
Z Andrzejem Kieryłło kompozytorem i autorem tekstów rozmawia Łukasz Perzyna.
- Kiedy napisał Pan pierwszą piosenkę dla Krzysztofa Krawczyka?
- Pierwsze nasze spotkanie miało miejsce w trakcie kampanii samorządowej AWS w 1998 r, kiedy jednym z moich pomysłów na nową energię na trudny okres stała się piosenka wyborcza. Napisałem wtedy tekst zatytułowany "Nasz dom". W stylu "We are the world". Kilku wokalistów miało wspólnie zaśpiewać, ale ich głosy się nie zgrywały. Za to Krzyś Krawczyk zaśpiewał swoją partię tak, że autor muzyki Robert Wyszyński ocenił to krótko: Krzysiek swoim głosem przykryje wszystkich.
- Krawczyk był poza konkurencją. Nie martwiliście się z tego powodu, jak rozumiem?
- Był jeszcze tylko chór dziewczyn, które razem z nim śpiewały refren. Piosenkę oddaliśmy całą Krzyśkowi, to oczywiste. Energię się czuło. Spoty wyborcze zaczynały się od fragmentów "Naszego domu". To one pociągnęły kampanię, sprawiły, że wygraliśmy, co nas samych zaskoczyło, bo społeczeństwo odczuwało już wtedy koszty reform, w sondażach, gdy się ten wyścig zaczynał wielkę przewagę zachował SLD. Dogoniliśmy ich jednak. Dla Krzyśka również wiele to znaczyło. Szukał wtedy miejsca na scenie po powrocie ze Stanów. Spychano go trochę do strefy disco polo. Za sprawą tamtej kampanii i współpracy lepsze miejsce znalazł. Pamiętam, jak po tej piosence wyszedł ze studia. A był zawodowcem, nagrywał niemal bez powtórzeń, szybko to szło. I powiedział wtedy po nagraniu do nas: chłopaki, napiszcie mi jeszcze parę takich piosenek.
- Rzeczywiście na tym się Wasza współpraca nie skończyła?
- Kolejna piosenka pojawiła się, gdy Krawczyka zaproszono do kampanii "różowej wstążki" na rzecz walki z rakiem piersi. Napisałem tekst, Robert Wyszyński muzykę. Z jakiś przyczyn w samej kampanii piosenka nie zaistniała. Za to dużo później, jadąc samochodem usłyszałem ją w radiu. "Warto żyć", tytułową piosenkę z płyty Krzysztofa. Zdobyła Diamentową Płytę. To był piękny moment. Praca z Krzyśkiem zawsze okazywała się prawdziwą przyjemnością. Niedawno nagrywaliśmy challenge dotyczący koronawirusa. Tym razem napisałem muzykę, a moja żona Jola tekst. Krzyś przyjął nasze zaproszenie, żeby zaśpiewać swoją piosenkę po naszej dodając ją do tego łańcucha dobrej woli, chociaż wcześniej innym odmawiał. Widać było już, że jest chory, to był dla mnie smutny moment, gdy mu się z boku przyglądałem, ale zaśpiewał bardzo pięknie. Chociaż osłabiony śpiewał już z trudem. Niestety zderzenie z zabójcą jakim stał się koronawirus nie było już do wygrania.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie