Reklama

Żaden sędzia poddany represjom nie zostanie sam

Z Martą Kożuchowską – Warywodą, sędzią Sądu Rejonowego dla Warszawy Woli, rozmawia Dariusz Kałwajtys.

Dariusz Kałwajtys: Co Pani czuła, kiedy KRS odrzucił Pani kandydaturę do WSA?

Marta Kożuchowska – Warywoda: Upłynęło już sporo czasu od tych zdarzeń i mam do nich duży dystans. Na przestrzeni tych dwóch lat miało miejsce tak wiele negatywnych zdarzeń, destrukcyjnych dla funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości w naszym kraju, że mój przypadek to tylko szczegół. Istotne i wymagające podkreślenia jest to, że po raz pierwszy czynny polityk, członek partii rządzącej, a jednocześnie członek nowej Krajowej Rady Sądownictwa zakwestionował kandydaturę sędziego, opierając się na niemerytorycznych przesłankach. Zakwestionowano możliwość mojego awansu nie dlatego, że moja praca orzecznicza została negatywnie oceniona, tylko z powodu mojej aktywności obywatelskiej. To z punktu widzenia niezależności wymiaru sprawiedliwości było oburzające – bo pani posłanka powiedziała wprost, że funkcjonuje coś takiego jak czarna lista sędziów, a ja swoje miejsce na tej liście zawdzięczam temu, że uczestniczyłam w protestach obywatelskich, określanych jako Łańcuchy Świateł i brałam udział w wizycie studyjnej w Brukseli. Myślę, że pani posłanka Krystyna Pawłowicz powiedziała na głos w świetle kamer o tym, co już funkcjonowało od pewnego czasu. Mam na myśli grupę aktywnych sędziów, będących solą w oku rządzących, z uwagi na trafną krytykę wprowadzanych przez nich reform. Istotne jest również to, że swoją kandydaturę zgłosiłam w czasie, kiedy jeszcze funkcjonowała poprzednia KRS, powołana zgodnie z przepisami Konstytucji RP. Moja niefrasobliwość spowodowała, iż jej nie wycofałam w odpowiednim czasie i dlatego została poddana dalszej procedurze, już po odwołaniu poprzedniej KRS. To bardzo istotne, ponieważ to nie jest dobry czas na awanse sędziowskie, kiedy są tak poważne wątpliwości co do legalności działania tego organu.

DK: Poseł Krystyna Pawłowicz zarzuciła Pani publicznie, że jeździła Pani do Brukseli nadawać na Polskę. Co tak naprawdę Pani tam robiła?

MK-W: Brałam udział w wizycie studyjnej w Brukseli, jak wielu sędziów, a także posłów. Tak samo jak jestem polskim sędzią, tak jestem sędzią europejskim. Wizyta ta miała na celu przybliżenie nam funkcjonowania instytucji europejskich, a także dawała możliwość spotkania z prawnikami pracującymi w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej i w Komisji Europejskiej. Rozmawialiśmy o kierunkach reformy wymiaru sprawiedliwości w Polsce i przedstawialiśmy swoje stanowisko odnośnie wdrażanych rozwiązań. Ta wizyta zaowocowała m.in. tym, że rok później Fundacja Edukacji Prawnej mogła przy udziale Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce zaprosić do Brukseli grupę licealistów, laureatów konkursu plastycznego „15 lat Polski w UE”.

DK: Udział w marszach KOD-u, publiczne kwestionowanie ustaw tworzonych przez większość sejmową, obrona Konstytucji i konstytucyjnych wartości w kontrze do obozu rządzącego. Dlaczego Pani to robi?

MK-W: Tu muszę sprostować: Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustutia nie brało udziału w marszach organizowanych przez Komitet Obrony Demokracji. KOD i inne organizacje pozarządowe m.in. Akcja Demokracja czy Amnesty International wspierały nas podczas Łańcuchów Świateł oraz podczas demonstracji w obronie niezależności wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Tak jak wielu moich kolegów sędziów w ostatnich latach jestem aktywnym członkiem debaty publicznej, która dotyczy kierunków reformy wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Chciałabym podkreślić, że nie jest to nic nowego. Stowarzyszenie Iustitia także krytykowało reformy wprowadzone przez wcześniejszy rząd np. likwidację małych sądów. Wtedy wiele moich koleżanek i kolegów ze zlikwidowanych sądów zdecydowało się powstrzymać od orzekania, mając na uwadze dobro obywateli i stabilność prowadzonych przez nich spraw. Uważam, że jest to nasz obywatelski obowiązek. Nasza aktywność w przestrzeni publicznej dotyczy zagadnień związanych z wymiarem sprawiedliwości. W sytuacji, kiedy jest niszczona niezależność sądów i niezawisłość sędziów, kto jak nie my sędziowie powinnyśmy o tym głośno mówić i protestować. To prawda, że nasza aktywność wzrosła na przestrzeni ostatnich czterech lat, ale właśnie w tym okresie wprowadzono wiele zmian w funkcjonowaniu takich instytucji jak Krajowa Rada Sądownictwa, czy Sąd Najwyższy, a wprowadzone rozwiązania naruszały przepisy Konstytucji. Trudno w takiej sytuacji nie zabierać głosu. Po tzw. reformach wymiaru sprawiedliwości przyszedł okres wszczynania postępowań dyscyplinarnych wobec moich koleżanek i kolegów sędziów. Aby wyrazić nasze wsparcie i solidarność staraliśmy się za każdym razem towarzyszyć im podczas wezwań na przesłuchania przez rzeczników dyscyplinarnych, a potem podczas spraw sądowych. Ostatnia z takich demonstracji odbyła się 09 czerwca 2020 r., kiedy Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego podejmowała decyzję o uchyleniu immunitetu sędziemu Igorowi Tuleyi. Tego dnia do Warszawy przyjechało wielu sędziów z całej Polski, aby uczestniczyć w wiecu poparcia. To bardzo ważne, aby nasi koledzy poddawani represjom mieli poczucie, że wspierają ich koledzy i obywatele.

Począwszy od Łańcuchów Świateł w 2017 r. wielokrotnie wychodziliśmy demonstrować w okresie wakacji. W lipcu 2017 r. zapraszałam obywateli na Łańcuch Świateł pod Sądem Najwyższym, potem latem 2018 r. wspólnie z innymi sędziami i obywatelami wspierałam sędziego Igora Tuleyę podczas przesłuchania przez rzeczników dyscyplinarnych w siedzibie KRS, a następnie w sierpniu 2019 r. prowadziłam konferencję prasową po ujawnieniu afery hejterskiej – za każdym razem w tej samej, białej sukience. Teraz nazywam ją „sukienką protestacyjną” i śmieję się, że kiedy ją ubieram, szykuje się jakaś demonstracja.

DK: Duży obszar Pani działalności społecznej to działania edukacyjne z zakresu prawa. Proszę opowiedzieć czytelnikom, na czym te działania polegają.

MK-W: Ten temat jest tak szeroki, że wspomnę tylko o najważniejszych inicjatywach. Fundacja Edukacji Prawnej Iustitia wspólnie ze Stowarzyszeniem Iustitia organizuje już od kilku lat Dzień Edukacji Prawnej. Sędziowie działalność edukacyjną prowadzą już od wielu lat, a jednym z jej rezultatów jest przygotowanie podręcznika „Apteczka Prawna”. Tu muszę wspomnieć o inicjatorach tego pomysłu, o sędziach: Marcie Szczocarz-Krysiak i prof. Krystianie Markiewiczu. Podręcznik doczekał się już kilku edycji i jest kompendium wiedzy o prawie, jaka jest niezbędna w życiu każdego młodego człowieka. Wykorzystujemy go prowadząc lekcje o prawie i nieodpłatnie udostępniamy go uczniom. Dzień Edukacji Prawnej stanowi podsumowanie działań edukacyjnych prowadzonych przez cały rok. Zwykle to sędziowie przychodzą do szkół, aby przeprowadzić zajęcia, ale w tym dniu zapraszamy uczniów do sądów, by przybliżyć im zasady działania wymiaru sprawiedliwości. Od kilku lat największą popularnością cieszą się symulowane rozprawy, kiedy młodzież może sama odegrać role sędziego, prokuratora czy adwokata, a zarazem zrozumieć mechanizm prowadzenia procesów sądowych. Podobne działania prowadzimy na festiwalach np. Opener Festiwal czy Pol’and’Rock Festiwal i właśnie za jedną z takich rozpraw nasz kolega sędzia był zmuszony do złożenia wyjaśnień przed rzecznikiem dyscyplinarnym. Naszą reakcją na to wydarzenie było przygotowanie spektaklu dla uczniów pt. Proces wilka. Wilk został oskarżony o połknięcie babci i Czerwonego Kapturka, a w toku procesu został skazany na karę ograniczenia wolności i zakaz opuszczania lasu. Proces odbił się szerokim echem, a ekolog Adam Wajrak opublikował apel w obronie wilka, w którym podkreślił, że to utrwalone stereotypy doprowadziły do jego skazania. To nie była zaplanowana akcja, ale zmobilizowała nas do wznowienia postępowania i przeprowadzenia ponownego procesu z udziałem specjalistów. Byłam członkiem składu sądzącego w drugim procesie i muszę przyznać, że bawiłam się równie dobrze jak uczniowie, dla których przygotowaliśmy ten spektakl. Nasza ostatnia inicjatywa to lekcje Wiedzy o Społeczeństwie, przeprowadzone w formie webinarów. W każdym bloku zajęć wzięło udział ponad 900 uczniów. Jedne z zajęć o Sądzie Najwyższym i trójpodziale władzy przeprowadził prof. Włodzimierz Wróbel. Lekcja składała się z nagrania, a następnie części, w której prowadzący odpowiadał na pytania uczniów. To nagranie przygotowywaliśmy w szczególnym czasie, był to bowiem sobotni poranek przed kolejnym Zgromadzeniem Ogólnym Sędziów Sądu Najwyższego, w którym pan profesor Włodzimierz Wróbel, jako kandydat na Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, uzyskał największą ilość głosów spośród wszystkich kandydatów.

DK: Skąd Pani bierze energię i czas na prowadzenie takich działań? Czy nie rzutuje to na Pani życie osobiste?

MK-W: Mam dużo szczęścia, ponieważ moja rodzina wspiera te działania. Oczywiście są dni, kiedy moje córki się buntują, kiedy brakuje mi czasu dla nich.

Zawsze podkreślam, że za każdą inicjatywą stoi zespół ludzi i dlatego nasze działania są tak skuteczne. Takie inicjatywy jak Dzień Edukacji Prawnej nie miałyby szans powodzenia, gdyby nie ogrom pracy sędziów, którzy na terenie całej Polski prowadzą zajęcia dla młodzieży, organizują symulowane rozprawy czy konkursy wiedzy o prawie. Czasem żartuję, że te ostatnie lata zmusiły nas sędziów do wyjścia z tzw. „szklanej wieży” i większej otwartości, a także bardzo dużo nas nauczyły. Wydarzenia ostatnich lat zmusiły nas do wielu nowych działań. Przykładowo wystąpienia w mediach budziły moje olbrzymie obawy i stres. Ale po jakimś czasie okazało się, że można nad nimi zapanować, a nasz głos w debacie publicznej jest cenny i merytoryczny. Te ostatnie lata są dla mnie osobiście bardzo ważne, bo nagle okazało się, że potrafię np. rapować, aby wesprzeć służbę zdrowia w walce z Covid-19, czy poprowadzić demonstrację. Kolejna ważna sprawa to olbrzymia solidarność naszego sędziowskiego środowiska. Nigdy wcześniej nie poznałam tak wielu ludzi, jak w czasie, od kiedy jestem zaangażowanym członkiem Stowarzyszenia Iustitia. To, że wspieramy naszych kolegów, którzy teraz doświadczają tak poważnych represji, jak Igor Tuleya czy Waldemar Żurek, dodaje nam wszystkim siły. Wiemy, że jeśli ktokolwiek z nas stanie się kolejnym celem ataków – nie zostanie sam.

fot. Marcin Gregorczyk, www.luxurity.org

 

 

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do