzińską-Katarasińską o najlepszego kandydata na prezesa TVP, wymieniła jedno nazwisko: Jan Nowak - Jeziorański. Kurier z Warszawy jeszcze żył, chociaż setki już dobiegał.
To trafny kierunek poszukiwań: autorytet społeczny.
Prezesem TVP mógłby zostać, skoro Wajda niestety odszedł już na zawsze, Krzysztof Zanussi. Cechuje go równy dystans do PO-KO i PiS ale... nie oceniamy go za to przecież. Tylko za "Spiralę" i "Kontrakt", a także film o Papieżu. Za ich sprawą stał się sumieniem narodu.
Inna doskonała kandydatura to Paweł Pawlikowski, laureat Oscara za "Idę", co wiele lat spędził poza krajem i jego koteriami, więc tymi ostatnimi się nie przejmuje.
Informacją Jedynki a więc Wiadomościami, słynnym okienkiem o 19,30 porównywanym przez polityków do ołtarzyka, zająć by się mogli w celu odzyskania tego dziennika dla telewidzów, ci, którzy już to robili i dbali o poziom programu, jego rzetelność i zespół - Karol Małcużyński i Piotr Sławiński, na zasadzie też pełnej symetrii, bo pierwszego powołały na stanowisko "solidaruchy", drugiego zaś "postkomuna", ale obaj zawiedli protektorów wybierając robienie... telewizji dla telewidzów właśnie, ściśle wedle standardów uczciwości zawodowej.
Do zarządu stacji - od tego momentu naprawdę publicznej - wejść mogliby oni wszyscy. Każdy, któremu marzyłby się polityczny zamach na podobny "dream team", zastanowiłby się, czy warto, przeprowadzając go, narażać się na niesławę.
Ich prestiż i umiejętności zawodowe sprawiłyby, że politycy się do programu nie wtrącą.
A poza tym mieć będą przecież dla siebie Info i Dwójkę, czyż nie tak?
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie