Reklama

Równiejsi wobec pandemii

04/01/2021 10:06

Zaszczepienie celebrytów poza kolejnością zelektryzowało Polaków. Zwłaszcza, że beneficjenci tego zabiegu tłumaczą się niezbyt rozsądnie. 

Szczepień poza kolejnością nic nie uzasadnia. Zasady miały być całkiem inne. Nie słychać o żadnej akcji na rzecz promowania szczepień, w której uczestniczyć mieliby korzystający z nich na uprzywilejowanych zasadach celebryci. Trudno zaś uwierzyć w propagandową akcję społeczną, która nie odbywa się przed kamerami tylko w medialnej ciszy, bo wersja ta urąga zdrowemu rozsądkowi. Nie było też żadnej dodatkowej puli: celebryci zaszczepili się kosztem pozostałych obywateli.

U George'a Orwella w "Folwarku zwierzęcym" jak pamiętamy, przyjęto zasadę, że wszystkie zwierzęta są równe ale zaraz uzupełniono ją o kolejną: niektóre są równiejsze od innych. U Orwella mamy jednak do czynienia z groteską. Współcześnie w realu zaś - z tragedią. Pandemia dotknęła już ponad milion Polaków, odebrała życie 30 tys naszych rodaków, liczba nowych dziennych zachorowań faluje od kilku do kilkunastu tysięcy, od marca ub. r strach stał się nie tylko powszechny ale co gorsza uzasadniony.

Szczepienia okazują się w tej kwestii główną nadzieją - chyba, że spodziewamy się, że COVID-19 cofnie się równie nagle i niespodziewanie jak się pojawił, podobnie jak przed stuleciem grypa hiszpanka. 

Właśnie poczucie równości Polaków zostało przy tej okazji obrażone. Nie chodzi o symbole, lecz o konkret. Szczepionek, z których skorzystali bezprawnie celebryci, zabraknie dla tych, którym się one należały. 

Artyści i nie tylko oni - bo nie zalicza się do tej grupy Leszek Miller - skorzystali z możliwości, kojarzących się jak najgorzej: protekcji, znajomości, układu.

Wśród zaszczepionych poza kolejnością znalazły się osoby - jak Maria Seweryn - których nie da się zaliczyć ani do grona seniorów ani do grupy wysokiego ryzyka. Zresztą seniorzy czekają na swoją kolej, apeluje się do nich o cierpliwość, pierwsi mieli zostać zaszczepieni pracownicy służby zdrowia uczestniczący w akcji zwalczania wirusa.

Kryteria wydawały się czytelne. Zostały złamane przez tych, którzy - ponieważ pozostają uważnie słuchani - powinni raczej propagować przestrzeganie jasnych i uczciwych reguł.

Krystyna Janda, identyfikowana przez część publiczności z dociekliwą dokumentalistką z "Człowieka z marmuru" czy inni cenieni i lubiani artyści przyłożyli więc rękę do zaburzenia poczucia sprawiedliwości w wśród Polaków.

Nawet wobec pandemii nie jesteśmy równi - tak streścić da się przekonanie opinii publicznej. Stąd zrozumiałe oburzenie internautów.

Nikt go nie zastąpi, skoro wśród beneficjentów szczepień poza kolejnością znalazł się Edward Miszczak, jeden z szefów prywatnej telewizji TVN, która takie właśnie praktyki powinna ujawniać i piętnować. Trudniej teraz przyjdzie uwierzyć w szczerość jego podwładnych. Media znowu symbolicznie zawiodły, podobnie jak politycy - bo niezależnie od zaszczepionego bezprawnie Millera oni odpowiadają za szczelność systemu szczepionkowego - i artyści. Jako chętnie słuchany przez Polaków satyryk Krzysztof Materna powinien szczepienia po znajomości wykpiwać, a nie z nich pokątnie korzystać. 

Jeszcze w stanie wojennym aktorzy tworzyli, podobnie jak literaci, metr sewrski zachowań polskiej inteligencji, bojkotując reżimową telewizję. Ułatwiało to opór robotnikom czy studentom, gdy wiedzieli, że ich idole są z nimi. 

Jak się teraz okazało, w nowej Polsce ta wyjątkowa tradycja nie przetrwała.

Artyści korzystali z wolności, przeważnie też do czasu pandemii nieźle w jej warunkach zarabiali. Bilet na spektakl do prywatnego teatru Krystyny Jandy kosztował 200 zł. Nikt nie protestował, bo to doskonała scena, grano tam też nieprzypadkowe sztuki. Gdy do Polski dotarł w swoim złowrogim pochodzie koronawirus, takie prywatne teatry zwracały się o dotacje państwowe - zaś gdy ich nie otrzymywały, sympatia opinii publicznej była z nimi: bo równolegle finansowano wątpliwe artystycznie przedsięwzięcia propisowskie. Również ta wspólnota zaufania i poparcia została zmarnowana przez niewczesną i gorszącą operację szczepień poza kolejnością. Jej przebieg wystawia na szwank także reputację środowisk nauki, skoro dawki pochodziły z puli Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, który powinien pozostać strażnikiem zasad, a nie pierwszym, który je łamie. Studenci WUM wiedzą, co robią, działając teraz na rzecz ujawnienia wszystkich okoliczności afery. Wiedzą bowiem, że gra idzie o autorytet ich przyszłego zawodu.

Opinia publiczna oceni beneficjentów afery szczepionkowej. Pamiętamy, że z tej opinii oni żyli. Całkiem nieźle. Nikt o to nie miał do nich pretensji, dopóki zachowywali się przyzwoicie. Tym razem jednak właśnie zwykłej ludzkiej przyzwoitości zabrakło. Naruszenie zasady równości wobec prawa pozostaje oczywiste. Paragrafy jednak wszystkiego nie załatwią. Nabardziej pasuje tu jedno krótkie słowo: wstyd.

CZYTAJ RÓWNIEŻ:

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do