Reklama

To już szósta rocznica katastrofy smoleńskiej

10 kwietnia 2010 roku całą Polską wstrząsnęła wiadomość o katastrofie samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem, w której zginęło 96 osób. - Pogrzeby odbywały się przez kilka dni od rana do wieczora. Większość nich miała miejsce na warszawskim cmentarzu komunalnym na Powązkach. Zdarzało się, że między jednym, a drugim pogrzebem była tylko godzina odstępu i nie zawsze ta poprzednia uroczystość kończyła się przed rozpoczęciem następnej - mówi Magdalena Rogozińska, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych, które odpowiedzialne było za znaczną część pochówków tragicznie zmarłych w katastrofie smoleńskiej. 

O intensywnych przygotowaniach uroczystości pogrzebowych i innych trudnościach w tamtym okresie rozmawiamy z panią Magdaleną Rogozińską w szóstą rocznicę katastrofy smoleńskiej.

Mija właśnie sześć lat od momentu, gdy podjęli Państwo ogromne wyzwanie, jakim była organizacja uroczystości pogrzebowych ofiar katastrofy smoleńskiej z kwietnia 2010 roku. Pamięta Pani moment, gdy dowiedziała się Pani o tym zdarzeniu?

To była sobota rano, zrobiłam śniadanie i usiadłam przed telewizorem, włączyłam TVN24 i zobaczyłam charakterystyczne zachowania prowadzącego wiadomości Jarosława Kuźniara. To był szok, kompletny... nie mogłam w to uwierzyć. W niedzielę chyba tak jak niemal cała Polska śledziłam wydarzenia przed telewizorem.

Jak wyglądały pierwsze momenty związane z organizacją uroczystości pogrzebowych? Od kogo otrzymali Państwo pierwszy telefon w tej sprawie?

Już w niedzielę rozmawiałam z dyrektorem Biura Administracji Spraw Obywatelskich, który był po spotkaniu w Kancelarii Premiera. W poniedziałek rano spotkaliśmy się na Cmentarzu Wojskowym z dyrektorem Biura Administracji Spraw Obywatelskich, dyrektorem Zarządu Cmentarzy Komunalnych i wtedy już rozmawialiśmy o zaangażowaniu MPUK-u w sprawie transportu zmarłych. Właściwie pewne decyzje powstawały ad hoc - bardzo szybko. Pierwsze pytanie jakie padło ze strony Biura Administracji Spraw Obywatelskich dotyczyło kwestii katafalków, a dokładniej, czy my (MPUK przyp. red.) możemy zapewnić 100 katafalków, odpowiednią ilość karawanów itd. 

Chodziło o przygotowanie odpowiednich akcesoriów dla wszystkich zmarłych?

Tak, chodziło o wszystkich, którzy zginęli w tej katastrofie. MPUK był logistycznie na to przygotowany. Zleciliśmy natychmiast firmie stolarskiej przygotowanie katafalków, czyli podwyższeń, na których stawia się trumnę podczas uroczystości związanych z pogrzebem. I jak to w życiu bywa, katafalki budziły emocje, jednym się bardzo podobały innym niekoniecznie. 

MPUK przygotował wszystkie 96 uroczystości pogrzebowych? Praktycznie w tydzień?

MPUK jest członkiem sztabu antykryzysowego w związku z tym pod naszą opieką byli wszyscy zmarli. Jako MPUK wykonaliśmy ponad 40 pogrzebów. Zmarli byli chowani w różnych miejscach, niektórzy mieli swoje rodzinne groby, nie wszyscy chcieli być pochowani na cmentarzu wojskowym. Para prezydencka została pochowana w Krakowie i tym zajmowała się inna firma.

To i tak sporo jak na jeden tydzień.

Pogrzeby odbywały się od rana do wieczora na Cmentarzu Wojskowym. Zdarzało się, że między jednym, a drugim pogrzebem była tylko godzina odstępu i nie zawsze ta poprzednia uroczystość kończyła się przed rozpoczęciem następnej. To była trudna sytuacja. 

Z jakimi trudnościami i nieoczekiwanymi sytuacjami spotkali się jeszcze Państwo w trakcie organizacji uroczystości pogrzebowych ofiar katastrofy?

Zdarzyło się kilka niespodziewanych zdarzeń na które musieliśmy sprawnie zareagować. Musieliśmy m.in. wstrzymać remont placu Grzybowskiego, bo w tym samym czasie w tamtejszym kościele zaplanowano mszę pożegnalną w intencji premiera Przemysława Gosiewskiego.

W formalnych kwestiach bardzo dużo pomocy miałam od pana ministra Węgrzyna, Dyrektora Generalnego MSW i Pani Gawor z Warszawskiego Sztabu Kryzysowego oraz z Biura Administracji Spraw Obywatelskich Urzędu Miasta i Zarządu Cmentarzy Komunalnych. Wszyscy pomagali. Dzięki temu, że akty zgonów były od razu wystawiane przez MSW, procedury szły znacznie szybciej. 

Państwa rola nie kończyła się na samym organizowaniu uroczystości. Proszę opowiedzieć, jak wyglądała praca MPUK-u w tym czasie.

Na głowie MPUK-u były wszystkie sprawy techniczne od momentu przylotu samolotu na lotnisko w Warszawie. Na lotnisku przygotowywaliśmy całą płytę, moi pracownicy przed wyniesieniem trumny z samolotu CASA sprawdzali dokumenty rosyjskie i tabliczki zapisane alfabetem łacińskim, nie cyrylicą. Przyczepiali nasze tabliczki z MPUK-u, żeby nie było pomyłek. Później żołnierze wynosili trumnę z samolotu na płytę lotniska. Z lotniska kondukt przyjeżdżał na Torwar i tam rodziny mogły żegnać swoich bliskich. Pierwszy transport był w środę, to było 30 osób.

Na Torwarze?

Tak, przygotowano tam jedną wielką kaplicę. Byłam w szoku. Torwar kojarzył mi się z innymi uroczystościami. Rodziny mogły tam pożegnać się ze swoimi bliskimi. Moje pracownice były do dyspozycji rodzin cały czas, ja natomiast dopracowywałam procedury. Przygotowywaliśmy przepustki na podstawie których można było wyjechać z Torwaru. Jako MPUK braliśmy odpowiedzialność za wszystkich zmarłych w związku z tym były one konieczne. Wyglądało to następująco: mieliśmy oświadczenie rodziny, która firma pogrzebowa ma odebrać zmarłego. Ta firma otrzymywała od nas przepustkę na wyjazd z Torwaru i dalej to ona brała na siebie odpowiedzialność za prawidłowe zorganizowanie uroczystości.

Rodziny miały specjalne prośby dotyczące pożegnań?

Niektóre bliskie osoby chciały pożegnać zmarłych w innych miejscach. Na przykład bliscy ministra Aleksandra Szczygło chcieli go pożegnać w Olsztynie, a rodzina premiera Przemysława Gosiewskiego – w Kielcach. Żona jednego z ministrów zażyczyła sobie, aby pożegnanie odbyło się w ich domu a nie w kaplicy.

Spoczywała na Pani ogromna odpowiedzialność. 

Osobiście pilnowałam wszystkich spraw od początku do końca. Byłam spokojna dopiero wtedy, kiedy zmarły spod naszej kurateli wyjechał i był w rękach dobrej firmy, wcześniej przez nas sprawdzonej. Czasami współpracowałam też bezpośrednio z rodzinami. 

To był dla Pani dość intensywny okres.

W pierwszym tygodniu była potworna gonitwa, bardzo mało spałam. Zdarzało się, że w nocy oddzwaniałam jeszcze do koordynatorów ustalać różne szczegóły. Telefony były na okrągło. Skrzynkę pocztową w telefonie miałam całkowicie przepełnioną, jak tylko przyjeżdżałam do firmy, oddawałam telefon sekretarce, która spisywała wszystkie informacje z poczty i ją odblokowywała, odbierała telefony. 

W mediach pojawiły się artykuły jakoby Pani „zarobiła na katastrofie smoleńskiej”.

Zazdrosna konkurencja z branży napuściła na mnie dziennikarzy z "Faktu". Ci dziennikarze pojeździli sobie po firmach pogrzebowych, od których wynajmowaliśmy karawany i zebrały listę osób, które rzekomo nie dostały żadnych pieniędzy od MPUK-u. Gdy zobaczyłam listę firm, które opracował ten dziennikarz, zobaczyłam wśród nich firmy, które otrzymały wynagrodzenie za przewozy i zwyczajnie odmówiłam komentarza w tej sprawie. W tej branży jedna firma boi się drugiej, dlatego skłamali.

W "Fakcie" napisali także, że dostałam "nagrodę za katastrofę smoleńską", co oczywiście jest bzdurą. Ja podlegam ustawie kominowej, z której wynika, że jako prezes, członek zarządu raz w roku mogę dostać nagrodę roczną. I taką rokrocznie dostawałam.  Oddzielnej gratyfikacji za katastrofę smoleńską nie dostałam, bo zgodnie z ustawą kominową, nie należy mi się żadna dodatkowa ekstra nagroda. Nawet gdyby Pani Prezydent (Hanna Gronkiewicz-Waltz, przyp. red.) chciała mi dać dodatkowe pieniądze, to by nie mogła, bo przepisy na to nie zezwalają.

Konkurencja napuściła na Panią dziennikarzy?

Firmy, które zaoferowały bezpłatny przewóz i organizacje uroczystości pogrzebowych nie kierowały się empatią, tylko chęcią zrobienia sobie reklamy i zarobienia na tym. Firma, która przewiozła z lotniska bezpłatnie panią prezydentową i prezydenta, była pokazywana w całej Polsce w najlepszym czasie antenowym. Wie Pani, ile oni zarobili na tej reklamie? 

Nie mam pojęcia.

Zarobili na tym pewnie z milion złotych. Tak wygląda robienie czegoś za darmo. Przy pogrzebie pana prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego nasza firma - na życzenie Kancelarii Prezydenta - zasłoniła emblemat na karawanie. Oczywiście to stwarzało problem, ale zgodziliśmy się na to. Nie chcieliśmy robić reklamy w taki sposób.

Firmy, które nie zostały zaangażowane w to wszystko, przelały swoją niechęć nasyłając na nas m.in. dziennikarza Superwizjera. Interesowało fo tylko, ile dostaliśmy.

Za eksportację i odbiór z lotniska ustaliliśmy z kancelarią jakąś tam kwotę ryczałtową razy 94 osoby, czyli ok. 170 tys. zł. Kwota niewielka, mówiąc krótko. Praca włożona w Torwar, dziewczyny pracujące 24 godzin na dobę, procedury, katafalki, materiały, podwykonawcy - to wszystko kosztowało. Taki przewóz od lotniska na Torwar to koszt ok. 800-1500 zł.  

Do całej sprawy związanej z katastrofą smoleńską podeszła Pani bardzo profesjonalnie. Mówi Pani o tym dzisiaj z dużym dystansem.

Musiałam podchodzić do tego profesjonalnie, bo bez tego, nie byłoby dobrej pracy, wszystko musiało zostać przygotowane bez zarzutów i pomyłek.

Ale jak tu podejść profesjonalnie, bez emocji widząc taką tragedię?

To nie jest łatwa praca. Panowie mają bezpośredni kontakt ze zmarłymi, a panie ze zrozpaczonymi rodzinami. Niektórzy ludzie pracują w tej branży miesiąc, dwa i nie wytrzymują psychicznie. Trzeba mieć w sobie dużo empatii i jednocześnie być asertywnym. To jest trudne. W 89% przypadkach sytuacja rodziny jest ogromną tragedią. To się czuje.

Zakończenie pochówków to nie był koniec działań MPUK-u związanych z tragedią smoleńską?

Tak, w roku 2010 byliśmy wykonawcą pomnika na terenie Cmentarza Wojskowego. Wykonaliśmy także większość nagrobków osób tam pochowanych. Kolejne wyzwanie – wielu rodzinom zależało, aby nagrobki były gotowe przed 1 listopada 2010. Wykonanie pomnika rozpoczęliśmy około 20 sierpnia, a zakończyliśmy około 20 października. Udało nam się też wykonać przed listopadem większość pomników. 

Rozmawiała
Magdalena Zwolak  

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2016-04-10 15:49:01

    Uroczystości pogrzebowe Pary Prezydenckiej wspominam w sposób szczególny! Odpoczywajcie w pokoju!

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    gość 2016-04-10 16:54:13

    10 kwietnia sprzed 6 lat już chyba każdy Polak zapamięta. Oby nigdy więcej takich tragedii jak pod smoleńskiej w polskiej historii.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    gość 2016-04-12 19:49:49

    Uroczystości Smoleńskie w końcu w tym roku godne. Widać dobra zmianę.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do