
Od wczoraj mieszkańcy Mokotowa mogą składać wnioski o abonament parkingowy w związku z rozszerzeniem SPPN. W dzielnicy planowana jest też budowa nowych dróg rowerowych i wprowadzenie stref „Tempo 30”. Życie mieszkańców zmieni się diametralnie, co budzi ich sprzeciw.
Strefa Płatnego Parkowania Niestrzeżonego zostaje poszerzona od 2 stycznia 2023 r. w dwóch dzielnicach: na Pradze-Północ i na Mokotowie. Nie trudno przewidzieć, że zmianami nikt nie jest zachwycony. O ile jednak w okolicy placu Hallera argument dotyczący „rotacji samochodów” jest do przyjęcia, to odrzucają go całkowicie mieszkańcy Mokotowa, bo tutaj SPPN oznacza jedynie utrudnianie życia przez znaczne zmniejszenie liczby miejsc parkingowych, o czym na ten moment nikt nie mówi.
Inicjatywa „STOP korkom” zaprosiła mieszkańców na spotkanie, podczas którego zostały przedstawione planowane zmiany w dzielnicy i z czym one tak naprawdę się wiążą.
Plany miasta pozornie wyglądają dobrze, bo jest mowa o wspomnianej strefie SPPN, która przecież w trosce o lokalnych kierowców zmusza przyjezdnych do opłat a tym samym do rezygnacji z podróży samochodami na rzecz komunikacji miejskiej. Finalnie, w praktyce dla mieszkańców zawsze oznacza to jednak likwidację wielu istniejących wcześniej miejsc postojowych, ponieważ każde wchodzące do strefy musi był pełnowymiarowe i spełniać określone wymogi.
Mnóstwo kierowców straci też możliwość parkowania przez „usprawnienie ruchu rowerowego na Starym Mokotowie”, bo budowa nowej infrastruktury dla jednośladów odbędzie się kosztem kolejnych miejsc na których obecnie stawiane są auta. Jak policzyli społecznicy, w sumie będzie o ponad 1000 miejsc parkingowych mniej.
O tym, jak zapowiedzi mają się do rzeczywistości, opowiadał na spotkaniu wiceburmistrz Ochoty Grzegorz Wysocki z Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej. .
– W Warszawie już mamy problem żeby jeździć, a teraz są coraz większe problemy nawet z samym posiadaniem samochodu, bo nie ma gdzie go trzymać – mówił Grzegorz Wysocki. – Wprowadzane rozwiązania, o których my się już przekonaliśmy, takie jak kontraruch, są bardzo niebezpieczne i niefunkcjonalne. Kolejnym złym pomysłem jest blokowanie ruchu przy szkołach. Czemu ma służyć „Tempo 30”? W wielu miejscach i tak szybciej jechac się nie da, a instalowanie spowalniaczy powoduje zabieranie kolejnych miejsc parkingowych. Jaki to wszystko ma sens? To się w naszym mieście nie sprawdza – podkreślał.
Na Mokotów zaproszono też gości z drugiej strony Wisły, którym udało się powstrzymać zmiany. Saska Kępa pomimo planów ZDM „obroniła się” przed SPPN. Jakim cudem?
– Braliśmy udział w tych pseudokonsultacjach ZDM i zadawaliśmy mnóstwo drążących pytań na które nikt nie potrafił nam odpowiedzieć. Okazało się, że mają badania, z których nic nie wynika, wszystko to jedna wielka manipulacja. Napisaliśmy dwie petycje, zaangażowało się wiele osób w zbieranie podpisów. To nasz wspólny sukces, wszystkich mieszkańców – tłumaczył Krzysztof Adelt z Saskiej Kępy, a radny z Pragi-Południe Marek Borkowski podkreślał, że w takie działania trzeba się mocno zaangażować.
– Sam internet nic nie daje. Potrzebne są wspólne działania, ponad podziałami, bo przecież chodzi m.in. o zbieranie podpisów. Warto rozmawiać z radnymi dzielnicowymi, na Pradze było przyjęte stanowisko Rady Dzielnicy – mówił Marek Borkowski.
Strefa „Tempo 30” budzi sprzeciw mieszkańców niemal całego miasta, nie tylko Mokotowa. Miałaby ona objąć niemal 90,5 proc. powierzchni stolicy, ruch zostałby spowolniony na długości ok. 65 proc. dróg. Czy jazda samochodem po Warszawie będzie w ogóle możliwa?
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie