Jak pracować i zarabiać zdalnie z domu?

Z każdej sytuacji, nawet najgorszej, należy wyciągać korzyści. Jeśli z powodu panującej epidemii koronawirusa trudno normalnie pracować i prowadzić biznes, może warto przejść na prace zlecone.

Najpierw kilka przykładów.

Pewna nauczycielka języka angielskiego z wieloletnim stażem czuje się wypalona. Zaczyna źle kontaktować się z uczniami, ci ją denerwują. Co robi? Zakłada własną działalność gospodarczą i wykonuje w domu usługi tłumacza dla różnych biur i zleceniodawców prywatnych i publicznych. W ciągu kilku lat wypracowuje sobie markę. Zaczyna dobrze prosperować. Za wypracowane pieniądze remontuje mieszkanie. Nie narzeka na brak środków do życia.

Inny przykład, także filologa. Zwolniony ze szkoły języków obcych nie wpada w rolę ofiary, tylko zakłada własną firmę w internecie. Uczy języka angielskiego przez Skype’a. Jest samowystarczalny, polskich uczniów ma w całej Europie, umie zadbać o kontakty z nimi.  

Trzeci przykład. Z powodu epidemii COVID-19 do pracy w korekcie redakcji pewnej gazety nie zgłaszają się starsze korektorki. Boją się zarazić. Na stanowisku pozostaje najmłodsza. Co robi pracodawca? Namawia ją do wykonywania codziennych korektorskich obowiązków w domu. Ona przystaje na to, odzyskuje poczucie bezpieczeństwa, a pracodawca przyznaje jej premię.

Jak widać, do wyboru pracy zleconej, inaczej zwanej telepracą lub e-pracą, często zmuszają ludzi nieprzewidziane okoliczności życiowe, nie tylko związane z pandemią. Takie wyzwania najczęściej podejmują osoby trudniące się analizowaniem i przetwarzaniem informacji, wyniki ich pracy nie są materialne, tylko cyfrowe. Osoby te bazując na zdobytym kapitale intelektualnym mogą wykonywać swój zawód na odległość bez fizycznego kontaktu z pracodawcą. W tej nowej roli najlepiej spełniają się  przedstawiciele wolnych zawodów, czyli tłumacze, graficy, rysownicy, copywriterzy, architekci, księgowi, redaktorzy i korektorzy, dziennikarze, psycholodzy, pisarze, edukatorzy, specjaliści od e-marketingu i PR, influencerzy.

Jakie z tego wynikają korzyści dla pracodawców, a jakie freelancerów? Ci pierwsi mogą zdobyć specjalistów daleko poza adresem własnej firmy,   zmniejszyć własne koszty, nie muszą organizować nowego stanowiska pracy. W przypadku zleceń okazjonalnych, sezonowych, jest to idealne pod względem finansowym rozwiązanie. Pojawia się tylko kwestia zdobycia zaufania wobec pracującego na odległość freelancera. Warto więc wybierać sprawdzonych specjalistów. Na niektórych stronach, np. Fixly, można znaleźć freelancerów z opiniami od wcześniejszych klientów.

E-pracownicy zyskują przede wszystkim poczucie wolności i odpowiedzialności za siebie  samych. Mogą pracować wszędzie, najczęściej swoje obowiązki wykonują w domach. Nie tracą pieniędzy i czasu na dojazdy, nie muszą stać w korkach i jeść na mieście. Pracując w domu unikają też konsekwencji ciągłego przebywania z nielubianymi i trudnymi osobami, nie są więc narażeni na konflikty personalne i mobbing.

Ale są także minusy. Przy barku samodyscypliny wyniki pracy w domu mogą być mniejsze niż w przypadku tradycyjnego zatrudnienia. Nie prędko też osiąga się płynność finansową, gdyż zlecenia  mogą być nieregularne. Z kolei ze względów psychologicznych może doskwierać brak kontaktów z drugim człowiek, wszak jesteśmy istotami stadnymi. Osoby prowadzące własny biznes w sieci, np. mini galerie i sklepy, i reklamujące swoje produkty w grupach społecznościowych, podkreślają, że nie wolno rezygnować z tradycyjnych face to face kontaktów z klientami, gdyż cały czas zapewniają one korzyści finansowe. No i oczywiście kwestia zdrowia. Wielogodzinne siedzenie przed komputerem i wpatrywanie się w monitor negatywnie wpływa na kręgosłup i wzrok. Wizyty u lekarzy są konieczne. Ale coś za coś.