Reklama

Przesłanie przywódcy wolnego świata. Czas na wsparcie polskiej pomocy dla uchodźców

28/03/2022 15:28

Prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden potwierdził w trakcie warszawskiej wizyty charyzmę przywódcy wolnego świata. Słowa jednak, nawet tak dobitne, nie wystarczą: na pomoc wciąż czekają ukraińscy uchodźcy i Polacy, którzy przyjęli ich do własnych mieszkań.

Spotkanie Bidena z Rafałem Trzaskowskim zinterpretować można jak wskazanie, w kim Amerykanie widzą przyszłego lidera. Prezydenci USA nie zwykli się przecież spotykać z włodarzami miast. To wielkie dowartościowanie samorządu, niezależnie od tego, co sądzi się o rządach w Warszawie. Przy czym amerykański przywódca odrzucił wszelkie polityczne pomysły PiS: od przekazania MIG-ów na Ukrainę po wysłanie tam misji wojskowej. Co znaczące - Biden nie spotkał się też jednak z Donaldem Tuskiem. To Trzaskowskiemu prezydent USA powiedział, że Polska powinna stać się wzorem demokracji w świecie. Trudno o jaśniejszy sygnał, w kim Amerykanie widzą partnera. Z kolei włodarz stolicy zaapelował do Bidena, żeby środki na pomoc uchodźcom trafiły także do samorządów a nie tylko do władzy centralnej. 

Zaś zapowiedź wniosku PiS o odwołanie marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego za jego krytykę zezwalania przez władze na tranzyt tirów przez Polskę pokazuje, że rządzący grają kartą ukraińską w sprawach krajowych, zamiast skupić się na najważniejszym.

Nie da się zapomnieć, że w tym samym czasie, gdy prezydent USA przemawiał na Zamku Królewskim, rosyjskie rakiety spadały na Lwów, bliski sercom i wspomnieniom nie tylko Ukraińców, ale również Polaków, dla których jest on jedną z kolebek historii. W tej pełnej grozy sytuacji epokowy format miało przywołanie przez Joego Bidena pamiętnych słów Jana Pawła II: "nie lękajcie się". Zdaniem amerykańskiego gościa, papieskie przesłanie pokona okrucieństwo i brutalność niesprawiedliwej wojny, jak kiedyś pomogło zakończyć dyktat imperium sowieckiego w przedzielonym żelazną kurtyną świecie. 

Dla Polaków, pomagających ukraińskim sąsiadom, których wojna zmusiła do opuszczenia własnych domów stanowi to zapewnienie, że wolny świat rozpatruje sytuację na Ukrainie nie tylko w kontekście geopolityki, ale przede wszystkim wartości, na których został zbudowany. Tamte słowa odmieniły oblicze Ziemi, teraz najpotężniejszy lider o nich przypomina. - Mamy święty obowiązek bronić Ukrainy - powtarza. W Warszawie Biden spotkał się z szefem ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kułebą. Przypomniał też inne słowa z historii: - Za wolność waszą i naszą.

Dla Polaków fundamentalnym zapewnieniem pozostaje potwierdzenie ważności artykułu 5 Traktatu Waszyngtońskiego, zobowiązującego państwa NATO do wspólnej obrony w razie ataku na którekolwiek z nich. 

Słowa Bidena - co cenne - wykluczyły jakąkolwiek "miękką narrację", odnoszącą się do intencji Rosji. Prezydent Stanów Zjednoczonych jasno wykazuje, kto okazał się agresorem, kto zaś ofiarą. - Rosja od samego początku chciała przemocy - przesądza amerykański lider. - Zdławiła demokrację u siebie i chce to robić gdzie indziej. 

Łatwo ocenić, że my to wszystko wiemy, jednak prezydenckie przesłanie ma ogromne znaczenie dla tych części wolnego świata, dla których Ukraina pozostaje odegłym punktem na mapie.    

Odkąd przed ćwierćwieczem inny demokrata Bill Clinton zapowiedział tu przyjęcie Polski do NATO, żaden amerykański prezydent na polskiej ziemi nie sformułował tak dobitnego przesłania. Wystarczy je porównać z beztreściowym przebiegiem wizyty Donalda Trumpa przed pięciu laty.  

Teraz czekać przyjdzie na przetłumaczenie prezydenckiego przesłania na twardy język faktów politycznych. Ale ten, który dotyczy miękkiej strony światowej dyplomacji: pomocy uchodźcom z Ukrainy.

Przyjęliśmy ich u nas już ponad 2,3 mln, nie szczędząc zaangażowania, żarliwości i środków. Wszyscy, którzy się w to dzieło zaangażowali, zostali przez Bidena dowartościowani, w ten sposób interpretować można jego spotkania z przedstawicielemi samorządu i organizacji humanitarnych. Satysfakcję zyskali zwykli Polacy, którzy otworzyli dla sąsiadów serca, domy i portfele. Słowa jednak nie wystarczą.

Joe Biden oznajmił, że odpowiedzialność za uchodźców ponosić powinien cały świat, całe NATO. Zawiera się w tym pewnego rodzaju pułapka. Odpowiedzialność wszystkich to najbardziej ogólna kategoria. Najwięcej uchodźców znajduje się w Polsce (2.3 mln), a także w innych krajach regionu: Rumunii (400 tys.), Mołdawii (300 tys), Czechach (200 tys). Na razie Biden deklaruje przyjęcie przez USA 100 tys z nich. To mniej więcej tylu, ilu ich co dzień przekracza polska granicę. Podobnie niewystarczająca okazuje się daklarowana kwota miliarda dolarów pomocy dla nich, zwłaszcza, dopóki nie sprecyzuje się, w jaki sposób zostanie podzielona. Wcześniej sekretarz stanu Anthony Blinken zapowiadał sumę 2,7 mld dol. 

Polacy zademonstrowali swoją ofiarność, teraz mają prawo liczyć na wsparcie wolnego świata w kwestii zapewnienia uchodźcom jak najlepszych warunków pobytu i zapobieżenia kryzysowi humanitarnemu. Próg tego ostatniego eksperci dostrzegają w momencie, gdy liczba uciekinierów na polskiej ziemi sięgnie 3-4 mln a stopniowo zbliżamy się do tej granicy.

O tym, czy - jak wskazywał dawny biograf Baracka Obamy niemiecki amerykanista Christoph von Marschall na łamach sobotniego "Tagesspiegel" - warszawskie wystąpienie Bidena zyska podobną sławę jak przemówienia Johna Kennedy'ego i Ronalda Reagana w Berlinie, zdecyduje dalsza sekwencja wydarzeń. Historyczny wymiar warszawskich deklaracji zasługuje na jak najszybsze przekucie ich na konkrety. Uchodźcy ani ich polscy gospodarze, rodziny ani samorządowcy, czekać nie mogą.

Do wzniosłego ale i przełomowego tonu deklaracji Bidena niełatwo dostosować się rządzącym, którzy go w Warszawie gościli. Smutek budzi próba załatwiania na fali rozgłosu tej wizyty doraźnych spraw polityki krajowej. Świadczy o tym wniosek PiS o odwołanie Tomasza Grodzkiego z funkcji marszałka Senatu za to, że zarzucił władzom finansowe wspieranie Władimira Putina, krytykując bezkarnie idący przez Polskę tranzyt tirów rosyjskich i białoruskich. Wcześniej to wicemarszałek Sejmu z PiS Ryszard Terlecki beztrosko zapowiadał, że Putin zamierza zachować twarz, więc totalnie Ukrainy nie zaatakuje, bo wystarczą mu republiki doniecka i ługańska. Prognoza ta okazała się fałszywa i szkodliwa. Zaś w ostatnich tygodniach to Senat a nie Sejm okazał się miejscem wielu debat i konferencji na temat wsparcia dla demokratycznej i wolnej Ukrainy.        

fot. Jakub Szymczuk/KPRP

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do