Reklama

Z Jackowskim odejdzie cała legenda PiS

15/02/2022 08:41

To tylko jeden mandat senacki. Ale dla rządzących odejście Jana Marii Jackowskiego oznacza moralną katastrofę. Zwłaszcza, że w sejmowych ławach PiS pozostanie Joanna Lichocka, ta od wystawiania palca.

Decyzja o wykluczeniu senatora Jana Marii Jackowskiego z klubu parlamentarnego - z partii PiS usunąć go nie można, bo... do niej nie należy - formalnie jeszcze nie zapadła. Chociaż nie ma znaczenia dla podziału szabel w Senacie (większością tam PiS nawet wraz z Jackowskim nie dysponuje, rządzi koalicja demokratyczna zawiązana wokół marszałka Tomasza Grodzkiego) - oznacza symboliczne pożegnanie z programem, z jakim PiS poszedł do podwójnie zwycięskich wyborów w 2015 i raz jeszcze w 2019 r.

Rolę obrońcy tego programu wziął na siebie Jan Maria Jackowski, zresztą już po raz drugi w swojej politycznej biografii, bo przed ćwierćwieczem jako poseł AWS też zakładał "grupę oczko", nazwaną tak, bo skupiała 21 posłów. Protestowali przeciw biurokratyzacji rządzenia, opowiadali za zachowaniem majątku narodowego (szalały akurat rozbuchane prywatyzacje, mające pozatykać dziury budżetowe). Myśliciel, przez wiele lat rozpoznawalny dziennikarz telewizyjny ("Interpelacje", "Rodzina rodzinie") oraz autor cenionych książek ("Bitwa o Polskę" o której mówił publicznie i z aprobatą Jan Paweł II oraz trzytomowa i monumentalna "Bitwa o Prawdę") wyrobił sobie samodzielną pozycję również w PiS. Wybierany trzy razy do Senatu z okręgu ciechanowskiego, ceniony jest przez dziennikarzy za dostępność i kulturę wypowiedzi. Przyjął więc na siebie - formalnie żadnej medialnej funkcji nie pełniąc - rolę spikera klubu. Od dłuższego czasu stawał się jednak dla szefów parlamentarnej załogi PiS wyrzutem sumienia. 

Bronił polskich rolników i hodowców, w których interesy uderzała nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt pod pozorem troski o nie faworyzująca zagranicznych konkurentów polskich farm. Nie pomogło, że nazwano ją "piątką Kaczyńskiego". Wobec narastającego oporu na wsi i sprzeciwu tak Jackowskiego jak kilkunastoosobowej "grupy rolnej" w klubie parlamentarnym, PiS musiał z niefortunnego przedłożenia zrezygnować. 

W sprawie "lex TVN" jak prowizorycznie ochrzczono nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji Jan Maria Jackowski zajął stanowisko zbieżne z późniejszym uzasadnieniem Andrzeja Dudy do weta prezydenckiego, wskazywał na zagrożenie dla wolności słowa i kontaktów ze Stanami Zjednoczonymi, jakie z nią się wiąże. Okazało się, że rację miał on, a nie szefowie partii Jarosław Kaczyński, posłów Ryszard Terlecki czy senatorów Marek Martynowski. Weto prezydenckie wybawiło bowiem partię z nielichego kłopotu. PiS nie miał pojęcia, jak dalej z umiejącą się odwinąć stacją TVN postępować. 

Problem w tym, że Kaczyński nie znosi wszystkich co mają rację i przerastają go intelektualnie czy kulturowo. Jackowski bowiem, acz manifestuje żarliwy katolicyzm i konserwatywne przekonania, bywa również tam, dokąd prezesa... z zasady raczej się nie zaprasza, co zawdzięcza także dawnym kontaktom z czasów opozycji antykomunistycznej. Uprzejmy i rzeczowy, pozostaje doskonałym rozmówcą. Sam napisał kilkanaście książek a przeczytał ich tysiące, podczas gdy całym dorobkiem Kaczyńskiego pozostają w tej dziedzinie sporządzane przez usłużnych lizusów wywiady rzeki a Terleckiego pomimo profesorskiego tytułu - opowieści o zbrojnym podziemiu lat 40 i walce Solidarności nie dorównujące klasykom gatunku.    

Kaczyński z Terleckim, jak się wydaje, docenili Jackowskiego, rozprawę z nim rozkładając na wiele etapów. Z Jarosławem Gowinem rzecz przebiegała inaczej. Najpierw bowiem Kaczyński odczekał, aż Donald Tusk skończy przemawiać na radzie krajowej swojej partii: stacje informacyjne transmitowały to wystąpienie. Gdy po wszystkim weszły już reklamy - podano wiadomość o odwołaniu Gowina z funkcji wicepremiera w rządzie Mateusza Morawieckiego. Ale Jackowski to twardszy orzech do zgryzienia.

Gdy Polska Agencja Prasowa podała nieoficjalną wiadomość o jego spodziewanym wykluczeniu, przebywał w rodzinnym gronie. Potem telefon długo nie przestał dzwonić. A sam zainteresowany aż do dziś umiejętnie odgrywa zaskoczonego.

Trudno się dziwić: cierpiący na niezliczone kompleksy PiS pozbyłby się dobrowolnie swojego - jeśli tak ująć można - produktu eksportowego.   

Jeśli Jackowski zostanie z klubu wykluczony a pozostaną w nim postaci pokroju Joanny Lichockiej, posłanki znanej z wykonania w sejmowej sali do kamer telewizyjnych wulgarnego gestu wystawiania palca - będzie to stanowiło dowód na postępującą "lumpenproletaryzację" PiS, osuwanie się partii rządzącej do rynsztoka. Takie postrzeganie utrudni na pewno pozyskiwanie wyborcy inteligenckiego, pogrzebie popularność PiS w środowiskach akademickich i twórczych, zwykle i tak krytycznych wobec Jarosława Kaczyńskiego (choćby za to co zrobił z sądami i telewizją), ale do czasu uznającego go jednak za "żoliborskiego inteligenta".

To straty mniej wymierne, na które Kaczyński, pomimo doktoratu i pretensji do cenzusu, może nie zważać. 

Jednak Jan Maria Jackowski nie tylko cieszy się doskonałymi notowaniami w środowisku Radia Maryja, ale uchodzi wręcz za jego rzecznika. A toruńska rozgłośnia w odróżnieniu od bez reszty zależnych TVP i Polskiego Radia oraz prasy gadzinowej pokroju "Gazety Polskiej", "Sieci" czy "Do Rzeczy" poziomem ustępujacej zwykle publikatorom komunistycznym sprzed 1989 r. - popiera PiS nie dlatego, że musi. Taka była decyzja Ojca Dyrektora Tadeusza Rydzyka. Nic prostszego, niż poparcie cofnąć. Gdy rządzący zawiedli.

Przekonała się o tym AWS w 2001, chociaż wcześniej mogła liczyć na falach Radia Maryja na przychylność w zwycięskiej kampanii z 1997 r. kiedy to Akcja Wyborcza pokonała "bezbożne" SLD a także w fatalnym wyścigu prezydenckim, gdy Marian Krzaklewski w 2000 r. popełniał błąd za błędem (najgorszym było powierzenie kampanii Wiesławowi Walendziakowi i jego "kapitalistom politycznym") a z sondaży niezmiennie wynikało, że ulubionym kandydatem polskich katolików pozostaje Aleksander Kwaśniewski. Taki też okazał się wynik, a jeszcze bezpartyjny Andrzej Olechowski upokorzył lidera AWS dodatkowo, spychając go na trzecie miejsce. 

Cierpliwość Ojca Dyrektora wyczerpała się jednak tuż przed wyborami parlamentarnymi w 2001 r. Liga Polskich Rodzin powstała wtedy "last minute", jako ostatnie z liczących się ugrupowań, ale do Sejmu i tak wprowadziła 38 posłów. Założyli ją: prawnik Tadeusza Rydzyka mec. Marek Kotlinowski, późniejszy ulubieniec "Gazety Wyborczej" Roman Giertych i radykalny lider z Komisji Fabrycznej Solidarności Ursusa Zygmunt Wrzodak. Pomimo takiej "mieszanki piorunującej" LPR utrzymała się w Sejmie przez dwie kadencje, potrafiła współrządzić z PiS (w latach 2006-7, Giertych został wtedy wicepremierem i ministrem edukacji znanym m.in. z pomysłów wycofywania Witolda Gombrowicza z listy lektur i zastąpienia go Janem Dobraczyńskim), a w pierwszych wyborach do Parlamentu Europejskiego z udziałem Polski (2004 r.) zajęła drugie miejsce za Platformą Obywatelską. Historia nigdy nie powtarza się dosłownie, ale zbliżamy się do kolejnego punktu zwrotnego.  

Środowiska Radia Maryja uzyskały już od obecnej władzy to, co mogły. Ojciec Rydzyk krytycznie odnosił się do "piątki Kaczyńskiego". Zna odczucia własnych słuchaczy, rozczarowanych wieloma posunięciami rządzących, bo też w największej mierze odczuwających drożyznę i inne kłopoty dnia codziennego. Wykluczony z PiS Jackowski okazać się może doskonałym heroldem tych nastrojów. Zwłaszcza, że jego katolicka afirmacja wolna pozostaje od koniunkturalizmu Kaczyńskiego, który swego czasu kpił publicznie, że Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe to najkrótsza droga do dechrystianizacji Polski i marzył o koalicji z Unią Demokratyczną, co miała dać mu bilet wstępu na warszawskie salony. Z Janem Marią Jackowskim rzecz ma się inaczej. Pozostaje politykiem rozważnym, wiedzącym co mówi i ważącym słowa. Elektorat odpłacał mu za to szczerym przywiązaniem i zaufaniem. Z jednej z konwencji AWS sprzed zwycięskich wyborów z 1997 r. zapamiętałem sytuację, gdy z ekipą TVP nagrywałem Jackowskiego dla "Wiadomości" a starsza pani - niezawodnie wierna słuchaczka toruńskiego Radia - kreśliła nad nami znak Krzyża Świętego i wykrzykiwała:

- Niech Was Bóg błogosławi!

Trudno - przyznajmy - wyobrazić sobie podobną sytuację z udziałem Kaczyńskiego czy prof. Ryszarda Terleckiego, szefa parlamentarzystów PiS, który teraz oznajmia, że Jackowski powinien zostać wykluczony.

Jeśli rzeczywiście to nastąpi, szybko znajdą do niego drogę kręgi radiomaryjne w których od zawsze cieszył się mirem, także "grupa rolna" z PiS, znająca kłopoty swoich wyborców z plagą ASF czy wysokimi cenami nawozów. Wreszcie środowiska samorządowe, szukające ideowego i wyrazistego partnera. Również rozczarowani związkowcy, którym nie odpowiada kuglowanie przewodniczącego Piotra Dudy szydliwie przezywanego "Dudą mniejszym" (herkulesowej postury brak mu rzeczywiście) i wywodzącego się z odmiennej tradycji historycznej, bo w grudniu 1981 r, stał w czerwonym berecie i mundurze wojsk powietrzno-desantowych przed gmachem telewizji, żeby bronić jej przed "ekstremą Solidarności", czyli swoimi dzisiejszymi podwładnymi.  

Paradoksalnie wydaje się więc, że dla liderów PiS byłoby bez porównania lepiej, żeby Jan Maria Jackowski w ich klubie jak najdłużej pozostał, choćby zachowując status wiecznego dysydenta. Chyba, że sami zdecydują inaczej. Ale wtedy... Kto sieje wiatr, zbiera burzę. Chociaż sam senator pozostaje niespotykanie spokojnym człowiekiem... Ale też z pewnością bardziej odpornym na stres niż Gowin.  

Nietrudno wyobrazić sobie sytuację, jak po kolejnych wyborach Kaczyński z Terleckim po brakujące do sformowania rządu mandaty udają się do Jackowskiego jako lidera nowej katolickiej formacji, bez której powołanie rządzącej większości okaże się niemożliwe. Być może więc lepiej dogadać się teraz. Jeśli w ogóle to ogarniają...  

Fot: www Jan Maria Jackowski

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do