
Na terenie dwóch gmin dochodzi właśnie do poważnej KATASTROFY EKOLOGICZNEJ. Na rzece Wkra tysiące śniętych ryb. To początek?
Uwaga, makabryczna katastrofa ekologiczna na rzece Wkra! To wszystko dzieje się na terenie dwóch gmin: Lubowidz i Żuromin w naszym województwie. Aktualnie strażacy, wszelkie służby, mieszkańcy, a nawet harcerze łączą siły, przeprowadzając solidarne akcje i ratowanie rzeki oraz ryb. Od paru "dobrych" dni na powierzchni rzeki widocznych jest tysiące śniętych ryb.
Zgodnie z badaniami, przyczyną śmierci ryb jest drastyczny niedobór tlenu w wodzie. Nawet powiatowy i wojewódzki sztab kryzysowy został zwołany, by omówić możliwe sposoby zapobiegania dalszemu rozwojowi tej dramatycznej sytuacji.
Na profilu społecznościowym "Brudnice nad Wkrą" pojawił się taki komunikat:
"Poniedziałek 11.08 - dociera do nas pierwsza informacja, że coś dzieje się z rzeką w Lubowidzu. Nie mamy pojęcia, że to na całej rzece w górę nurtu, myślimy że to jednorazowe wydarzenie w Lubowidzu. Nie ma żadnych informacji.
Środa 13.08 - wstajemy rano, a cała powierzchnia wody drży - miliony ryb, małych i dużych, dzióbkują wystawiając głowy ponad powierzchnię, żeby łapać tlen. Informujemy (!) gminę, starostwo, gminy w dół rzeki od nas. Dzwonimy do WIOŚ, Wód Polskich, okręgu PZW i pytamy co się dzieje. Nikt nie wie co się wydarzyło, są różne hipotezy. Rozkręcamy akcję ratowniczą, przyjeżdżają służby, coś ma się dziać. Ryby umierają na naszych oczach, ponad metrowe zdrowe szczupaki, medalowe liny, wielkie okonie - duszą się. OSP zaczyna napowietrzać rzekę. Do północy mieszkańcy ratują reproduktory i przerzucają do bardziej natlenionej wody.
Czwartek 14.08 - odbywa się sztab kryzysowy w starostwie, z którego nic nie wynika. W Brudnicach działa tylko gminne OSP i PZW. Powiatowa Straż Pożarna pojawiła się na chwilę dzień wcześniej i tyle. Przyjeżdża WIOŚ pobrać próbki, dopiero po dwóch dniach od naszego telefonu i jeszcze kilka dni od kiedy martwa fala wpłynęła na teren woj. mazowieckiego. I musieliśmy naciskać! Przyjeżdżają telewizje. Na koniec dnia burmistrz Urząd Gminy i Miasta Żuromin się poddaje, nie ma już środków i nie ma rzeczywistej pomocy.
Piątek 15.08 - sami (!) próbujemy coś organizować. Konsultowaliśmy się z ekspertem ichtiologiem, który ratował w tamtym roku Dzierżnię z dobrymi efektami. Skontaktowaliśmy go też ze sztabem kryzysowym już czoraj - brak decyzji. Postanawiamy sami coś robić według jego zaleceń. Będziemy przewozić ryby reproduktory w górę rzeki, gdzie jest już bezpiecznie, one pomogą odnowić populację. Potrzebujemy pomocy, jeśli macie czas, przyjeżdżajcie".
No i skrótowy opis jednej z akcji:
Trwa akcja ratunkowa w Brudnicach. Działają mieszkańcy i OSP. Od Lubowidza i Bądzyna płyną też łodzie Wody Polskie i PZW. Robimy co możemy. Mamy 3 napowietrzane zbiorniki. Pierwszy z wodą z rzeki, drugi pół na pół z rzeki i z hydrantu i trzeci z hydrantu. Jak ryby dojdą do siebie, to przenosimy i przewozimy pod jazy, tam gdzie jest bardziej napowietrzona woda. Korzystamy z doświadczeń ekipy, która ratowała Dzierżnię w tamtym roku. Padłe ryby zbieramy w worki i czekają.
Fot. Brudnice nad Wkrą/FB
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie