
Dlaczego protokoły z policyjnych interwencji w hotelu sejmowym nie są jawne? Np. goła, młoda dama, z pomocą krewkich adoratorów, dość gwałtownie, przez okno, opuściła szampańską zabawę. Incydent w menelskiej melinie? Bynajmniej. Tak potrafią „bawić” się posłowie. To najbardziej spektakularny, jak do tej pory, incydent w wieczorowo-nocnym życiu hotelu sejmowego. Informacje o tym dotarły do opinii publicznej w szczątkowej formie Nie wiemy, kim byli tak niestali w uczuciach adoratorzy, którzy pomogli panience tak opuścić hotelowy pokój. Możemy natomiast domyślać się prowadzenia damy, choć nie dysponujemy szczegółami bo nie znamy bułgarskiego.
Były też informacje o politykach, który po pijanemu chwalili się wielkością członka, bili się z policją pod nocną knajpą, awanturowali się na międzykontynentalnym lotnisku lub z żoną, też posłanką, na szczęście już byłą ,wszczynali burdy w samolocie, przed startem.
Jest publiczną tajemnicą
…że w sejmowym hotelu dochodzi do ekscesów pijacko-chuligańskich. Pijatyki, bijatyki, awantury, wrzaski nie są tam niczym nadzwyczajnym. Jest zrozumiałe, że bohaterowie rozrób są zainteresowani by ich szczegóły nie wyszły na jaw. Dlaczego jednak – milcząc – Kancelaria Sejmu, Straż Marszałkowska pomaga im w ukrywaniu niewygodnych faktów? Dlaczego policja nie informuje o swoich interwencja w hotelu sejmowym? Jest ich niemało. Jakie przepisy o tajności nakazują tak daleko posuniętą dyskrecję stróżów prawa?
Wyborcy mają prawo wiedzieć jak zachowują się ich przedstawiciele, także po pracy parlamentarnej. Dlaczego wiedza o incydentach w hotelu sejmowym nie jest publiczna, choć dotyczy osób wybieralnych i obdarzonych szczególnym zaufaniem publicznym? Dlaczego informacje o wyczynach posłów i senatorów mają tylko niektórzy, a jest niedostępna dla wyborców, którzy im zaufali?
– Chciałbym – domaga się prof. Witold Kieżun – by opublikowano wszystkie protokoły policji dotyczące interwencji nocnych w hotelu sejmowym. Miałem możliwość zapoznania się z nimi i co tam jest? Pijaństwo, bijatyki, wrzaski, a szczytem było wyrzucenie przez okno gołej kobiety.
Warto by ujawnić, co jest w tych protokołach albo przynajmniej wskazać, gdzie można się z nimi zapoznać. Wyborcy powinni być dopuszczeni do wiedzy. Nie może być ona dostępna tylko dla wybranych.
Dlaczego takie spraw nie są nagłaśniane i obowiązkowo na podstawie informacji Kancelarii Sejmu i policja nie są kierowane do parlamentarnych Komisji Etyki o znacznie zwiększonych uprawnieniach. Obecnie wprawdzie tylko ich nazwa brzmi dumnie ale możliwości działania są więcej niż skromne. Co najwyżej, winnych mogą ukarać naganą. Głównie jednak interesują się ich oświadczeniami majątkowymi.
O takich karach jak np. pozbawienia posła na jakiś czas prawa zabierania głosu, głosowania czy ostrych karach finansowych, także za bierność i nieróbstwo nie ma, co marzyć, przynajmniej na razie. Może to się zmieni gdy w Sejmie pojawią się nowi ludzie, którzy nie będą chcieli zasiadać w tych samych ławach parlamentarnych z pijakami, leniami czy awanturnikami.
Ujawnianie chuligańskich zdarzeń z udziałem posłów i senatorów ich macierzyste partie traktują jak bezpardonowy atak politycznych przeciwników i doszukują się w nich spisków ciemnych sił. I w odpowiedzi zwierają szeregi. Winni ekscesów mogą liczyć na koleżeńską solidarność.
Innym polem do popisów z bezczelności i braku poszanowania są dla posłów i senatorów drogi publiczne. Specem rajdów po kraju z prędkościami wielokrotnie większymi niż dopuszczają przepisy oraz ucieczek przed policyjnymi pościgami był do niedawna, jak pamiętamy, poseł Kurski. Był bezkarny i nie poprawny; zdawało się nikt sobie z nim nie poradzi. Ale ku jego zaskoczeniu znaleźli się tacy – wyborcy, którzy odmówili mu mandatu europosła. Załatwili sprawę nie odwołalne przy pomocy kartek do głosowania.
Ale problem dalej istnieje
…chociaż niedawno parlamentarzystom ponoć odebrano prawo zasłaniania się immunitetem w przypadku naruszania przez nich prawa o ruchu drogowym. Policjanci mogą odbierać prawo jazdy posłom i senatorom bo jest to decyzja administracyjna, a nie karna. Nie mogą, natomiast, ich karać mandatami i punktami karnymi. Odebrane prawa jazdy są odsyłane do starosty. Za przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym o, co najmniej, 50 km/h policjant zabierze prawo jazdy ponoć każdemu kierowcy, bez względu kim jest. .
Policjanci z „drogówki” nieco inaczej widzą ten problem. Z naszych dróg nie zniknęli posłowie i senatorowie, którzy nadal powiewają swoimi legitymacjami przez nosami interweniujących funkcjonariuszy.
Jeden z sierżantów „drogówki” powiedział – „jak widzę ten glejt bezkarności daję sobie spokój z interwencją, po co mi potem pytania przełożonych, wyjaśnienia, kłopoty. Od czasu gdy biskup przemyski zażądał zwolnienia policjanta za to, że chciał wlepić mandat jego pędzącego na złamany kark , także innych użytkowników drogi, funkcjonariusze unikają postawienia się także parlamentarzystom. Lepiej dmuchać na zimne i nie kusić losu”.
A o tym, jak takie sprawy załatwia się np. w Australii, pod koniec maja br. napisała mieszkająca na antypodach internautka o nicku „koala”:
„Nie było żadnego zagrożenia na drodze ale w Australii PRAWO dotyczy wszystkich jednakowo ! Jeden z senatorów Parlamentu Australijskiego jechał autostradą e z Sydney do Canberry z szybkością 245 km/h. Został zatrzymany przez policję w miejscu gdzie maksymalna dozwolona prędkość wynosiła 110 km/h. Był trzeźwy.
Senator prosto z autostrady został doprowadzony przed sędziego. Tłumaczył się że jechał na bardzo ważne spotkanie z premierem w sprawie obronności. Sędzia wysłuchał go i wydał i wyrok: ponieważ jest pan australijskim senatorem i ma pan dawać publiczny przykład karzę pana bezwzględnym więzieniem na 3 miesiące, grzywną 2,5 tys. dolarów i zatrzymuje prawo jazdy na 18 miesięcy. Nie było ŻADNEGO ODWOŁANIA.
Senator natychmiast, na sali sądowej, został skuty przez policję i wyprowadzony do odbycia kary. Cala Australia widziała w telewizji jak wyprowadzano go z sądu Po wyjściu z więzienia chciał wejść do budynku parlamentu ale nie został wpuszczony. Stracił pracę. W Australii osoba karana sądownie nie możne sprawować funkcji w parlamencie, rządzie i administracji państwowej W Australii nie ma immunitetu” – informuje na zakończenie „koala”.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie