
W przededniu 100 rocznicy Wojny polsko – sowieckiej ukazała się publikacja Instytutu Historycznego Nurtu Niepodległościowego autorstwa Andrzeja Ostoja – Owsianego, patrona Instytutu, pod wyżej podanym tytułem. Wznowienie publikacji służy przede wszystkim celebracji 100 rocznicy, ważnej daty w historii Polski, ale zarazem jest instytutowym hołdem dla patrona Instytutu z racji przypadającej w 2020 roku, 90 rocznicy Jego urodzin. Praca Andrzeja Ostoja -Owsianego powstała z zamiarem upamiętnienia 60 rocznicy zwycięstwa nad Sowietami. Została ona po raz pierwszy opublikowana przez Wydawnictwo im. Konstytucji 3 Maja w 1981r. Oczywiście, poza cenzurą PRL-owskiego państwa, w obiegu niezależnym. Znać to po oryginalnym wydaniu stanowiącym dziś antykwaryczny rarytas. Był to pierwszy po 40 latach moment, kiedy można było otwarcie świętować to największe zbrojne zwycięstwo polskie XX wieku i prawdziwie o nim mówić. To co napisał wtedy Andrzej Ostoja – Owsiany zachowuje swą aktualność do dziś. Wnikliwy esej historyczny sprzed 40 lat, to też świadectwo przekazu pokoleniowego służącego ciągłości dziedzictwa historycznego i patriotycznego. Autor publikacji miał na pewno świadomość, że to co pisze, służyć będzie przede wszystkim młodszym pokoleniom, a obowiązkiem niepodległościowców Jego pokolenia jest zostawić potomnym opis wojny polsko – sowieckiej wolny od naleciałości tępej PRL-owskiej propagandy, w której niektóre z tych młodszych pokolenia były do tego czasu chowane.
Rok 1920, opisywany, pamiętany, analizowany, świętowany - ma być znakiem naszego czasu, czasu teraźniejszego. Ma służyć kształtowaniu współczesnych wzorów patriotyzmu, usposabiać do działania w imię troski o narodowe dobro, jakim jest państwo polskie.
*
Dobra wiedza o roku 1920 i wojnie polsko-bolszewickiej zaczyna się od nakreślenia interesującym nas wydarzeniom właściwych ram czasowych. Są i tacy, co powiadają, że wojna polsko – bolszewicka 1920 r. zaczęła się w roku 1918. To dyskusyjny, najdalej wysunięty wstecz horyzont czasowy. Z kolei, ten najskromniejszy to ograniczenie pola widzenia tylko do tego, co działo się w sierpniu 1920. Andrzej Ostoja Owsiany wskazuje perspektywę, którą uznajmy za złoty środek pomiędzy skrajnościami. Opis walk, których kulminacją byłą Bitwa Warszawska rozpoczyna od tego, jak Sowieci siłami wojsk Frontu Zachodniego (4 armie wraz z jednostkami wydzielonymi i korpusem kawalerii) pod dowództwem marszałka Tuchaczewskiego rozpoczęli natarcie 14 maja 1920r. i osiągnęli krótkotrwałe powodzenie. Strona polska uderzyła silnymi odwodami i „wojska czerwone” zostały wyparte w początku czerwca poza linię rzeki Berezyny i Auty, gdzie ofensywa polska została zatrzymana. To była pierwsza operacja ofensywna wojsk radzieckich, która przyniosła im znaczne straty; ofensywa, która była odpowiedzią na polską wyprawę na Kijów i miała przenieść główne działania wojskowe z obszaru południa na północ. Dopiero druga ofensywa wojsk sowieckich rozpoczęta 4 lipca 1920r. sprawiła, że dotarły one 12 sierpnia pod Warszawę, 3 Armia Sowiecka wyszła na linię Radzymin – Mińsk Mazowiecki – Garwolin i jej 27 dywizja rozpoczęła atak na przyczółek warszawski pod Radzyminem.
Nie miejsce tu na opis wydarzeń, jakie miały miejsce na froncie między 4 lipca a 12 sierpnia 1920 r. Zainteresowani sięgną do lektury Andrzeja Ostoi Owsianego i będą podążać tropem jego opisu walk oraz tezy o szczególnym znaczeniu dla rozwoju wydarzeń poprzedzających Bitwę Warszawską, rozkazu dowódcy polskiego frontu gen. Szeptyckiego z 5 lipca 1920r. Dla nas nastrojonych setnie do świętowania zwycięstwa nad bolszewikami szczególnie ważna jest pamięć o bohaterach tamtego czasu. Wspomnijmy zatem bohaterów walk 4 lipca 1920r., kapitana Hryniewieckiego dowódcę 33 pułku piechoty, jego podkomendnych: dowódców batalionów: por. Bursę, ppor. Frydrycha, dowódców kompanii podporuczników Latoura, Tabaczyńskiego, Goldmana, Szymańskiego. Wspomnijmy, że pod Autą zginęła cała 7 bateria 27 PAL, zginęło 3 oficerów, 93 szeregowców, nikt nie opuścił pola walki, nikt nie ocalał. Bohaterowie sierpniowi spod Warszawy mieli w tej wojnie swoich godnych poprzedników.
Pod Warszawą też nie brakło bohaterów. Bohaterskie czyny księdza Skorupki są powszechnie znane i należycie szanowane, i nic tu dla mnie do dodania. Co innego, jeśli chodzi o kapitana Stefana Pogonowskiego dowódcę I Batalionu 28 Łódzkiego Pułku Piechoty z grupy gen. Żeligowskiego. On zdaje się cierpliwie czekać na należne sobie miejsce w poczcie narodowych bohaterów 1920r. To miejsce mu się należy za przeprowadzony o 1 w nocy 15 sierpnia atak z pozycji wyjściowych w Kątach Węgierskich. Atak Jego batalionu rozbił siły nieprzyjaciela w Mostkach Wólczańskich, uderzył na Wólkę Radzymińską. Skuteczny atak batalionu Pogonowskiego pozwolił na przygotowanie natarcia ogólnego wojsk polskich, uniemożliwił przegrupowanie wojsk sowieckich i rozpoczął ich wycofywanie. Tylko w kategorii cudu da się wyjaśnić, dlaczego kapitan Pogonowski zaatakował o 1 w nocy, a nie czekał na rozkazaną poranną godzinę ataku. Generał Żeligowski o wyczynie kapitana Pogonowskiego mówił tak: „ …. Śmierć Pogonowskiego jest momentem historycznym. Wedle mego przekonania, w tym miejscy odwróciła się karta wojny, nastąpił przełom psychiczny i u nas, i u Rosjan. Pogonowski rozpoczął zwycięstwo i 10 dywizji i 1 armii na przyczółku warszawskim. Na tym polega wielkie znaczenie jego czynu i w tym chwałą jego żołnierskiej śmierci…”. Andrzej Ostoja – Owsiany dodaje w swej relacji, sam Łodzianin, że kapitan Pogonowski pochowany jest w Łodzi na Starym Cmentarzu przy ulicy Ogrodowej. Niech kapitan Stefan Pogonowski stanie się znaczącą osobą obchodów, które przed nami, niech miejsce Jego pochówku w Łodzi, niezapomnianym miejscem obchodów 100 rocznicy Bitwy warszawskiej.
Nie staje tu miejsca by pisać o kolejnych bohaterach tej wojny, ale ufam, że przyjdzie jeszcze wspomnieć o Nich, w innym już miejscu.
*
Propaganda dotycząca 1920 i wojny polsko - bolszewickiej , jak zwykle propaganda, stanowi mniej lub bardziej udaną kombinację niewiedzy, pomijania faktów i chciejstwa. Andrzej Ostoja Owsiany w swym eseju rozprawia się znakomicie z propagandą bolszewicką, propagandą peerelowską i anty-piłsudczykowską. Smakowitymi literacko kąskami są Jego rozprawy o fałszu propagandy bolszewickiej i peerelowskiej, zostawmy je smakoszom, by delektowali się nimi do woli. Ta propaganda trafiła już przecież (mam nadzieję, bezpowrotnie) na śmietnik historii. Co innego z propagandą anty-piłsudczykowską. Ta obchodzi, w niesławie, setną rocznicę swego wegetowania, do dziś daje oznaki swego istnienia i skupiona jest głównie na poszukiwaniu bohatera wojny 1920r. większego niż Piłsudski. Może być gen. Weygand, byle nie Piłsudski!!! Francuski generał Weygand sam nigdy by na to nie wpadł, sam nigdy o swym przemożnym udziału w zwycięstwie nie napomknął, za to sumiennie relacjonował przebieg wojny i zwycięstwo Polaków jako triumf niebywałego morale żołnierza polskiego i znakomitego przywództwa Józefa Piłsudskiego. Propaganda nie ustępuje, propagandzie jest wszystko jedno: jak nie może być Weygand, to może gen. Rozwadowski??? Jakby był, to by mógł być – pomyśli niebezinteresownie domorosły propagandzista. No, ale Rozwadowski został szefem sztabu generalnego wojsk polskich dopiero 24 lipca 1920r. ? No i jak szef sztabu nie może być ważniejszy od naczelnego wodza, przecież to się nie mieści nawet w zdroworozsądkowym podejściu do wojskowej hierarchii ???? Wreszcie, to Piłsudski, a nie Rozwadowski osobiście dowodził w ataku wojsk polskich znad z dorzecza Wisły i Wieprza przesądzających o zwycięstwie, a zwycięstw nie odnosi się tylko kreśląc mapy sztabowe!!! Stawiając te pytania posiłkować się jeszcze mogę tym, co pisał Andrzej Ostoja Owsiany, a pisze On o tym, że, wbrew propagandzie, plan kontruderzenia na wojska sowieckie nie powstał dopiero 13 sierpnia , ale 5 – 6 sierpnia Naczelny Wódz Józef Piłsudski podjął ostateczną decyzję o kierunku uderzenia i siłach Grupy Uderzeniowej, które do tego celu mają być użyte. Pisze też o tym, że w znaczącym przecież dla tamtego czasu podziale w wojsku polskim między zwolenników doktryny wojennej polegającej na walce bazującej na okopach, kordonach, liniach pozycyjnych oraz zwolenników wojny manewrowej, manewrowy styl wojowania charakterystyczny był właśnie dla Józefa Piłsudskiego. Co jeszcze znaczące, nikt inny tylko Piłsudski (Naczelny Wódz, ale zarazem Naczelnik Państwa) nie mógł zadecydować o pozostawieniu znacznie większych sił w pasywnej obsadzie Warszawy (dziesięć i pół dywizji), a sformować Grupę Uderzeniową z dywizji pięciu i kilku oddziałów jazdy!!! Nikt inny tylko Piłsudski nie mógł skutecznie(!!!) rozkazać 1 i 3 Dywizji Legionowej przemarsz 200 km na miejsce koncentracji Grupy Uderzeniowej. Byłoby znaczącym osiągnięciem naszych, dzisiejszych obchodów 100 rocznicy polskiego zwycięstwa nad bolszewikami, gdybyśmy tę anty-piłsudczykowską propagandę dotyczącą roku 1920 raz na zawsze, ceremonialnie, pogrzebali.
Zapraszam Czytelników Gazety Samorządność, przedstawionym tu omówieniem, do lektury książki Andrzeja Ostoja – Owsianego, w której dostajemy rzetelny opis wydarzeń historycznych roku 1920 oraz analizę starannie oddzielającą ziarna historycznej prawdy od propagandowych plew różnego gatunku i pochodzenia.
Zbigniew Jacek Jackiewicz
Artykuł ukazał się w 50 nr gazety Samorządność
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie