
Z Rafałem Grupińskim, wiceprzewodniczącym klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej rozmawia Łukasz Perzyna.
- Jak ocenia Pan postępowanie władz w obliczu zaognionej sytuacji na granicy wschodniej?
- Władza najpierw wprowadziła stan wyjątkowy, potem przedłużyła go o 60 dni, a sytuacja rysuje się coraz gorzej po tych trzech miesiącach obowiązywania nadzwyczajnych regulacji. Ograniczenia dla mieszkańców, klęska humanitarna, 10 ofiar śmiertelnych kryzysu granicznego - mówię o tych, którzy zmarli w wyziębienia i ofierze utonięcia. A władza reaguje uchwalaniem ustaw specjalnych sprzecznych z Konstytucją. Nawet wielki plan budowy zapory sprowadza się do tego, że okazuje się dziesięć razy droższa niż podobne zabezpieczenia stawiane na granicach Litwy i Łotwy.
- Jakich pożądanych działań władza zaniechała? Co powinna zrobić, ale nie wykonała tego?
- Nie wykorzystano relacji z państwami Unii Europejskiej, zeby wywarły presję na Aleksandra Łukaszenkę albo na Rosję, żeby z kolei ona naciskała na władze białoruskie. Intencją reżimu białoruskiego pozostaje pokazanie, jak Zachód fatalnie traktuje ludzi, którzy chcą się dostać do Europy. Nie podjęto odpowiednich działań dyplomatycznych w krajach, skąd pochodzą imigranci jak Irak czy Syria ani w Turcji, przez którą się przemieszczają. Wszystko to ewidentne zaniedbania. Dyskretne działania mogły rozładować sytuację.
- Staliśmy się państwem frontowym?
- Proszę spojrzeć: konflikt z użyciem uchodźców zaczął się na granicy Białorusi z Litwą. Tyle, że Litwa od razu ściągnęła na granicę białoruską sześćdziesięciu funkcjonariuszy Frontexu, unijnej agencji wyspecjalizowanej w ochronie rubieży Wspólnoty. Frontex przechwytywał ludzi naganianych tam przez Aleksandra Łukaszenkę i każdego z nich odsyłał do kraju pochodzenia. Białoruski dyktator szybko w tej sytuacji przerzucił siły i zajął się niepokojeniem granicy z Polską. Litwa sobie poradziła, nawiązując dobrą współpracę z Unią. Od przeciwdziałania takim kryzysom, jaki teraz mamy, jest właśnie Frontex: pomagał już wcześniej przy zalewie imigrantów, związanym z sytuacją w Libii i Syrii. To agencja unijna. Należało zapewnić sobie współpracę z nią. Warto też było zabiegać, żeby Unia Europejska szybciej włączyła się do akcji dyplomatycznej, do czego jej władze, skoro nie były o to proszone, ze zrozumiałych względów się nie kwapiły. Rządzący u nas popełniają szkolne błędy: przykładem okazuje się spotkanie unijnych ministrów obrony bez udziału Mariusza Błaszczaka. O tym, jak państwo jest źle zarządzane, świadczą ujawnione maile ministra szefa Kancelarii Premiera, Michała Dworczyka: widać z nich, że władza kieruje się głównie słupkami poparcia w sondażach. Przy pierwszym tak poważnym kryzysie wyszło, do czego to prowadzi.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie