Zakaz sprzedaży alkoholu przez 24 h/dobę – ograniczeniem wolności obywatelskiej?

Moim zdaniem – tak. Nie problem bowiem w tym – o czym tonem podniosłym donoszą niektóre gazety, a w listach do ratusza oburzeni mieszkańcy – że alkohol jest sprzedawany 24 godziny na dobę, lecz w przepisach, które lokują takie punkty zbyt blisko miejsc, obok których nie powinny być.

„Daj Panie Boże, żeby w Sejmie przegłosowano nowelizację, bo teraz mamy z tymi sklepami szaleństwo. Ostatnio chciałam kupić gazetę i nie miałam gdzie. Cztery kioski Ruchu w mojej okolicy zamieniły się w Alkohole 24 h” – mówi jedna z warszawskich radnych „Gazecie Wyborczej”.

A ja mówię: daj Boże, żeby Sejm się w ogóle opamiętał, a urzędnicy miejscy niech się zajmą porządnym egzekwowaniem prawa już istniejącego. Bo jeśli chodzi o gazety, to ich sprzedaż regularnie spada i będzie spadać z powodu rozwoju internetu i wydań cyfrowych, więc nic dziwnego, że kioskarze szukają innych źródeł, a jak na alkohol jest zbyt przez całą dobę, to się za to biorą. Zresztą… współczesne życie na całym świecie coraz częściej toczy się przez całą dobę i na alkohol jest taki sam popyt w nocy, jak na inne produkty. Czy obywatel, który jest po pracy i ma ochotę spędzić trochę wolnego czasu właśnie w nocy, przy alkoholu, nie ma do tego prawa? Ma, tak jak ma prawo zjeść cokolwiek. Coraz więcej jest zresztą czynnych całą dobę barów, restauracji, knajpek. Na moim osiedlu jest tzw. kebab. A obok sklep z alkoholem – 24h. I co? I nic. Sam, pracując często w nocy, korzystałem po pracy z jednego i drugiego obiektu. I chcę, żeby tak było nadal.

A co do prawa… Jest ono – moim zdaniem – wystarczające. Określa, dość restrykcyjnie, gdzie punkty alkoholowe mogą stać, gdzie nie… Określa odległości od kościołów, szkół, przedszkoli, żłobków, poradni pedagogicznych etc. Żadna ustawa natomiast nie zmieni mentalności pijaczka, który na alkoholowym głodzie będzie rozrabiał w nocy, bo… będzie rozrabiał gdziekolwiek, kiedy się napije – w nocy czy w dzień.

I dlatego uważam, że bezmyślna likwidacja sklepów z alkoholem 24h jest naruszeniem mojej wolności obywatelskiej, który wynika z wolności handlu i praw rynku. Niech ten Sejm zajmie się raczej obiecankami wyborczymi, m.in. owymi 500 złotymi na dziecko, choć - nawiasem mówiąc - słyszałem rozmowę dwóch gości w moim "kebabie", którzy cieszyli się, że za te pieniądze to można pić przez cały miesiąc. A byli trzeźwi i wcale nie wybierali się do pobliskiego sklepu z alkoholem.