Reklama

Bruksela-Pekin czyli "Chińczyki trzymają się mocno"...

Relacje Unia Europejska — Chińska Republika Ludowa z perspektywy Brukseli są przykładem ostrej schizofrenii. Z jednej strony mamy do czynienia z ostrymi antychińskimi wypowiedziami różnych polityków z establiszmentu unijnego, a także z rezolucjami europarlamentu potępiającymi Chiny (z różnych skądinąd powodów), a z drugiej Europa handluje z Chinami w najlepsze. Niechętne Pekinowi filipiki w parlamencie z siedzibami w Strasburgu i Brukseli mają miejsce w tym samym czasie, gdy EUROSTAT, czyli odpowiednik unijnego GUS ogłasza jednoznaczne liczby dotyczące eksportu UE-27 do „Państwa Środka” oraz importu z tego kraju drugiej gospodarki świata (po USA) i drugiego na globie pod względem ludności (po Indiach) do państw członkowskich stanowiących Unię. Fakty gospodarcze są jednoznaczne: UE eksportuje do Chin za kwotę 213,3 miliardy euro, importuje natomiast za kwotę: 517,8 miliarda euro. Deficyt handlowy wynosi więc 304,5 miliarda euro! To największy deficyt w unijnych stosunkach handlowych z całym światem.

Żeby zobrazować ekonomiczne uzależnienie Europy od Chin, któremu jednocześnie towarzyszą dąsy i pomruki niezadowolenia powiem, że import z Chin to przeszło 1/5 całego importu krajów Unii Europejskiej! A dokładnie 21,3%. Pekin to największy partner handlowy UE-27. Z kolei w drugą stronę eksport do Chin to zaledwie  niespełna 1/12 całego eksportu unijnego (dokładnie 8,3%). Na liście unijnych eksporterów Chiny zajmują trzecie miejsce. Oczywiście można powiedzieć, że szereg państw afrykańskich czy choćby Kirgistan to kraje, które już całkowicie siedzą w kieszeni Chińskiej Republiki Ludowej i gdyby prezydent Xi miał taki kaprys, to mógłby ogłosić bankructwo niektórych krajów postsowieckich Azji Środkowej i jeszcze większej liczby państw „Czarnego Lądu”, jak kiedyś - w czasach przed wszechobecną „political correctness”, czyli „polityczną poprawnością” -  nazywano kontynent afrykański.

„Nie ma nie-polityki. Wszystko jest polityką”-  twierdził niemiecki powieściopisarz Thomas Mann (ten od „Czarodziejskiej góry”) i pewnie miał rację. Skoro tak  to znaczy, że gospodarcza ekspansja Chin, widoczna zwłaszcza w XXI wieku może się z czasem przekształcić w wyraźne zwiększenie wpływów politycznych.

Ludowe przysłowie mówi: „Krowa, która głośno ryczy – mało mleka daje” Autorzy wystąpień w PE w stolicy Alzacji, czy w stolicy Belgii, w których jeżdżą po Pekinie, jak po łysej kobyle, zupełnie nie widzą, że oni sobie , a europejski biznes sobie. Europejscy politycy okładają Chińczyków propagandowymi kijami, a europejskie firmy na potęgę tam eksportują i jeszcze bardziej importują. Pełna schiza. Jak to świadczy o unijnych politykach? Cóż, wiadomo jak...

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do