Reklama

Kaczyński długo tak nie wytrzyma

25/06/2021 11:13

Ekipa PiS właśnie obroniła w Sejmie wicemarszałka Ryszarda Terleckiego oraz ministrów: spraw wewnętrznych Mariusza Kamińskiego, aktywów państwowych wicepremiera Jacka Sasina oraz szefa kancelarii prezesa rady ministrów, Michała Dworczyka. Każdy inny polityk na miejscu Jarosława Kaczyńskiego skorzystałby z okazji, żeby teraz rządzić długo i szczęśliwie. Ale prezes PiS z pewnością nie wytrzyma, pokusa wyborów przed terminem, gdy sondaże partii sprzyjają okaże się zbyt silna.

Dla mieszkańców Mazowsza a z pewnością już w pierwszej kolejności samorządowców największe znaczenie ma przyszłość pisowskiego planu podziału województwa na dwa: stolicę z przyległymi powiatami oraz pozostałą część regionu. W jednym ze scenariuszy kampania do dwóch nowych sejmików miałaby dla aparatu PiS stanowić próbę ewentualną przed ogólnopolskimi już wyborami parlamentarnymi przed terminem. Plan taki nie został ostatecznie zarzucony, jednak udana akcja protestu przeciwko planom rozbioru Mazowsza podjęta przez Mazowiecką Wspólnotę Samorządową zmniejsza prawdopodobieństwo takiego rozwiązania.

PiS może jednak też pójść od razu na wybory ogólnopolskie, nie traktując największego regionu jak poligonu doświadczalnego. 

Prawo i Sprawiedliwość udowodniło wreszcie, że w Sejmie zachowuje arytmetyczną większość. Również sceptyczni w sprawach dotyczących demokracji (jak wybór Rzecznika Praw Obywatelskich) posłowie Porozumienia Jarosława Gowina oraz sprzeciwiający się większości w kwestiach europejskich przedstawiciele Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry zagłosowali w obronie wicemarszałka i ministrów więc pozostają w klubie PiS. Wydaje się to zapowiadać duży komfort rządzenia, zwłaszcza, że w międzyczasie zawarto sojusz z kanapową resztówką formacji rockmana Pawła Kukiza, oznaczający dalszą akwizycję głosów. Kto jednak uznaje, że Kaczyńskiemu to wystarczy, ten nie zna prezesa PiS.

Kiedyś w 2005 r spytałem Jarosława Kaczyńskiego o możliwość koalicji PiS z Samoobroną Andrzeja Leppera. W odpowiedzi określił ten wariant jako "skrajnie mało prawdopodobny". W kilka miesięcy później najpierw sojusz parlamentarny a potem koalicja rządowa z Samoobroną stały się faktem.

Kaczyński pozostaje bowiem mistrzem skrajnie mało prawdopodobnych wariantów. Wybierając wtedy - wobec fiaska rozmów o PO-PiS z Platformą - jako partnerów Samoobronę i Ligę Polskich Rodzin uniknął utrzymywania rządu mniejszościowego. Zaś w 2007 r. poszedł na wybory przed terminem, uprzednio rozpędzając koalicjantów. Wtedy akurat przegrał, na osiem lat władzę przejęła PO. Jednak równie z pozoru ryzykowny manewr z wystawieniem Andrzeja Dudy na prezydenta dał PiS nie pojedyncze ale podwójne zwycięstwo wyborcze a szczęśliwemu kandydatowi potem jeszcze drugą kadencję. Kto teraz chciałby namawiać Kaczyńskiego, żeby pozwolił Sejmowi potrwać do jesieni 2023 r, odwoła się do pierwszej z tych analogii, kto miałby go zachęcać do ryzyka wczesnych wyborów - wskaże wariant z Dudą jako przykład opłacalnej chociaż pokerowej zagrywki.

Układanie się z własnymi podwładnymi sprawia Kaczyńskiemu wyraźną trudność, upokarza go i nadwątla jego autorytet wśród swoich. Prezes cierpi, gdy musi z gowinowcami i ziobrystami negocjować zamiast zwyczajnie wydawać im polecenia. Jedynym sposobem, żeby to zakończyć pozostają wybory do Sejmu teraz, gdy sondaże dają PiS powyżej 30 proc poparcia. Wtedy posłowie Porozumienia ani Solidarnej Polski nie znajdą się już na listach wyborczych PiS. Nie zdążą też zmontować niczego własnego. Jarosław Kaczyński zyska więc klub nawet jeśli mniej liczny, to wzorowo zdyscyplinowany. Operetkowych ale z czasem buntujących się przeciw PiS - całkiem jak kiedyś ZSL i SD przeciw PZPR - "koalicjantów wewnętrznych" zastąpią w poselskich ławach twardzi i pozbawieni wątpliwości nominaci partii rządzącej. Ceną jaką przyjdzie za to zapłacić może okazać się konieczność dopuszczenia Konfederacji do współrządzenia, ale z tym - jak widać po głosowaniu kilku jej posłów za kandydatką pisowską na Rzecznika Praw Obywatelskich Lidią Staroń - pewnie nie będzie problemu.

Parę razy w historii Kaczyński mógł kontentować się tym, co już uzyskał. Po raz pierwszy, gdy w imieniu Lecha Wałęsy po wyborach czerwcowych pomógł dokooptować do posłów OKP przedstawicieli Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego i Stronnictwa Demokratycznego: zamiast spokojnie korzystać z większości, rozpętał "wojnę na górze" z solidarnościowymi demokratami, co nie tyle pomogło Wałęsie zostać prezydentem (i tak by tę funkcję objął), ile wykreowało ekscentrycznego reemigranta z Kanady Stanisława Tymińskiego, który wszedł do drugiej tury pokonując premiera Tadeusza Mazowieckiego i w walce z samym Wałęsą uzyskał w niej 25 proc głosów. To także cecha Kaczyńskiego: w imię żądzy władzy podejmuje awanturnicze działania, których skutków nie jest w stanie nie tylko sam przewidzieć. Nie znają ich z góry nawet najbystrzejsi autorzy prognoz politologicznych. Kto sieje wiatr, zbiera burzę.

We wszystkich sondażach PiS znajduje się teraz na czele, zachowuje poparcie ponad 30 proc Polaków i znacząco wyprzedza Polskę 2050 Szymona Hołowni (zwykle ok 20 proc) oraz Koalicję czyli po ludzku powiedzmy Platformę Obywatelską (ok. 15 proc). Najpopularniejsi wyrastający z PiS politycy jak prezydent Duda i premier Mateusz Morawiecki rywalizują w rankingu zaufania z opozycyjnym prezydentem Warszawy Rafałem Trzaskowskim oraz najpoważniejszym liderem opozycji Szymonem Hołownią. Kaczyński wie, że tak nie będzie zawsze. Z czasem wyborcy mogą odwrócić się od PiS za sprawą narastającej drożyzny i nieudolności rządzących w walce z pandemią. Kaczyński bez trudu znajdzie więc racjonalne alibi dla działań, wynikających z jego swarliwych skłonności i politycznego egoizmu. To przecież Piotruś Pan polskiej polityki, nieuchronnie skupiony na sobie i własnej ambicji.

Wreszcie kwestia być może najważniejsza dla lidera: nie tylko internauci komentujący memy spotrzegają, że prezes Kaczyński zakłada buty nie stanowiące pary. Widzą to również jego podwładni. Kaczyński, nawet prowadzący partię do kolejnych wygranych głosowań w Sejmie, coraz bardziej przypomina Leonida Breżniewa. Niewiele czasu mu pozostało. Nie byłby więc sobą, gdyby nie zapragnął wszystkiego skutecznie poukładać. Do końca kadencji z pewnością z tym nie poczeka. Po nim zaś - choćby potop. 

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do