Reklama

Chrzciny Słowian pod Berlinem

29/04/2016 08:47

14 kwietnia minęło 1050 lat od wydarzenia, które rozpoczęło proces kształtowania naszej tożsamości a także zmieniło całkowicie dzieje plemion zamieszkujących dorzecza Odry, Warty i Wisły.

O przyjęciu przez księcia Polan Chrztu w obrządku zachodnim napisane zostały rozprawy historyczne. Pochylały się nad tym faktem zastępy kronikarzy i historyków. Wydarzenie miało miejsce według wszelkich przypuszczeń w Gnieźnie w wigilię świąt wielkanocnych 966 roku. Musiało ono znaleźć swoje miejsce w „Kronice Polaków” Wincentego Kadłubka, w dziełach Długosza oraz wcześniej w pismach nieznanego z imienia Galla Anonima.

To właśnie Jan Długosz uznał, że miejscem ceremonii było Gniezno, skąd Mieszko kierował administracją ówczesnego państwa i gdzie znajdował się najważniejszy ośrodek polityczny. Inne przypuszczenia wskazują na Ostrów Lednicki lub Poznań. Najbardziej kontrowersyjna wydaje się teza, że przyjęcie Polan do grona narodów chrześcijańskich odbyło się w Lubece albo w Magdeburgu. Ja ze swojej strony dodałbym jeszcze jeden punkt na mapie gdzie chrzczono naszych przodków. Jest to Brandenburg nad Hawelą w pobliżu dzisiejszego Berlina. Dlaczego? O tym nieco później.

Jak każde wydarzenie zmieniające diametralnie życie ludzi, Chrzest Polski był procesem gwałtownym a jednocześnie ewolucyjnym. Dopiero dwa lata po zmazaniu z księcia grzechu pierworodnego na ziemiach zamieszkałych przez prapolskie plemiona zjawił się pierwszy hierarcha rzymskiego kościoła. Był nim według przekazu biskup Jordan. To on rozpoczął na „poważnie” pierwszy etap chrystianizacji poza Gnieznem i Poznaniem. Towarzyszyli mu, co oczywiste misjonarze a także otoczenie księcia. Ruszyli na „głębię” i zaczęli nauczać a co bardziej prawdopodobne tłumaczyć podstawowe prawdy związane z nową religią. Na pewno nie był to proces „lekki, łatwy i przyjemny”. Obraz Jana Matejki przedstawiający zaprowadzenie chrześcijaństwa to tylko alegoria i wytwór fantazji artysty. Należy go traktować, jako przekaz i symbol. Powalone i zniszczone u stóp księcia Mieszka posagi pogańskie nie runęły w ciągu kilku miesięcy czy nawet lat. Towarzyszyły temu zapewne wydarzenia, o których historia milczy albo chce zapomnieć. Wszelkie rewolucje, również w średniowieczu nie mogły się odbyć bez tak zwanych skutków ubocznych. Bunt i opór przeciwko nowemu porządkowi jest zawsze. Zwłaszcza wtedy, gdy dotyczy to zmian godzących w tradycję i przekazywane z pokolenia na pokolenie zwyczaje. Wyobraźmy sobie społeczność zakorzenioną w wierzenia, któremu składa się z dnia na dzień propozycję wiary w Boga-Człowieka. Bóstwo najwyższe-słońce, urzędnicy książęcy kazali zastąpić wiarą w Jezusa, który ich zdaniem miał oczy, uszy i wyglądał podobnie do każdego Lestka, Buździwoja czy Małowuja. To musiało budzić opór, zdziwienie, lęk a co gorsze być może śmiech i kpiny. Nie można wykluczyć, że oprócz dobrej nowiny niesionej przez misjonarzy musiały być użyte „inne” argumenty w celu jak to się dzisiaj mówi „zaprowadzenia spokoju społecznego”.

Wracając do mojej teorii o Chrzcie Polski pod Berlinem. Naturalnie nie jest to żadną prawdą i ma na celu wywołanie zainteresowania tekstem na tak zwany „oklepany” temat. Ale w każdej prowokacji i każdym „przerysowaniu” faktów jest ziarno prawdy.

Jakiś czas temu odwiedziłem w historyczne miasto Brandenburg nad Hawelą (pierwotnie słowiańska Brenna, gród plemienia Stodoran, od 948 roku z przerwami siedziba biskupstwa). Brandenburska katedra św. Piotra i Pawła, która niegdyś była pierwszą siedzibą biskupią na wschód od Elby, ukazuje kulturę i pobożność tej okolicy. Historia powstania tego kościoła jest powiązana z założeniem miasta. W katedralnym muzeum znajdują się liczne średniowieczne skarby, jak na przykład ołtarze, rzeźby, dokumenty a także liturgiczne przedmioty oraz szaty. Zainteresowanie budzi ogromna kamienna chrzcielnica, w której według inskrypcji ochrzczono wielu Słowian, żyjących w pomrokach pogaństwa. Towarzyszący mi historyk średniowiecza, stwierdził z przekąsem, że wielu naszych słowiańskich pobratymców nie trafiło tu z nieprzymuszonej woli. Było w tym stwierdzeniu zapewne wiele gorzkiej prawdy.


Jerzy Woźniak 

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do