Pół twarzy Kaczyńskiego, pół twarzy Łukaszenki...

Z Jackiem Burym, senatorem z Lublina (Koalicja Obywatelska) rozmawia Łukasz Perzyna

- Polityk na portretach z billboardów, które kazał Pan wystawić w Lublinie ma pół twarzy Jarosława Kaczyńskiego i drugie pół Aleksandra Łukaszenki. Dlaczego właśnie tak?

- To ma dać do myślenia. Chciałbym, żeby ludzie to obejrzeli i zastanowili się, w którą stronę chcą iść: w stronę Europy czy dyktatury. Łukaszenka symbolizuje tę ostatnią. Głównym rozgrywającym jest Kaczyński, dlatego on się na billboardach znalazł, a nie premier.

- Ile tych billboardów Pan kazał rozstawić i jak ludzie na nie reagują?

- 20 sztuk... Reagują ludzie różnie, przeważają pozytywne komentarze, powtarzają, że chcemy pozostać w Unii Europejskiej i zachować u nas w Polsce europejskie standardy. W dyskusjach pod artykułami w mediach, które wydarzenie opisały, pojawił się wzmożony hejt ze strony środowisk nacjonalistycznych. Temat ich boli. To widać.

- Czy pewna drastyczność Pańskiego przekazu wzięła się z przekonania, że nadszedł czas na niekonwencjonalne środki wyrazu, nie wystarczą słupki i tabele, ile skorzystaliśmy na obecności w Unii Europejskiej, trzeba pokazać, że na Polexicie przeciw któremu Pan ludzi mobilizuje tylko Łukaszenka z Kaczyńskim skorzystają, nawet jeśli w ich utożsamieniu zawiera się pewna przesada?

- Powinniśmy mówić o tym otwarcie. Mamy jeszcze taką wolność słowa, by nazwać rzeczy po imieniu. PiS oczekuje od nas, żebyśmy byli grzeczni, gdy nam zabierają to, co już osiągnęliśmy. Moja akcja pokazuje, że tacy nie będziemy. PiS likwiduje stopniowo parlamentaryzm, bo w ogóle nie liczy się ze zdaniem opozycji. A w krajach, gdzie nie ma prawdziwego parlamentu, dyskusja przenosi się na ulicę. Na ulicach dziś stoją billboardy wedle mojego pomysłu. Mają skłonić do refleksji, rządzących również. Bo gdy PiS nie chce rozmawiać z opozycją w parlamencie, to ulica będzie rozmawiać z Kaczyńskim.

FOT: FB Jacek Bury

CZYTAJ RÓWNIEŻ: