
Od wieków wojna propagandowa to część „prawdziwej” wojny. Zmieniają się ustroje i techniki wojenne, rodzaj uzbrojenia i granice, ale jedno pozostaje niezmienne: manipulowanie opinią publiczną wroga. Na to zawsze szły duże pieniądze. To swoisty paradoks, że wróg wolności, prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko używa najbardziej znanej telewizji (CNN) kraju będącego symbolem wolności czyli USA do robienia wody z mózgu nie tylko amerykańskim telewidzom, ale także elitom całego świata. Szkoda tylko, że dziennikarz CNN był w tej „rozmowie” tylko podstawką do mikrofonu. Pozwolenie na manipulowanie własnymi mediami jest kolejnym „grzechem ciężkim” USA po odpuszczeniu radykalnym islamistom Afganistanu, w który przez 20 lat podatnik USA zainwestował miliardy dolarów.
Propaganda Łukaszenki działa wiec nie tylko w Mińsku, Witebsku czy Grodnie, ale również po drugiej stronie Atlantyku. Szkoda tylko, że w Polsce wywiad dyktatora Białorusi transmituje TVN24, a szereg polityków i dziennikarzy niczym papugi w klatce powtarza jego banialuki. To żałosne, jak niektórzy stają się, chcąc nie chcąc, pasem transmisyjnym cudzej wojny propagandowej – i hybrydowej…
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie