
231 do 209: wynik głosowania nad przesunięciem terminu wyborów samorządowych z jesieni przyszłego roku na wiosnę kolejnego okazuje się symboliczny. Każdy uczeń uczęszczający na lekcje wiedzy o społeczeństwie wie, że "Sejm składa się z 460 posłów", więc z tej arytmetyki umie wyciągnąć wnioski.
Nikłą większością parlament rozstrzygnął, kiedy 30 milionów Polaków uprawnionych do głosowania wybierze najbliższą im władzę: samorządową, lokalną, regionalną. Zarazem najlepiej przez nich ocenianą.
Polaków, oceniających w badaniach opinii publicznej, że samorządy dobrze pracują jest bowiem dwa razy więcej niż tych, którzy podobnie korzystne noty wystawiają Sejmowi, który już o terminie wyborów lokalnych i regionalnych zdecydował oraz Senatowi, który werdyktem w tej sprawie zajmie się niebawem.
W praktyce za odłożeniem wyborów o pół roku wypowiedzieli się posłowie formacji rządzącej, wsparci wyłącznie przez nieliczne resztówki: pozostałości Kukiz'15 oraz koło Agnieszki Ścigaj i pojedynczych niezależnych. O żadnym szerszym porozumieniu mowy nie ma.
Za przełożeniem wyborów przemawiają wyłącznie wąskie, partykularne i doraźne racje polityczne obozu rządzącego: słaby w samorządach, bo pozbawiony wyrazistych liderów lokalnych PiS obawia się, że gdyby termin głosowania lokalnego zbiegł by się z parlamentarnym, obniżyłoby to wynik partii Jarosława Kaczyńskiego do Sejmu i Senatu.
Merytoryczne uzasadnienie, że odbywanie obu kampanii w tym samym czasie przyczyni się do bałaganu, nie wytrzymuje krytyki, skoro po przełożeniu głosowania do samorządów na wiosnę 2024 r. zbiegnie się ono z kolei z innymi wyborami - deputowanych do Parlamentu Europejskiego. I co, wtedy problemu nie będzie?
Gdyby brakowało innych dowodów na to, jak partia rządząca instrumentalnie traktuje polskie samorządy - ten jeden by wystarczył. Wcześniej już mieliśmy do czynienia z mnóstwem nieprzyjaznych zachowań władzy centralnej wobec gospodarzy Małych Ojczyzn. Dotknęły ich niekorzystne zmiany w podatkach, nie otrzymali należnej pomocy na walkę z pandemią oraz wsparcia w przyjmowaniu uchodźców ukraińskich.
Samorząd w Polsce jednak sobie poradzi. Lokalni dobrzy gospodarze zawsze muszą być przygotowani do weryfikacji wyborczej. Niepewność, związana z odwlekaniem podejmowanych dopiero teraz decyzji o terminie głosowania utrudnia planowanie inwestycji i budżetów, co w praktyce szkodzi samym mieszkańcom. Gdy pójdą do punktów wyborczych, wystawią za to rządzącym należny rachunek.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie