
Chociaż obecny Sejm pracuje fatalnie i podobnie oceniany jest przez opinię publiczną - każdy poseł już wkrótce zarabiać będzie na rękę 12 tys zł miesięcznie. W sytuacji, gdy co piąty Polak musi pracować za sześć razy mniej. A płace sfery budżetowej pozostają zamrożone.
Poselskie podwyżki partia Jarosława Kaczyńskiego wprowadza bocznymi drzwiami, z ominięciem Sejmu i trybu ustawowego, rozporządzeniem prezydenta Andrzeja Dudy, który jak wiele razy się okazywało - podpisze wszystko, co mu partia podektnie. A przy tym o popularność zabiegać nie musi, bo prawo nie daje mu możliwości ubiegania się o trzecią kadencję. Rządzący wiedzą doskonale, że moment, gdy niemal wszyscy odczuwają gospodarcze skutki szalejącej wciąż pandemii w postaci pogłębiających się trudności życia - okazuje się najgorszy na podwyżki dla establishmentu. Żaden Polak nie może dziś liczyć na jednorazową podwyżkę o 60 proc jaką posłom i senatorom z naszych podatniczych pieniędzy zafundował Duda.
Pracę Sejmu negatywnie ocenia 54 proc. Polaków, zaledwie 26 proc z nas jest z posłów zadowolona (według sondażu CBOS z czerwca br). Nie potrzeba badań opinii publicznej, by stwierdzić, że parlament obecnej kadencji chociaż pracuje już prawie dwa lata nie uchwalił niczego, co dałoby się zapamiętać. Sejm pozostaje maszynką do głosowania dla partii rządzącej. Teraz prezes postanowił ją naoliwić, używając jako smaru pieniędzy polskiego podatnika.
Wcześniej Kaczyński obniżył posłom wynagrodzenia, żeby nie bulwersować zanadto opinii publicznej. Teraz po prostu ich przekupuje, bo większość sejmowa pomimo niby korzystnej arytmetyki nie okazuje się stabilna. W węzłowych głosowaniach zawieść mogą zwłaszcza tzw. koalicjanci wewnętrzni od Jarosława Gowina i Zbigniewa Ziobry. Sporo posłów z twardego rdzenia PiS również doszło do wniosku, że nie warto się starać, skoro szans na reelekcję brak. Mało kto bowiem wierzy, że rządzący w kolejnych wyborach powtórzą wynik z 2019 r.
Zwolennicy poselskich podwyżek posługują się argumentem, że pensje parlamentarzystów od dawna nie wzrastały (bo na podwyżki nie zasłużyli - tak można to podsumować) a więcej zarabia się w sektorze prywatnym. Tak jest jednak również w najsprawniejszych demokracjach świata, jak we Francji. Nie znamy ani jednego przypadku, żeby poseł zrezygnował z sejmowej kariery dla apanaży w prywatnej firmie: zresztą kto by go tam chciał. Tam się pracuje, a nie wedle ściągawki guziki do głosowania naciska.
PiS przeprowadza bulwersujący skok na kasę, w warunkach pandemii, które dla milionów Polaków oznaczają niższe dochody za sprawą skutków lockdownu i złej koniunktury w wielu branżach. Stwarza przy tym pozory regulacji systemowych.
Do Sejmu trafiła właśnie ustawa o podwyżkach dla samorządowców. Kaczyński przekupuje dalej. Zobaczymy, kto okaże się na tyle naiwny lub zdemoralizowany, że da się na to nabrać.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie