Reklama

Pieniądze wydawane na polskie instytucje

23/03/2023 20:54

Przed laty wybitny bard Jacek Kaczmarski wymyślił i śpiewał piosenkę o pewnym młodym koniunkturaliście. Dzięki punktom za pochodzenie chłopskie młodzian dostaje szansę studiów na nie wymienionej z nazwy wyższej uczelni. Jego historię poznajemy z korespondencji jaką prowadzi z ojcem. Student jest zachwycony sytuacją, w której niespecjalnie musi przykładać się do nauki, tym bardziej że wstępuję do jednej z komunistycznych organizacji dla młodych karierowiczów-aparatczyków. Odtąd może pisać do taty, że „w samym tym że jest, swoje ma wyrachowanie”. I tak studiowałby sobie bez większych problemów, ale przychodzi burzliwy okres Solidarności. Wówczas młodzian zmienia swoje nastawienie o sto osiemdziesiąt stopni i zaczyna działać w KPN, organizacji uznawanej wówczas za radykalnie antykomunistyczną. Dzieli się wówczas z ojcem swymi odkryciami na temat historii najnowszej. Mało tego, proponuje tacie wstąpienie do jego obecnej organizacji i marszu na Wołyń. Ojciec studzi zapał i radykalizm syna. Jednak znienacka wybucha stan wojenny i syn na odchodne pisze wzruszający list informujący ojca, że zamiast rozpocząć trudną i narażoną na ryzyko działalność w tak zwanym podziemiu, wybiera emigrację.

Nie wiem czy wstęp będzie współgrał z resztą artykułu. Na końcu się okaże. Chcę bowiem przybliżyć istnienie kilku instytucji i sytuacji, w których przedstawiciele politycznego establishmentu znajdują wyrachowanie w samym tym, że są. I żyją wygodnie na koszt podatników-szaraków.

I tutaj zapewne wielu zaskoczę, ale zacznę od instytucji Rzecznika Praw Obywatelskich. Być może dla młodszych czytelników odkryję pewną niespodziankę. Otóż urząd RPO powstał jeszcze w czasie co prawda zdychającej, ale jeszcze komuny. To znaczy 1 stycznia 1988 r. Pierwszą RPO została znana wówczas jedynie w środowisku prawniczym, profesor Zofia Łętowska. Chciałbym poznać historię tych wydarzeń. Kto z ekipy Jaruzelskiego wymyślił, aby w czasie gdy nie respektowano w PRL podstawowych praw obywatelskich powołać rzecznika tychże praw. I kto polazł do szanownej pani profesor z propozycją objęcia fasadowej funkcji. I dlaczego właśnie do niej. Może dlatego, że nie należała do PZPR. Choć z drugiej strony nie ma też żadnych wzmianek o jej kontaktach z podziemną Solidarnością. Nie można jednak z całą pewnością wykluczyć ze „sympatyzowała”. Obiektywnie rzecz ujmując czasy wciąż nie były łatwe. W owym czasie zanotowano co najmniej trzy tajemnicze zgony nastawionych opozycyjnie księży oraz mamy adwokata broniącego działaczy opozycji Krzysztofa Piesiewicza. Sprawa mamy odważnego adwokata była szczególnie bulwersująca. Ciało znajdujące się w jej mieszkaniu nosiło ślady bestialskiego znęcania się i było skrępowane identycznie jak w przypadku księdza Jerzego Popiełuszki. A mecenas Piesiewicz był oskarżycielem posiłkowym w procesie oprawców i zabójców księdza Jerzego. Wówczas pani profesor na apele o zajęcie się tymi sprawami odpowiadała, że nie jest rolą RPO wyręczanie organów państwa powołanych do wyjaśniania spraw kryminalnych. Sam Jaruzelski po latach wykluczenia i ostracyzmu zaczął być z rzadka, ale jednak podejmowany na Zachodzie. I choćby w Paryżu mógł sobie perorować ze swadą, że w PRL respektowane są prawa i wolności obywatelskie. A jako dowód ostateczny chętnie przedstawiać świeżo powołaną instytucję RPO na czele z uznaną i niezależną panią profesor. Abstrahując od bliżej mi nieznanych osiągnięć pani Zofii Łętowskiej jako RPO, potrafiła wykorzystać daną jej szansę. Po nastaniu demokracji, stała się jaśniejącą gwiazdą środowiska prawniczego. Pomogły jej w tyleż szeroka wiedza teoretyczna, jak i niewątpliwy talent krasomowczy i medialny. Jej prelekcje, wykłady i wystąpienia cieszyły się ogromną popularnością. Zresztą w moim przekonaniu jej zasługi dla kształtowania nowego, demokratycznego sytemu prawnego są znaczące. Podobnie jak w kwestii podnoszenia świadomości prawnej rodzącego się społeczeństwa obywatelskiego. Kolejni rzecznicy, aż do niedawna, byli w cieniu swojej poprzedniczki. Nastał jednak kolejny. Adam Bodnar. Również profesor, co w przypadku RPO nie zawsze jest praktyką. Wybrany przez większość polityczną, zaraz po zmianie większości parlamentarnej stanął na barykadzie obrony praworządności w Polsce. Nie ma potrzeby opisywać całkiem świeżych wydarzeń. Adam Bodnar aktywnie apelował o nie dokonywanie demolki wymiaru sprawiedliwości, poszanowaniu praw mniejszości, jakieś zaległe kwestie waloryzacji świadczeń dla niewielkich grup oraz ochrony i wsparcia dla uchodźców na granicy wschodniej. Do historii przejdą jego przesłuchania w siedzibie Trybunału Konstytucyjnego przez prokuratora stanu wojennego Stanisława Piotrowicza oraz uzdolnioną kucharkę, panią magister Julię Przyłębską. Gdyby jednak chcieć w sposób restrykcyjny wymienić wpływ na dokonanie realnych zmian legislacyjnych Adama Bodnara w czasie jego kadencji i wycisnąć z nich sok niczym z limonki, dokonania są mniej niż liche. Jeżeli dobrze pamiętam RPO był w stanie pochwalić kilkoma inicjatywami związanymi z ułatwieniami głosowania w obwodach zamkniętych oraz w placówkach służby zdrowia. I to tyle. Być może nie należy mieć o to do Adama Bodnara większych pretensji. Może być wszakże i tak, że w Polsce trzeciej dekady trzeciego tysiąclecia nie ma potrzeby wprowadzania znaczących zmian legislacyjnych w kwestii poprawy stanu praw obywatelskich. Ale urząd ten kosztuje nas jako podatników bagatela około pięćdziesięciu milionów rocznie. I zapewne nawet nie wypada pytać, czy mógłby zostać zastąpiony przez inne istniejące instytucje czy organy władzy publicznej.

Podobnie jak nie wypada pytać o potrzebę istnienia polskiej ambasady w malutkim Wielkim Księstwie Luksemburga. Wiadomo, że podniesiona z kolan Polska nie może nie mieć placówki rangi ambasady w kraju UE. Stać nas. Chociaż na ambasadę jednego z najszybciej rozwijających się krajów Afryki czyli bogatej w ropę naftową Angoli już nie bardzo, gdyż przed laty ją zlikwidowano. Stać nas jednak na uczestnictwo w szeregu rozmaitych organizacji międzynarodowych. Uczestnictwo w nich wraz z koniecznością opłacania rozmaitych składek i opłat. Zakładam się, że często idących w poważne kwoty. W takim przypadku przypomina mi się charakterystyczny przypadek Komisji Weneckiej. Mało kto wiedział w Polsce o istnieniu tej szacownej instytucji. Ta agenda Rady Europy stała się rozpoznawalna w Polsce po z górą trzydziestu latach zupełnym przypadkiem. W Polsce, już mniejsza o szczegóły w 2016 roku rozgorzał spór o Trybunał Konstytucyjny w związku z problemem zaprzysiężeniach trzech sędziów wybranych przez Sejm VII Kadencji. Sprawa nabrała wymiaru międzynarodowego i wówczas minister spraw zagranicznych powziął był wiedzę o niejakiej komisji rezydującej sobie w malowniczej i ciepłej Wenecji. I wymyślił, iż ona mogłaby zająć się oceną problemu. Jednak gdy sama komisja wzbudziła w kraju między Wisłą a Odrą większe zainteresowanie, okazało się, że od wielu, wielu lat Polskę reprezentuje w niej była premier Hanna Suchocka. Ale nie ciurkiem, gdyż nie zawsze mogła. Nie mogła będąc choćby ministrem spraw zagranicznych ani ambasadorem RP przy Stolicy Apostolskiej. Co wówczas czyniła pani Suchocka? Na czas kolidujący z zasiadaniem w Komisji z innymi obowiązkami, kierowała oświadczenie zawieszające swoje członkostwo w Komisji Weneckiej. Nikt poza nią tego w Polsce nie dostrzegał i nie desygnował do Komisji innego reprezentanta naszej ojczyzny. Zaś panna Hanna, gdy tylko pozwalała na to jakakolwiek sposobność i brak przeciwskazań, kierowała kolejne pismo, kończąc swoje zawieszenie wracając w skład szacownej instytucji. A jakiś urzędnik Ministerstwa Finansów corocznie wysyłał jakby nigdy nic z naszych podatków przelew z tytułu składki członkowskiej. I fajnie. Z pewnością tego typu przykładów „niezbędnych” instytucji jest znacznie więcej. A nam podatnikom wypada pracować sumiennie i płacić wszelkie daniny publiczne. Ku chwale ojczyzny.

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Rama - niezalogowany 2023-03-24 15:04:37

    Dodrukować pieniędzy i na 100 nowych instytucji starczy.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do