Reklama

Logika gorącej wojny

24/02/2022 12:08

Syreny alarmowe rozlegają się od świtu w Kijowie. Weszliśmy w sytuację wojny gorącej. Wszystko wskazuje na to, że Władimir Putin dlatego zdecydował się na bezpośredni atak, że - przynajmniej w ocenie Rosji - nieskuteczne okazały się reakcje Zachodu na wcześniejsze formy wojny hybrydowej czy informacyjnej.

Nie zarzucono oczywiście wcześniej stosowanych środków, czego dowodzą powtarzające się cyberataki, mające sparaliżować wszystkie służby ukraińskie.   Atak stanowi oczywiste wyzwanie. Na Ukrainie obowiązuje stan wojenny. Stosunki dyplomatyczne z Rosją zerwano.  

Żadne ogłoszone wcześniej sankcje Putina nie powstrzymały. Zresztą ich bilans okazał się znikomy, przez pierwsze 24 godziny od ich wprowadzenia nie wstrząsnęły nawet moskiewską giełdą ani kursem rubla.

Prezydent Rosji Władimir Putin wybrał dla swojej militarnej operacji termin z punktu widzenia jej celów optymalny. Ameryka dopiero co w fatalny sposób wycofała  wojska z Afganistanu, przybrało to kształt rejterady, a odpowiedzialność za nią rozkłada się na poprzednią administrację republikańską Donalda Trumpa, która decyzję podjęła, a obecną demokratyczną prezydenta Joego Bidena, która ją wykonała. Niemcy są świeżo po wyborach do Bundestagu, Francja przed prezydenckimi. 

W najpoważniejszej sytuacji znajdują się dawne państwa bloku wschodniego, bo nikt nie jest w stanie przewidzieć, gdzie zatrzyma się Putin w swoich próbach przywrócenia dawnej dominacji geopolitycznej Kremla. Na Bugu - czy dopiero na Łabie. Litwa i Mołdawia już ogłosiły stan wyjątkowy. 

O powadze sytuacji na Ukrainie świadczą liczne już ofiary cywilne.

To już nie żaden test ani rozpoznanie sytuacji.

To moment próby, wyzwanie dla Zachodu i wszystkich jego struktur. Skoro dotychczasowe działania nie przyniosły rezultatu i akcji rosyjskiej nie udaremniły, poszukać przyjdzie nowych rozwiązań. W przeciwnym wypadku ugruntuje się przekonanie, że Putin - nie tylko na Ukrainie - może bez konsekwencji robić, co chce.

Dla Polski i Polaków zaostrzanie się sytuacji na wschód od naszych granic nie zaowocowało paniką, kolejkami na stacjach benzynowych ani nerwowym wykupem towarów. Chociaż - co zrozumiałe - jakieś zapasy robi niemal każdy. Nie wybieramy nerwowo gotówki z bankomatów. Nam być może łatwiej przystosować się do trudniejszych warunków, bo w odróżnieniu od sytych zachodnich społeczeństw żyjące dziś pokolenia pamiętają czasy niedoboru i ograniczenia stanu wojennego.

Wspólnota Polaków znajduje się w szczególnym momencie. Nikt nie zna wszystkich zagrożeń. Ale zmuszeni jesteśmy wspólnie je przewidywać i im przeciwdziałać.

Potęgą zbrojną nie jesteśmy, dodatkowo jeszcze polska armia i wywiad wojskowy zostały dodatkowo ostatnio osłabione przez nieroztropne działania polityków (zwłaszcza byłego ministra obrony Antoniego Macierewicza), mamy jednak aktualne sojusze a polski patriotyzm nie stał się pojęciem nieaktualnym czy rodem ze skansenu. 

Atak na sąsiedni kraj, w tym jego stolicę, tworzy sytuację, o której powadze nikt nikogo w Polsce nie musi przekonywać. W odróżnieniu od zwykłych obywateli USA, Hiszpanii czy Włoch - nie musimy też szukać na mapach, gdzie ta Ukraina leży. Wielu z nas ma doświadczenia rodzinne czy zawodowe z nią związane. Wielu też po prostu wywodzi się z jej obecnych ziem.

W sporze, odkąd się zaostrzył, polska dyplomacja nie statystowała. Minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau jako przewodniczący OBWE spotkał się w Moskwie z rosyjskim swoim odpowiednikiem Siergiejem Ławrowem co nie zapewniło pokoju ale przynajmniej odwlekło o ponad tydzień wybuch gorącego konfliktu. Przedtem bowiem podawano jako termin najazdu dat 16 lutego.    

Od polskich polityków nikt nie oczekuje przywództwa. Wcześniej mieli wystarczająco wiele okazji, żeby takie zdolności zademonstrować. Teraz wystarczy, jeśli będą wykonywać swoje obowiązki. Co oczywiste - nie tyle ponad podziałami, co przynajmniej w ten sposób, żeby te ostatnie nie stały się gorszące. Na szczęście nie staliśmy się państwem frontowym. Nikt nie domaga się od ekipy rządzącej dokonywania rzeczy niemożliwych. Jej rolą pozostaje utrzymanie normalnego funkcjonowania państwa. Zmiana porządku obrad Sejmu w ten sposób, by skupić się na kwestiach aktualnych i reakcji na sytuację na wschód od naszych granic - a taką decyzję podjęto w czwartek przed południem - wydaje się tu właściwym drogowskazem. Politycy powinni uczyć się odpowiedzialności od własnych wyborców, jeśli nie są w stanie dać im poczucia bezpieczeństwa.

Szczególna rola przypada za to samorządom. To najbliższa ludziom ale też najlepiej przez nich oceniana władza. Zgodnie z Konstytucją samorząd tworzą wszyscy mieszkańcy. Warto przypominać tę definicję z ustawy zasadniczej, żeby pozostawała aktualna i odzwierciedlała stan faktyczny. Samorząd musi dać codzienne i niezawodne oparcie wszystkim mieszkańcom. Jeśli trzeba - wspierać ich inicjatywy. Tym bardziej, że na rządzących trudno w tej mierze liczyć.

To niezawodnym zwykle wspólnotom lokalnym, gospodarzom niezliczonych Małych Ojczyzn przypadnie zasadnicza rola w łagodzeniu wszelkich niedogodności, dotykających zwykłych Polaków, organizowaniu wsparcia humanitarnego przede wszystkim dla rodaków z Ukrainy, a także przygotowanie do przyjęcia uchodźców. 

Polska przed laty pierwsza uznała niepodległość Ukrainy. Pomimo stałej wymiany ekip rządzących - u nas i u nich - nie zmieniliśmy nigdy podejścia do tej kwestii.

Swego czasu Władimir Putin nazwał rozpad Związku Radzieckiego największą katastrofą geopolityczną. Jedynym pewnym dziś sposobem powstrzymania rosyjskiej ekspansji wydaje się przekonanie prezydenta tego kraju, że zbrojna próba ekspansji w celu przywrócenia dawnego imperium musi oznaczać katastrofę jeszcze gorszą. Sami politycy tego nie zrobią. W tym dostrzec  można rolę demokratycznych społeczeństw, również naszego. Wiele razy w najnowszej historii zadziwialiśmy innych naszą rozwagą i odpornością równocześnie. Wiele wskazuje na to, że tym razem dziać się będzie podobnie. Nie chodzi przecież o odległe kraje. Wojna jest u bram.

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do