Reklama

Recenzja tegorocznej Nike książki Raka o Szeli

17/11/2020 06:48

Nagrodzona w pełni zasłużoną tegoroczną Nike "Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli" pokazuje, że Polacy może nie potrafią się rządzić ani sensownie głosować, ale pisać książki wciąż umieją.

Wyczyn 33-letniego Radka Raka (to wiek Chrystusowy, o czym warto pamiętać), wciąż praktykującego weterynarza, który zawstydził kwękających na stypendiach zawodowych literatów budzi nadzieję, że sukces jaki rok temu stał się udziałem starszej o ćwierć wieku od autora "Baśni..." noblistki Olgi Tokarczuk nie jest ostatnim, jaki odnosi nasza kultura pisana.

Gdy polskość nawet w święto narodowe manifestuje się trybalnymi wrzaskami i hukiem petard, warto się wsłuchać, jeśli tylko bębenki przetrwały, jak pojmuje ją wiele wymagający od nas autor najnowszej Nike. Zresztą to przyznanie jej Rakowi poprawia reputację nagrody (niedawno spostponowanej laurem dla Jarosława Marka Rymkiewicza, podlizującego się Jarosławowi Kaczyńskiemu gorzej niż kiedyś Jarosław Iwaszkiewicz Bolesławowi Bierutowi) - a nie odwrotnie. 

Weterynarz z Krakowa na życie zarobi lecząc psy i koty, ale to, co pisze po godzinach, czyni nasze życie ciekawszym. Cześć mu za to i chwała.

Jakuba Szelę zna każdy, kto widział w teatrze "Wesele" Stanisława Wyspiańskiego albo czytał ten dramat, gdzie wódz rabacji galicyjskiej z 1846 r. występuje jako krwawe widmo. Jak to ujmował w 1910 r. Stefan Żeromski w liście do Stanisława Witkiewicza: "(..) tragedia roku 46, tragedia Towarzystwa Demokratycznego, które kona pod nożem Szeli - przerasta ogromem wszystko, co było w Polsce straszliwego" [1]. Trudno się z tym nie zgodzić. Jednak tegoroczna Nike nie jest wcale nagrodą za nowatorską interpretację krwawych galicyjskich zapustów sprzed 175 lat (zaraz mamy rocznicę, ciekawe, kto ją będzie obchodzić - ale to gruby żart) ani jej autora nie da się porównać do Józefa Ignacego Kraszewskiego. 

Nie jest to również setna opowieść o chłopskiej krzywdzie. Bohaterów nie determinuje pochodzenie. Jak wiemy z historii, już tej najnowszej - ostatni komunistyczny dyktator gen. Wojciech Jaruzelski pochodził z herbowej rodziny szlacheckiej i był wychowankiem księży marianów. Za to większość przywódców Solidarności była robotnikami pochodzenia wiejskiego i wywodziła się z rodzin chłopskich. Rak, który o Szeli pisze "słowo wtóre" - w odróżnieniu  od pierwszego, autorstwa ożywionego inspiracją marksistowską literata międzywojnia Brunona Jasieńskiego, zamordowanego potem w trakcie czystek w ZSRR - żeby nie wystawiać bohaterów na ślepy fatalizm historii do pomocy przywołuje magię. Nie wzniosłą faustowską, ale swojską leśną. To ona rządzi tym światem, chociaż nie skoryguje matactw austriackich urzędników, napuszczających chłopów na konspirującą szlachtę.

"W powrotnej drodze, widząc pustelnicę w dobrym humorze, Jakób spytał ponownie:

- Sławo, skąd ja się tutaj wziąłem?

A ona odrzekła:

- Znalazłam cię uśpionego pod korzeniami leszczyny. Byłeś wychłodzony jak pozbawione matki kocię. Przyniosłam cię więc tutaj i karmiłam własną piersią. 

- Sława, ja się pytam naprawdę. 

- A ja ci naprawdę odpowiadam, mój ty piękny.

I więcej już o tym nie rozmawiali. 

Kogut ocknął się dopiero gdy Sława i Jakób wrócili do chaty pustelnicy. Młodzian podsunął mu wodę w długim, wąskim pojniku, z którego piły kury. Kogut wzdrygnął się, rozwarł dziób, wywalił ostry jęzor i zagdakał:

- Sam se pij wodę. Wódki byś dał, jak człowiekowi, sycu jeden, oby ci rzyć parchami porosła" [2]. 

U Raka kogut lubi wypić i przemawia gwarą podtarnowską. W powieści Jerzego Woźniaka ("Cyrograf") inny kogut tak wystraszy kierowcę hitlerowskiego dygnitarza, że spowoduje on wypadek, czemu trudno się dziwić, skoro rzecz dzieje się na Warmii i Mazurach, gdzie właśnie w koguta czasem wciela się zły duch Kłobuk, któremu ludność miejscowa często jeszcze teraz wystawia za próg miskę jajecznicy jako okup, żeby nie czynił ludziom wstrętów. 

Kogut Raka potrafi sporo, skoro nie tylko gada biegle w tarnowskim narzeczu, ale jeśli trzeba przybiera kocią postać. To on ostrzeże pana, że nadchodzi rabacja. Tyle, że wcześniej nastąpi inna przemiana, bo zaskakujące transformacje cechują nie tylko istoty niższe. Czasem to węże rozdają role, pod warunkiem, żeby je wcześniej potraktować na tyle przyzwoicie, by poczuły wdzięczność co na Podkarpaciu i w Małopolsce nie stanowi reguły.

"I wtedy Kóba pojął, czego pragnie.

- Chcę zostać panem. 

- Panem? - zapytał stary wąż.

- Tak. Mieć dwór i piękny powóz i siwe konie w zaprzęgu i szablę i szpicrutę i żeby Malwa na powrót była moją. I żebym miał własnych chamów, dla których byłbym dobry i łaskawy, a pośród nich to ścierwo Wiktoryna Bogusza, żeby mieć kogo nękać i okładać kijami, jak mi przyjdzie fantazja, i żeby mi dobrowolnie robił w polu.

Węże zamilkły, wszystkie, ile ich tylko było na polanie, wbiły w chłopaka wzrok. 

- Swojej zguby sobie życzysz - odrzekł największy spośród gadów, ten, który ledwo mieścił się w kotlinie. - Bożym zrządzeniem jedni rodzą się panami, a inni chamami. Jest w tym zapewne cel i jest w tym mądrość, choć trudno orzec jaka. Nie powinien się w to mieszać ani człowiek, ani gad" [3].

Węże dotrzymują jednak słowa, kto je dobrze potraktuje zostaje nagrodzony, kto skrzywdzi ukarany, o czym wiemy już od dawna dzięki wierszowi Czesława Miłosza.

Zamiana ról z chłopa na pana nastąpi, co zasadniczo skomplikuje kwestię historycznej odpowiedzialności za rzeź galicyjską. Bo kto winien, skoro pospólstwo na dwory poprowadzi ukryty w chłopskiej sukmanie (czy nawet chałacie, bo u Żydów pracuje) pan ze dworu?

Zawsze zresztą był z tym problem, bo kiedyś marksiści widzieli w Szeli przywódcę powstania chłopskiego, którego w historii Polski brakuje (nie mieliśmy ani Tomasza Muentzera ani Iwajły, bułgarskiego pastucha, co po zwycięstwie został carem) ale interpretację zaburza inspiracja austriackich urzędników, podpuszczających ambitnego chłopka nienawistnika, co kiedyś został przez pana obity dla fantazji, do wyrzynania szlachty, by w ten sposób stłumić szykowane przez panów we dworach powstanie krakowskie - bo taka okazała się geneza krwawych zapustów 1846 r. dalsze losy Szeli również nie pasują do ścieżki bohatera ludowego, skoro zaborcy za zasługi oferowali mu gospodarstwo na Bukowinie, byle dalej od Tarnowa, gdzie stał się już popularny, co niebezpieczne.

W "Weselu" Stanisława Wyspiańskiego Szela występuje jako krwawe widmo. W "Turoniu" Stefana Żeromskiego jako okrutny wprawdzie ale jednak mściciel rzeczywistych chłopskich krzywd. Bo też nie są one iluzoryczne. U Raka panowie konspirują po dworach, plotą o tej swojej Polsce zwykle już po wielu głębszych, gwałcą wiejskie dziewczyny, w sumie więc zasługują na swój los. 

Prawdy o Szeli i tak nie dojdziemy, więc niech nam wystarczy ta mityczna. 

Z wężami wodnymi i leśnymi oraz wiedźmami, gadającymi zwierzętami i pustelnikami, swojskimi diabłami wreszcie i beskidnikami, czyli protoplastami późniejszych o niemal stulecie partyzantów. Ale są też w tej książce autentyczni bohaterowie jak prowadzący aptekę (rzeczywiście tym się zajmował) wynalazca lampy naftowej Ignacy Łukasiewicz, medyk i prezydent Krakowa Józef Dietl, ten co walcząc o higienę i z epidemiami zabronił obsługiwania w urzędach petentów z kołtunem na głowie...

Dobra literatura polega na tym, że potrafi zająć nas losem kogoś, kto nie powinien nas obchodzić: wędrownego geometry u Franza Kafki, wiejskich szlachciców u Iwana Turgieniewa, czy nie mogącego się doczekać emerytury pułkownika u Gabriela Garcii Marqueza. 

Zaś z zaskakujących przemian chłopa i pana płynie również wniosek, że nawet w najbardziej dramatycznych chwilach polskiej historii pozostajemy jednym narodem. Nie dwoma plemionami, jak chcą zwolennicy trwałych podziałów. Świat Raka rządzi się własnymi prawami, ale nie brak mu logiki, czy nawet morału. Pozostańmy więc pod jego urokiem.                                       

[1] list z 7 marca 1910 r, cyt. wg: Jerzy Paszek. Żeromski. Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2001, s. 128

[2] Radek Rak. Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli. Powergraph, Warszawa 2020, s. 134-135

[3] Baśń... op, cit, s. 83

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do