Reklama

Kilka refleksji po roku wojny w Ukrainie

10/02/2023 11:43

Za kilkanaście dni minie rok od inwazji Rosji przeciwko Ukrainie. Mimo, że każdego dnia jesteśmy zasypywani informacjami o tym fatalnym konflikcie, postanowiłem podzielić się swoimi refleksjami w tej kwestii.

Zbrojna napaść Rosji na suwerenną i niepodległa Ukrainę większości z nas wydawała się nieprawdopodobna i trudna do przewidzenia. Ponad siedemdziesiąt lat Europa była wolna od frontalnego, wojennego starcia między dwoma państwami na jej terytorium. Ponadto po 1989 roku kraje Europy Środkowej i Wschodniej odzyskiwały suwerenność i mogły decydować o swojej przyszłości samodzielnie i bez ingerencji zewnętrznej. Większość z nich mimo protestów ze strony Rosji stała się członkiem NATO i Unii Europejskiej. Dawało to poczucie stabilności i relatywnego poczucia bezpieczeństwa na kontynencie. Nieznaczne wątpliwości związane z agresywną polityką Rosji wobec Gruzji i Wschodniej Ukrainy oraz Krymu nie zmieniały ogólnego przekonania o trwałości pokoju i harmonijnej koegzystencji międzynarodowej na kontynencie. 24 lutego wszelkie nadzieje i iluzji legły w gruzach. Po raz pierwszy od zakończenie drugiej wojny światowej jedno państwo dokonało totalnej agresji przeciwko swojemu sąsiadowi, państwu suwerennemu, z własnym rządem, parlamentem wybranym w demokratycznych wyborach, uznanym przez społeczność międzynarodową. Jako pretekst do inwazji Rosja uznała ekspansywną politykę NATO i zagrożenie dla Rosji dalszym rozszerzeniem na Ukrainę. Przywódca Rosji przedstawiał demokratycznie wybranych prezydenta i rząd jako faszystów nie mających poparcia wśród ukraińskiego społeczeństwa. Świat wstrzymał oddech z niedowierzaniem. Mało kto, włącznie z establishmentem unijnym i polskim przewidział taki scenariusz. Na szczęście w podobny sposób nie postąpili Ukraińcy. Od lat sukcesywnie, z pomysłem i wielkim wysiłkiem modernizowali swoje siły zbrojne i intensywnie szkolili żołnierzy. Mimo kryzysu ekonomicznego w Ukrainie i walk toczonych na wschodzie kraju, nie tracili ani dnia aby poprawiać w każdym elemencie stan swoich sił zbrojnych. I to był pierwszy szok dla Putnia i jego strategów. Świetnie wyszkolone oddziały armii ukraińskiej wykazują się niezwykłą sprawnością i elastycznością. Dowódcy nie czekają na rozkazy od przełożonych, ale mając możliwość samodzielnego i bezzwłocznego podejmowania decyzji, reagują w zależności od sytuacji, zadając ociężałemu i czekającemu na instrukcje od wyższego dowództwa przeciwnikowi dotkliwe straty. To wszystko w połączeniu z bohaterstwem i poświęceniem, tak żołnierzy, jak i całego społeczeństwa spowodowało, że wbrew oczekiwaniom większości analityków osiągnęli ogromny sukces i obronili nie tylko stolicę, ale w stosunku do stanu sprzed frontalnego konfliktu prawie całość swojego terytorium. Nie bez problemów i z oporami niektórych państw, w sukurs Ukrainie przyszły czołowe kraje wspólnoty atlantyckiej na czele z USA. Znaczące wsparcie przekazuje Wielka Brytania, Francja i Kanada z wpływową i liczną mniejszością ukraińską. Nie sposób nie docenić wysiłku i zaangażowania w pomoc naszym sąsiadom społeczeństwa polskiego. Polska przyjęła największą ilość imigrantów. Pomoc naszego kraju jest w stosunku do możliwości i potencjału gospodarczego kraju nieporównywalna z jakimkolwiek innym krajem. Egzamin w tym zakresie zdały nasze społeczeństwo, organizacje pozarządowe oraz i samorządy. W ciągu kilku miesięcy, Polska z największego homogenicznego narodowościowo państwo na świecie stało się de facto państwem dwunarodowym. Za sprawą uchodźców największe polskie miasta skowo zwiększyły liczbę mieszkańców uzupełniając wyrwę po emigracji znaczącej ilości głównie młodych ludzi z Polski, po otwarciu unijnego rynku pracy. Protesty i działania propagandowe środowisk nacjonalistycznych i narodowych nie znalazły praktycznie żadnego odzewu polskiego społeczeństwa i opinii publicznej. Podobna sytuacja występuje w innych krajach wspólnoty europejskiej. Nie występują tam praktycznie żadne protesty przeciwko imigrantom z Ukrainy. Nie oznacza to jednak, że w dłuższej perspektywie nie należy liczyć się z napięciami politycznymi w krajach Unii związanymi z wojną. Od początku wojny, kanclerz Niemiec trzęsie się z obawy przed zimnymi kaloryferami. I nie chodzi o zimno, ale o obawy przed utratą społecznego poparcia. Niemcy od wielu lat postrzegani są z jednej strony jako w znacznej mierze prorosyjscy. Z drugiej strony istnieje tam zwłaszcza w starszych pokoleniach lęk przed Rosją, spowodowany z powojennymi traumami i przemocą z jakim spotkali się po zakończeniu drugiej wojny światowej. Podobne problemy nie dotyczą jednak jedynie Niemiec. Podlegające wyborczej ocenie demokratyczne rządy, muszą liczyć się z własną opinią publiczną. Tutaj są bez szans w konfrontacji autorytarnym rosyjskim państwem, mogącym wrócić do militaryzacji swego społeczeństwa bez oglądania się na skutki polityczne. W przypadku Niemiec znajduje to swoje odzwierciedlenie w dwuznacznej postawie wobec rosyjsko ukraińskiego konfliktu. W pierwszych dniach wojny wyrazem tego był żenujący spektakl dostawą niemieckich hełmów. W kolejnych miesiącach Niemcy zachowują się jak przysłowiowy hamulcowy zatwierdzając zwykle na samym końcu kolejną pomoc wojskową lub nakładając sankcje na Rosję. Na koniec choć Niemcy są jednym z największych dostawców pomocy militarnej, ekonomicznej i humanitarnej dla Ukrainy, niesmak pozostaje. Dzisiaj nie mogą już korzystać z renty i przewag konkurencyjnych związanych z dostawami tanich surowców energetycznych z Rosji. Jednak podjęli skuteczne wysiłki w celu budowy infrastruktury niezbędnej do importu gazu i ropy naftowej. Z drugiej strony niezależnie jak poważnie traktować niedawno udaremnioną próbę zamachu stanu w Niemczech, nadal istnieją tam siły skrajnie faszystowskie, nie godzące się na powojenny porządek społeczno-polityczny. Również inne kraje jak chociażby Francja zdają się stawać w rozkroku na barykadzie. Putin prowadzi zbrodniczą i bezwzględną wojnę wobec narodu ukraińskiego. W wojnie posłał na śmierć dziesiątki tysięcy własnych żołnierzy i obywateli. A mimo to Francuscy politycy bezustannie apelują o nieupokarzanie zbrodniarza. Czy dlatego, że stosują inne kryteria wobec polityków, czy boją się dalszej eskalacji konfliktu z ograniczonym użyciem broni nuklearnej? To prawda. Putin nie jest małpą z brzytwą, ale posiada inne środki, których skutków użycia lepiej nie przewidywać.

Rok po rozpoczęciu wojny Ukraina znajduje się w kluczowym momencie. Trwa wyścig z czasem. Rosjanie mają szykować się do zmasowanej ofensywy. Ukraina oczekuje na dostawy nowych czołgów oraz wyrzutni rakiet. I ostatecznie nowoczesnych samolotów, co stanowić będzie pokonanie kolejnej bariery psychologicznej. Jest to niezbędne. Putin i jego kamaryla napaścią na Ukrainę w bezceremonialny sposób złamali powojenny status quo, szereg traktatów i konwencji międzynarodowych. I nie mogło się to odbyć, mimo nadziei Putina, bez reakcji Zachodu. Styczniowe dane o sytuacji rosyjskiego budżetu, zapaści wydobycia, eksportu i uzyskiwanych dochodach z wydobycia surowców energetycznych pokazują, że sankcje w końcu zdają się przynosić oczekiwane skutki. Ukrainę a wraz z nimi ich sprzymierzeńców czekają kolejne wyczerpujące miesiące krwawego konfliktu. Ukraina jako kraj napadnięty i o nieporównywalnie mniejszym potencjale gospodarczym i ludnościowym musi nadal otrzymywać konieczne wsparcie. Gdyż to, że walczą również o naszą wolność i niepodległość jest oczywistym truizmem niewartym dłuższego uzasadnienia. Polskie społeczeństwo, choć samo zmaga się z inflacją, drożyzną i innymi skutkami tej wojny, nie może ulec zobojętnieniu i stracić zapału dla wsparcia naszych ukraińskich sióstr i braci. Najwięcej możemy uczynić dla tych, którzy uciekając przed wojną stali się de facto, tak członkami naszych lokalnych wspólnot, jak i całego społeczeństwa Nie mam jednak złudzeń, że zbliżająca się wielkimi krokami kampania wyborcza będzie dla niektórych kołtuńskich i narodowych środowisk stanowić pokusę gry na narodowych uprzedzeniach i fobiach. Od każdego z nas zależy aby takie myślenie spotkało się z oporem i poniosło porażkę. Musimy wytrwać razem. Sława Ukrainie!

Fot: Konstantin & Vlada Liberov

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do