Reklama

PiS gra reasumpcją, a w opozycji każdy po swojemu

13/09/2021 16:34

Opozycja parlamentarna nie tylko nie uzgodniła wspólnego kandydata na marszałka Sejmu w związku z wnioskiem o odwołanie Elżbiety Witek, ale nawet serio o tym nie rozmawia.

Ambitne jeszcze niedawno plany utknęły w potępieńczych swarach.

Argument polityków opozycji okazuje się rozbrajający: po co się starać, skoro wniosek nie ma szans.

Tyle, że to oni sami do tej sytuacji doprowadzili.

Postępując w ten sposób można tylko biernie czekać, aż PiS się rozpadnie lub nagle straci poparcie. Problem w tym, że nie zanosi się na jedno ani na drugie.

A przecież miało być zupełnie inaczej: unieważnieniu przez Elżbietę Witek, marszałek Sejmu z PiS, głosowania, przesądzającego o odłożeniu obrad o kilka tygodni towarzyszyło wielkie deklarowane oburzenie oponentów. Reasumpcji bowiem nadużyto. Ogłasza się ją wówczas, gdy wynik głosowania budzi wątpliwości - a nie wtedy, że się przegrywa. Pretekstem stał się argument, że Paweł Kukiz i dwóch współpracujących z nim posłów Stanisław Żuk i Jarosław Sachajko jakoby pomyliło się w głosowaniu. To ich sprawa - można powiedzieć. Gdy w podobny sposób w Senacie ręka omsknęła się przedstawicielowi Koalicji Obywatelskiej mec. Aleksandrowi Pociejowi - tamtejsza demokratyczna większość uznała niekorzystny dla siebie wynik i nie próbowała procedury powtarzać.

Przewaga moralna, jaką opozycja zyskała, bo głosowanie po raz drugi tylko z powodu, że się przegrało to nadużycie - została jednak po sejmowych perypetiach roztrwoniona w tempie błyskawicznym. Wszystko utknęło w potępieńczych swarach. 

Winę za to ponosi najsilniejsza w ławach opozycji Koalicja Obywatelska. Zamiast zadbać o pretendenta, którego poprzeć mogłyby zarówno Lewica jak Konfederacja forsuje po kuluarach zaporową kandydaturę Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, dźwigającej na sobie garb fatalnie przegranej kampanii prezydenckiej. Zaś Borys Budka szef klubu KO oznajmia, że uzgadnianie wspólnego pretendenta nie może mieć związku z warunkami programowymi, dotyczącymi poparcia konkretnych ustaw (czego żądała m.in. Konfederacja Krzysztofa Bosaka). Jednym słowem: najlepiej, żeby mniejsze ugrupowania zrobiły przyjemność PO-KO i poparły rekomendowaną przez nią osobę. Nie na tym polityka polega, raczej na ustępstwach, niż na czynieniu prezentów. To chyba abecadło życia publicznego.

Jeśli większości nie ma, warto o nią powalczyć. Skoro nie da się liczyć na podkupionego przez PiS Kukiza i jego ludzi, trzeba dogadywać się z niewielkimi nawet grupami w PiS, których posłowie rozglądają się już za nowymi możliwościami, bo wiedzą, że szans na reelekcję nie mają. Wynika to z prostego porównania wyniku wyborczego sprzed dwóch lat (prawie 45 proc) z obecnymi sondażami (30-35 proc). W zależności od przyjętego oszacowania, zakładać trzeba, że co czwarty albo nawet co trzeci obecny poseł PiS nie ma szans na ponowny wybór. A poza posłowaniem niewiele robić potrafią. Ale trzeba jakąś propozycję wobec nich sformułować. Błąd popełniono już przedtem, w stosunku do Jarosława Gowina. Wcześniejsza próba zmontowania alternatywnej większości pozwoliłaby mu zapewne wyciągnąć z PiS więcej posłów. Gdy wobec anemicznej postawy klubów opozycyjnych wicepremier musiał biernie czekać, aż go Mateusz Morawiecki wyrzuci z rządu na polecenie Jarosława Kaczyńskiego - szansa odeszła w niebyt. Odchodząc na warunkach prezesa i w najdogodniejszym dla niego momencie, Gowin zabrał ze sobą niewielu.

Pewne nadzieje wiązano z kandydatem PSL, jednak wystawieniu go na marszałka nie sprzyja sytuacja wewnętrzna u ludowców: niezależnie czy zostałby nim prezes Władysław Kosiniak-Kamysz czy wicemarszałek Piotr Zgorzelski - zburzyłoby to misterną równowagę w stronnictwie, której istotnym elementem pozostaje też Marek Sawicki. Wejście do kolejnego Sejmu pozostaje zaś dla ludowców celem ważniejszym niż wirtualne łupy w obecnej kadencji.  Zwłaszcza, jeśli szanse arytmetyczne na wymianę Witek na przedstawiciela opozycji rysują się mgliście. A Ryszard Terlecki, szef klubu PiS, już zapowiedział, że odwołanie marszałkini pociągnie za sobą wybory przed terminem.

W tej sytuacji kandydatem najmocniejszym - paradoskalnie - okazałby się przedstawiciel jednego z mniejszych ugrupowań. Na pewno nie Lewicy, targanej sporami o przywództwo, bo część działaczy kontestuje tam sposób sprawowania władzy przez wicemarszałka Sejmu Włodzimierza Czarzastego, który w rewanżu za to ich zawiesza i nęka innymi biurokratycznymi sankcjami.

Najlepszą z możliwych wydaje się kandydatura na marszałka Sejmu Wojciecha Maksymowicza. Zasiada teraz w kole Polska 2050 Szymona Hołowni (trzeci w wyborach prezydenckich polityk sam nie jest posłem). Poseł Maksymowicz dał się poznać jako świetny organizator, gdy wprowadzał reformę zdrowia, jedną z czterech wielkich rządu Jerzego Buzka, zdestruowaną potem przez następców z ekipy Leszka Millera. Były minister zdrowia AWS był później członkiem klubu PiS. Zna ludzi stamtąd i zapewne jego kandydatura pozwalałaby na przekonanie jakiejś grupy rozczarowanych Kaczyńskim posłów prawicy. Podobne walory uosabia Andrzej Sośnierz z koła Polskie Sprawy, także dawny poseł największego klubu, szanowany przez wielu ludzi stamtąd. A już przy okazji lex TVN okazało się, że wprawdzie wraz z opozycją z senatorów PiS zagłosował tylko samotny Jan Maria Jackowski, jednak troje innych się wstrzymało (Margareta Budner, Józef Łyczak i Tadeusz Kopeć), kilku nie wzięło udziału: sporo więc mandatariuszy PiS forsowanej przez rządzących regulacji nie poparło. To dowód, że opór narasta. W Sejmie pewnie nie dzieje się inaczej, ale trzeba ten płomień umieć podsycić. Wszystko wskazuje jednak, że baronowie parlamentarnej opozycji poszukają nie kandydata na marszałka mającego szansę na zdobycie większości od Lewicy po Konfederację z dodatkiem niespodzianek z PiS - tylko kogoś z własnego grona. Żeby wszystko zostało po staremu, jak w powieści "Lampart" Giuseppe Tomasi di Lampedusy.     

O potępieńczych swarach była już mowa, teraz zacytować warto innego klasyka literatury polskiej: żeby im się chciało chcieć.

Bo jeśli się do roboty opozycjoniści nie wezmą, PiS rządzić będzie - jak w prywatnej rozmowie przewiduje wybitny warszawski adwokat - ...sto lat.  

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do