
Zapraszam do lektury wywiadu z autorem powieści sensacyjnej „Mazur” Jerzym Woźniakiem
Paweł Dąbrowski: Dziwna i kontrowersyjna okładka, wywiad w internetowych mediach pod znamiennym tytułem: „Powrót dziadka z Wehrmachtu”? Czy jest to przykład świadomej prowokacji czy zamierzony chwyt reklamowy?
Jerzy Woźniak: Być może Pana zaskoczę, ale uchwycił Pan idealnie istotę sprawy. Dzisiaj bez kontrowersyjnego zachowania, człowiek w przestrzeni publicznej, choćby w przestrzeni takiej jak literatura jest praktycznie bez szans. Dlatego okładka mojej książki musi trochę dziwić i trochę bulwersować. Nie waham się powiedzieć, że mundur niemiecki z czasów II wojny światowej oprócz naturalnego odruchu odrazy i lęku budził zawsze coś, co można nazwać niezdrową i skrywaną fascynacją. Głośno nikt się nie przyznaje, ale dziesiątki, jeżeli nie setki tytułów na księgarskich półkach o uzbrojeniu, wyposażeniu, przebiegu kampanii armii niemieckiej w latach 1939-1945 trochę potwierdza moją teorię.
P.D.: Dlaczego tytuł powieści brzmi Mazur? Jaki to ma związek z Pańskimi bohaterami czy raczej z bohaterem?
J.W.: Mazurem określa siebie samego pewien Niemiec, który znalazł się skrajnej sytuacji. W bezpośrednim zagrożeniu i z narażeniem życia wyrzeka się przynależności do wspólnoty narodowej. Ponosi za to konsekwencję, której skutkiem jest uwięzienie i zesłanie do obozu karnego w Soldau – dzisiaj Działdowo na Mazurach.
P.D.: Nie boi się Pan, że pisanie o niemieckich ofiarach w hitlerowskich obozach koncentracyjnych na terenie Polski wywoła oburzenie w środowiskach byłych więźniów i organizacjach kombatanckich?
J.W.: Moim konsultantem merytorycznym rozdziału o obozie działdowskim był najstarszy stażem były więzień Auschwitz i Mauthausen Pan Stanisław Zalewski. Dlatego linczu raczej się nie obawiam. A tak zupełnie poważnie, uważam się w jakimś stopniu za znawcę problemu. Napisałem kilka lat temu pracę o robotnikach przymusowych w Berlinie i przede wszystkim jestem wieloletnim pracownikiem Fundacji, która na co dzień współpracuje ze środowiskiem byłych więźniów hitlerowskich obozów koncentracyjnych. Jednak zdaję sobie sprawę z tego, że reakcje mogą być różne. Bardzo bym chciał, żeby wokół książki rozpoczęła się dyskusja nawet na bardziej niż ten trudne tematy.
P.D.: Mianowicie?
J.W.: Jest ich wiele. Na przykład czy Niemcy byli tylko sprawcami czy również ofiarami? Czy całe społeczeństwo popierało reżim? Całkiem niedawno uczestniczyłem w ciekawej promocji książki autorstwa Friedricha Kellnera „Dziennik sprzeciwu. Tajne zapiski obywatela III Rzeszy 1939-1942” wydanej przez Ośrodek Karta. To są trudne a zarazem ciekawe sprawy, o których warto rozmawiać, również wykorzystując do tego takie formy jak fikcja literacka.
P.D.: Oznacza to, że Pańscy bohaterowie to wyłącznie postacie literackie?
J.W.: Główni bohaterowie zostali powołani do życia przeze mnie. Mają oni jednak zdolność komunikowania się z postaciami historycznymi. W epizodach pojawiają się takie nazwiska jak Koch, Canaris czy Oster- długoletni kierownik Oddziału Centralnego Abwehry, uczestnik spisku przeciwko Hitlerowi, stracony tuż przed końcem wojny 9 kwietnia 1945 r. Moi bohaterowie funkcjonują i działają w rzeczywistości lat 1938-1942, którą starałem się odtworzyć w sposób prawie drobiazgowy. Począwszy od tytułów lokalnych gazet a skończywszy po nazwy klubów sportowych w Prusach Wschodnich i marki słodyczy.
P.D.: Do końca nie rozumiem? Historia ludzi w nazistowskiej rzeczywistości czy opowieści o prześladowaniach Niemców?
J.W.: Ani jedno, ani drugie. Jest to powieść sensacyjna ze szczyptą historii w tle. Szybka akcja, dużo wątków kryminalno-szpiegowskich a nawet pojawia się tragiczna miłość. Historia jest cały czas tłem. Ale za to jaka historia! Czy ktoś wie, ze berliński naukowiec prof. Lutz wyhodował w okolicach Puszczy Białowieskiej czworonożną bestię, klonując kilka gatunków? To nie moja fantazja tylko szczera prawda. I jeszcze jedno. W mazowieckich Chorzelach propaganda Goebbelsa wydała ogromne sumy na najbardziej antypolski film jaki ukazał się kiedykolwiek w dziejach kinematografii. Wzięli w nim udział polscy aktorzy skazani później przez podziemie a nawet ścigani po wojnie przez komunistyczne władze. Mało znana historia a jednak prawdziwa.
P.D.: Pytanie bardzo proste. Czy czytelnik to „kupi”? Jest tyle książek na temat II wojny, pod którymi uginają się półki księgarń.
J.W.: O czytelnika trzeba walczyć. To oczywiste. Jest coraz bardziej wymagający i to jest bardzo dobrze. „Bylejakość’ w literaturze powinna odejść do przysłowiowego lamusa. Ja proponuję coś innego i mam nadzieję wartościowego. To ma być zupełnie inne spojrzenie na zwykłych Polaków i Niemców, którzy znaleźli się nie ze swojej woli w konkretnej rzeczywistości. Wrogowie próbują rozmawiać. Twarz żołnierza niemieckiego przybiera cechy „ludzkie”.
Nie znaczy to, że próbuję w ten sposób wybielać zbrodnie, obozy czy ludobójstwo. Nic z tych rzeczy! Myślę, że uda mi się zaskoczyć i skłonić do refleksji wielu czytelników.
P.D.: Zatem życzę powodzenia. Kiedy zobaczymy „Mazura’ na półkach?
J.W.: Promocja książki planowana jest w połowie września w Warszawie w Domu Polonii przy Krakowskim Przedmieściu 64. Proszę obserwować oficjalną stronę książki www.ksiazkamazur.pl oraz fanpage. Będę tam dokładnie informował o wszystkim co związane będzie z warszawską premierą powieści. Dodatkowo zapraszam do zapoznania się tą drogą ze szczegółami, o których nie da się opowiedzieć w krótkim wywiadzie.
P.D.: Czy chciałby Pan jeszcze coś przekazać czytelnikom?
Pozostaje mi zaprosić na wspomnianą promocję i życzyć sobie, żeby chociaż w jednym procencie sprawdziło się to co powiedział do mnie pewien dziennikarz: „to książka, na którą czeka Polska!”. Oczywiście śmieję się z tego, ponieważ należę do osób skromnych i z optymizmem u mnie też jest nie najlepiej. Chciałbym bardzo, żeby książka była na tyle zauważona, aby rozpocząć dyskusję polsko-niemiecką na tematy do tej pory przemilczane albo wstydliwie skrywane.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie