
Mija tydzień od wprowadzenia trudnych społecznie ograniczeń w walce z koronawirusem. Apele o pozostanie w domu spotkały się z dużym zrozumieniem i zdecydowana większość ludzi pozostała w domach. Duże miasta opustoszały, a osoby będące w kwarantannie z pokorą akceptują swoją nową sytuację. Wszystko wskazuje na to, że Polacy rozumieją powagę sytuacji i wykazują się wymaganą odpowiedzialnością.
Oczywiście wszyscy zadają sobie pytanie jak długo to potrwa? Jaka będzie skala zachorowań w Polsce, Europie i świecie? Kiedy wrócimy do normalnego życia? Musimy jednak pogodzić się z tym, że żyjemy w zglobalizowanym świecie i konsumujemy jego wszystkie wady i zalety. Nie wystarczy że pokonamy wirusa u siebie. Inne kraje w Europie i świecie muszą zrobić to samo. Dopiero wtedy mamy szanse na uwolnienie się od zagrożenia i pozbycie się strachu związanego z zachorowaniem.
Widzimy że skala zachorowań w innych krajach jest większa niż w Polsce i kolejne kraje decydują się na wprowadzanie surowych ograniczeń. Premier UK początkowo traktował epidemię z dystansem, ale po tygodniu zdecydował się na wprowadzenie ograniczeń, zapewne widząc jak szybko rośnie liczba chorych we Włoszech, Hiszpanii, czy Iranie. Nie bez znaczenia jest także ilość zgonów, które zanotowano w tych krajach. Walka z wirusem to walka o życie, zwłaszcza że w polu ryzyka znaleźli się także ludzie młodzi.
Dostrzeżono to w końcu także w USA, mimo że początkowo Prezydent Trump wyraźnie zlekceważył problem. Jednak gubernator Kalifornii poważnie potraktował zdrowie mieszkańców swojego stanu i wprowadził rygorystyczne środki przeciwdziałania epidemii. Mieszkańcy muszą pozostać w domu, w tym oczywiście młodzież ucząca się i studiująca, a przy niezbędnych wyjściach i spacerach obowiązuje „social distancing", czyli zaprzestanie kontaktów towarzyskich, niegrupowanie się, niespotykanie się, niepodawanie rąk, utrzymywanie dystansu od siebie minimum dwóch metrów. Zamknięte zostały muzea, centra handlowe, a niektóre firmy i lokale usługowe muszą zaprzestać działalności. Tak więc mieszkańcy Kalifornii są w podobnej sytuacji jak my w Polsce, z tym że Kalifornia doświadczyła wielu klęsk żywiołowych (trzęsienia ziemi, pożary), co z pewnością pozwoliło zbudować dobrze działający system antykryzysowy. Jednak w walce z wirusem najważniejsza jest współpraca z mieszkańcami, czyli dostosowanie się ludzi do obowiązujących ograniczeń i respektowanie wprowadzonych zasad. W najbliższym czasie okaże się czy za przykładem Kalifornii pójdą inni i czy w USA zostanie skutecznie powstrzymany wzrost zachorowań.
Jest to bardzo ważne ze względu na gospodarkę światową w której USA odgrywa wiodąca rolę. Skala strat w światowej gospodarce jest trudna do oszacowania w tej chwili. Nie wiemy jak długo potrwa walka z epidemią. Chiny potrzebowały cztery miesiące aby zatrzymać wzrost zachorowań. Ale ich fabryki już pracują. Podczas gdy fabryki w Europie i USA pracują na zwolnionych obrotach, niektóre wstrzymują produkcję, część już lub za chwilę będzie bankrutować, a część usług jest niedostępna. Ludzie w Europie zaczynają dostrzegać rysujący się nowy obraz rynku globalnego, który nie przypomina tego z przed epidemii.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie