
Jak co dzień - pan Dariusz Kacprzak, burmistrz Pragi Północ, komentuje bieżącą sytuację w rozmowie z Grzegorzem Wysockim
Grzegorz Wysocki: Rząd wprowadził kolejne obostrzenia. Wygląda na to, że wychodzi to na przeciw Pana postulatoom z wczorajszej naszej rozmowy.
Dariusz Kacprzak: I tak, i nie. Sugerowałem wprowadzenie stanu wyjątkowego. Rząd zdecydował się na kolejne ograniczenia ale bez skorzystania z odpowiednich narzędzi prawnych. Obecnie mamy do czynienia z ograniczaniem swobód obywatelskich bez prawidłowego zastosowania prawa – nie można takich rzeczy wprowadzać rozporządzeniem.
GW: Jak kolejne ograniczenia wpłyną na ludzi?
DK: Zacznijmy od tego, że cała sytuacja związana z rozszerzaniem się pandemii wirusa COVID-19 wywołuje u wszystkich stres, który ma wpływ na różne poziomy funkcjonowania organizmu – fizyczny, umysłowy, emocjonalny i behawioralny. Przy koronawirusie głównym stresorem jest czynnik środowiskowy i co charakterystyczne dla tej kategorii to stan oparty na zdarzeniu negatywnym, na który nie mamy wpływu lub mamy bardzo ograniczony wpływ. Jest to typowe dla takich zdarzeń jak trzęsienie ziemi, huragan, powódź.
Jeśli weźmiemy pod uwagę, że wszystko co się wokół nas dzieje, w tym wpływ na to mają wprowadzane ograniczenia, zauważmy, iż lista sytuacji stresogennych jest i będzie szeroka. Zaczynając od choroby w rodzinie, a przecież tego się obawiamy przy COVID-19, przez śmierć współmałżonka, śmierć bliskiego członka rodziny, izolację, utratę miejsca pracy, reorganizację w pracy, zmianę sytuacji finansowej, zmianę zakresu obowiązków zawodowych, koniecznością zaciągnięcia kredytu, zaburzeniem systemu nauki w szkole, zmianę sposobu spędzania wolnego czasu, częstotliwości spotkań z rodziną, przyzwyczajeń dietetycznych po być może brak możliwości spędzenia zbliżających się świąt w szerokim gronie rodzinnym – to wszystko będzie powodować zmiany w sferze zachowań społecznych. Jak to się zmieni to już temat dla pedagogów, psychologów i psychiatrów.
GW: Może Pan Burmistrz powiedzieć jak te zmiany wpływają na stosunki międzyludzkie w relacji mieszkaniec – urząd?
DK: Trudno mówić o prawidłowościach gdy tego typu kontakty zostały, ze względu bezpieczeństwa, ograniczone do minimum. Inaczej też ocenia się relacje, o które pyta Pan Redaktor, gdy obsługa mieszkańca odbywa się na spotkaniu a inaczej gdy praca oparta jest o kontakt telefoniczny, mailowy, czy wręcz została sprowadzona do formy pisemnej.To co możemy zauważyć to zachowania typowe dla sytuacji trudnej czy kryzysowej.
Zacznijmy od tego, że zazwyczaj na występujące problemy, w początkowej ich fazie, reagujemy pewnym lekceważeniem – staramy się ich nie dostrzegać albo bagatelizujemy je, myśląc, że one nas nie dotyczą. Możemy w naszym przypadku wskazać przykłady z życia samorządu i relacji mieszkaniec – urząd. Pierwszym niech będzie ograniczenie funkcjonowania urzędów dzielnic. Oczywiście, że znalazły się osoby, które pomimo akcji „zostań w domu“ musiały przyjść do urzędu by załatwić w ich mniemaniu najważniejszą sprawę, która w naszej ocenie, bez uszczerbku, może być załatwiona po okresie ustania zagrożenia.
Drugi przykład dotyczy szczególnie ludzi młodych, którzy pomimo zamknięcia przez nas szkolnych boisk, spotykają się na nich w dużych grupach i grają w piłkę – idealny przykład bagatelizowania zagrożenia oparty na przekonaniu, że mnie wirus nie dotknie.Takich przykładów można by wymieniać w nieskończoność. Wszystkie wywołują mniejsze lub większe konflikty.
Gdy sytuacja kryzysowa przybiera na sile ludzie przechodzą do fazy alarmu. To etap gdy dostrzegamy zagrożenie i przestajemy go bagatelizować. Następuje wtedy etap mobilizacji, przygotowania do walki i obrony – tracimy wtedy z pola widzenia inne równie ważne aspekty życia. Programujemy się na kwestie przetrwania. Przejawem tego były kolejki w sklepach, błyskawiczne znikanie z półek artykułów żywnościowych i higienicznych, wypłacanie środków finansowych z banków. A urzędnik to też człowiek. Obserwuje co się dzieje w otoczeniu. Widząc to wszystko, zapewne wielu z nas myślało by nie siedzieć w pracy tylko również, psychologia tłumu działa praktycznie na wszystkich, ustawić się w tych kolejkach by zabezpieczyć siebie i rodzinę. Przekładając to na relacje mieszkaniec – urząd, jestem przekonany, że następowało bodźcowanie pracowników urzędu, które mogło powodować dekoncentrację i pewne oderwanie od problemów mieszkańców. I przyznam, że usprawiedliwiam to.
GW: Mam wrażenie, że te dwie fazy mamy za sobą. Co teraz?
DK: Kolejna faza reakcji na stres. Wydaje się, że wszystko dzieje się książkowo, choć tempo narzucone jest bardzo szybkie. Moim zdaniem, wchodzimy w fazę odporności. Faza, która charakteryzuje się adaptacją do warunków jakie dyktuje nam sytuacja kryzysowa ale i całe otoczenie oraz niwelowaniem zagrożenia. Część osób wyjechała z dużych aglomeracji na wieś, chcąc przeczekać czas pandemii. Inni przeszli na pracę zdalną, pozostając w mieszkaniach i domach. Chodzimy w rękawiczkach, maseczkach, dezynfekujemy często dłonie. Zmieniliśmy nawyki dotyczący powitań, komunikacji międzyludzkiej. Rozpoczynamy prowadzenie zajęć lekcyjnych dla dzieci i młodzieży metodami zdalnymi. Ograniczyliśmy znacząco aktywności towarzyskie. Weszliśmy w inną, moim zdaniem społecznie gorszą, formę życia.
Jak to wpływa na relacje? – po pierwszej reakcji typu „wreszcie odpocznę w domu“, „przyda mi się te dwa tygodnie izolacji“, „to będzie dobry czas dla rodziny“, będziemy przechodzić w stan napięć osobistych, rodzinnych, instytucjonalnych. Pomimo, iż interakcje rodzinne są najważniejsze to jesteśmy skonstruowani tak, że wymagamy kontaktów zewnętrznych, spotkań z przyjaciółmi, spędzenia czasu w kawiarni, pójścia do biblioteki, kina, teatru, odpoczynku od zajmowania się dziećmi, dziadkowie chcą zajmować się wnuczkami a przecież teraz w dużej mierze ograniczono im możliwość pełnienia tej roli społecznej. Wszystko to będzie w dłuższym okresie czasu prowadzić do frustracji. A jak frustracja to muszą być uruchomione kanały jej rozładowania. Takie wentyle bezpieczeństwa mogą być budowane przez nas samych, jak choćby postawienie na godzinę domowego treningu fizycznego lub jogi, wprowadzenie za pomocą telefonów komórkowych wideopołączeń pomiędzy wnuczkami i dziadkami, czy wprowadzenie instytucjonalnych narzędzi pomocy, jak choćby uruchomienie infolinii wsparcia psychologicznego dla dzieci i ich rodziców. Zresztą to co się dzieje w wirtualnym świecie – koncerty, czytanie literatury, wirtualne teatry, to właśnie takie wentyle bezpieczeństwa, które tworzą się spontanicznie i nieodpłatnie.
Samorząd również aktywizuje się w tym wymiarze. Domy kultury prowadzą zajęcia na odległość, poradnie psychologiczno-pedagogiczne służą pomocą, pomagają pracownicy ośrodków pomocy społecznej, uruchamiany jest wolontariat.
Przez pewien czas zda to wszystko egzamin. Na dłuższą metę będzie jednak trudno. Nadmienię na zakończenie tego wątku, że niektórzy znaleźli swój wentyl bezpieczeństwa w hejtowaniu w internecie. Takie rozładowywanie frustracji daje tylko chwilowe samozadowolenie a ponieważ chwilowe to taka sfrustrowana osoba szuka sobie kolejnych ofiar, to zaś nakręca już spiralę nienawiści. Kończy się to problemami psychicznymi, być może procesem o zniesławienie, retorsją w hejtowaniu. Nie myślmy, że jak piszemy do kogoś, lub co gorsza kogoś obrażamy, pod osłona nicka, czyli niby bezimiennie, to jesteśmy bezkarni. To ułuda.
Wentylem takim nie jest też spożywanie w nadmiarze alkoholu. Ten daje tylko chwilowe rozprężenie ale w dłuższej perspektywie może prowadzić do alkoholizmu. W przypadku sytuacji, z którą się mierzymy, fachowcy odradzają jego picie, gdyż ten osłabia układ odpornościowy.
GW: To jaki to okres ta „dłuższa meta” i czy jest kolejna faza?
DK: Na pierwszą część pytania odpowiedź brzmi „nie wiem”. Procesy radzenia sobie ze stresem zależne są od nasilenia czynników stresogennych, naszej indywidualnej odporności psychicznej, kreatywności. Dla każdego ten czas będzie inny.
Co do drugiej części można wskazać, że kolejną fazą jest faza wyczerpania. Jest ona wynikiem przedłużania się tych pierwszych faz. To normalne, że nie jesteśmy w stanie funkcjonować w ciągłym napięciu i mobilizacji. W naszym organizmie zachodzą zmiany biochemiczne, energia życiowa siądzie, zaczniemy tracić odporność i wyporność. To jest bardzo niebezpieczna faza. Stąd w poprzednich naszych rozmowach wskazywałem, że wprowadzenie krótkotrwałego stanu wyjątkowego byłoby najbardziej zasadne – mocne ograniczenia, próba zduszenia koronawirusa i następnie rozluźnianie ograniczeń, właśnie po to by nie doprowadzić do fazy wyczerpania.
Musimy pamiętać, że stres skutkuje u nas m.in. złością, zmianami nastroju, smutkiem, uczuciem napięcia, elementami autoagresji a w przy stresie przewlekłym np. kłopotami gastrycznymi, infekcjami, dusznościami, trudnościami w zasypianiu, napadami paniki, problemami w skupieniu się, bólami głowy i wieloma innymi objawami.
Przekładając to znowu na relacje mieszkaniec – urząd to wyobraźmy sobie jak będzie wyglądało zdalne nauczanie jeśli przejdziemy do tej fazy.
Oczywiście to wszystko nie musi się zdarzyć. I oby nie. Nie wszystkich też dotkną objawy stresu. Tak więc bez zbędnego zamartwiania się. Na szczęście jesteśmy też wyposażeni w umiejętności przeciwdziałania takim sytuacjom i niwelowania objawów stresu.
GW: Mogę uznać, że zmierzamy do puenty?
DK: Skoro Pan Redaktor tak sugeruje to zmierzajmy.
Nie chciałbym by ta część naszej rozmowy wywołała u czytelników wrażenie, że mamy do czynienia z katastrofą, bo tak nie jest. To co się dzieje jest kryzysem ale zarówno organy państwowe jak i samorządowe działają i starają się wprowadzać takie rozwiązania, które mają ograniczyć pandemię i ułatwić nam mieszkańcom funkcjonowanie w tym specyficznym czasie. Czasie, który jest dla nas dziwny bo nietypowy, wymagający od nas samoograniczenia, dyscypliny i stosowania niekonwencjonalnych form działania.
Nie oglądajmy się jednak tylko i wyłącznie na to co zrobi rząd i samorząd. Sami możemy pracować nad tym by lepiej tę sytuację przeżyć. Pracujmy nad jakością naszego życia przy uwzględnieniu wszystkich obostrzeń.
Tak jak wspomniałem mamy do tego narzędzia i umiejętności. Zacznijmy od, moim zdaniem sprawy najważniejszej, podejmowania próby zrozumienia innych ludzi, uśmiechania się do innych, udzielania wsparcia sąsiedzkiego, odbywania wielu rozmów telefonicznych z rodziną i przyjaciółmi, które nie będą koncentrować się na temacie wirusa – jest tyle innych przyjemnych tematów, choćby planowanie wakacji. Twórzmy przyjemną, miłą i pomocową atmosferę wokół nas i naszych bliskich. To bardzo ważne. Dołóżmy do tego ćwiczenia fizyczne – sami znamy podstawowy zestaw ćwiczeń do wykonania w domu, śpijmy 7-8 godzin – to dobrze wpływa na nasza kondycję psychiczną i odporność organizmu, dobrze się odżywiajmy – dieta ma znaczenie, więc nie zajadajmy się słodyczami, pijmy wodę, jedzmy wolniej, słuchajmy muzyki relaksacyjnej, medytujmy, czytajmy książki, ciepła kąpiel też relaksuje, ćwiczmy skupienie, nie przejmujmy się wszystkim i nie dramatyzujmy, prowadźmy dzienniki, blogi – to też wentyl bezpieczeństwa, ograniczajmy hałas, dotleniajmy organizm.
Serdeczność, zrozumienie, wsparcie, cierpliwość, trening, to nasza broń.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Dziękuję, garść dobrych rad do wcielenia na codzień. Odorężyłam się czytając