Reklama

Maciej Płażyński, patron polskiego samorządu

10/04/2021 11:01

Samorządowcy zawdzięczają ówczesnemu marszałkowi Sejmu historyczną reformę sprzed prawie ćwierćwiecza. To jedyne z wielkich przedsięwzięć rządu Jerzego Buzka, którego nie cofnęli następcy. Nakreślona wtedy mapa administracyjna zachowuje aktualność a dotacje unijne na rozwój wciąż dzielone są w ramach, które wyznaczono wówczas w sejmowym gabinecie Macieja Płażyńskiego.

Jedenaście lat temu nie wrócił ze Smoleńska. W kraju czekali na niego samorządowcy, z którymi umówił się, że będzie patronował nowemu ruchowi społecznemu starającemu się zbudować alternatywę dla pogłębiającej się wrogości między PiS a PO. Niestety za sprawą tragicznej katastrofy nie dowiemy się już nigdy, czy ten wspólny plan by się udał.

W pierwszych latach nowej Polski zasłynął jako dobry gospodarz, pełniąc urząd wojewody gdańskiego. Gdy jako ostatniego z grona przedstawicieli regionalnej władzy wywodzących się z obozu Solidarności odwołał go premier z SLD Włodzimierz Cimoszewicz - lokalni samorządowcy demonstrowali przed Dworem Artusa w obronie Macieja Płażyńskiego. Pracą organiczną, u podstaw zajmował się już wcześniej. Nie tylko działał w Ruchu Młodej Polski i Niezależnym Zrzeszeniu Studentów, ale założył i kierował Spółdzielnią Usług Wysokościowych Świetlik, dającą zatrudnienie przy myciu szyb w wielkich socjalistycznych biurowcach ówczesnym opozycjonistom, co pozwoliło im na bezcenną w warunkach PRL niezależność finansową od oficjalnego systemu nakazowo-rozdzielczego i swobodne bo wolne od bytowych trosk zajmowanie się redagowaniem i drukowaniem ulotek, gazetek i książek drugiego obiegu. Tym zdolnościom i krystalicznej uczciwości zawdzięczał wyjątkową pozycję w środowisku. Rozmawiać potrafił na każdy temat, znajdował w sobie niepowtarzalną empatię, nigdy się nie niecierpliwił. 

Docenili go wyborcy skoro w ich głosowaniu do Sejmu z poparciem 125 tys gdańszczan osiągnął najlepszy indywidualny wynik w kraju w 1997 r. Został marszałkiem Sejmu na całą kadencję, podejmując się tym samym wyjątkowej misji. W odróżnieniu bowiem od poprzedników, skupionych na rozdawnictwie stanowisk i beneficjów, nowy premier z AWS Jerzy Buzek zadeklarował: szliśmy po władzę po to, żeby ją oddać ludziom. Reforma samorządowa okazała się jedyną z czterech wielkich przeprowadzonych przez Akcję Wyborczą Solidarność współrządzącą z Unią Wolności, której nie odważyli się cofnąć ani zepsuć następcy. Chociaż wcielano ją w życie na sześć lat przed przystąpieniem Polski do struktur unijnych, została zaprojektowana w ten sposób, żeby w optymalny sposób pozwolić na pozyskiwanie przyszłych środków z Unii Europejskiej. Gdy napłynęły - ludzie odczuli jej konkretne efekty. Po raz pierwszy tak szybko zmienił się wygląd polskich wsi i miast, a zarazem najbliższe obywatelom szczeble władzy - jak pokazują sondaże - okazały się najlepiej przez nich oceniane. Zaufanie do samorządu w niektórych badaniach trzykrotnie nawet przewyższa to, którym Polacy obdarzają władzę centralną.

Wszystkie najtrudniejsze kompromisy wykuwały się w gabinecie ówczesnego marszałka Sejmu. Zaś w sali obrad, gdy tylko górę brały polityczne temperamenty - Maciej Płażyński ogłaszał kolejne przerwy na dogadanie się. W wypadku reformy samorządowej - ostatecznie skuteczne. Nawet prezydenckie weto dla pierwszego projektu 15 województw ani sprzeciwy lokalnych posłów wobec pozbawienia stolic ich okręgów wyborczych statusu ośrodków administracyjnych nie udaremniło wielkiej zmiany. Stała się owocem trudnego kompromisu. Ostateczny podział na 16 województw oznaczał budowę silnych regionów, przywrócenie powiatów skróciło drogę do urzędu, gdzie załatwia się codzienne sprawy, całość wpisała się znakomicie w strategie rozwoju Polski w Unii Europejskiej. Nie było w ostatnich trzech dekadach rozwoju Polski innego podobnie udanego przedsięwzięcia.

Jako dziennikarz relacjonujący na bieżąco, wtedy dla "Życia" Tomasza Wołka, rodzenie się i przebieg reformy samorządowej nie pamiętam ani jednego spotkania w tej sprawie, w którym Maciej Płażyński nie wziąłby udziału. Za to mnóstwo takich, których był gospodarzem. Z najważniejszego z nich uczestnicy wyszli z dziś wciąż obowiązującą mapą administracyjną kraju.

Nie chodziło jednak wyłącznie o perfekcyjne wyznaczanie granic województw i powiatów, chociaż to oczywiście trudna i ceniona sztuka, ale o realizację konstytucyjnej zasady, że samorząd tworzą wszyscy mieszkańcy danej miejscowości. Spokój, zdolność mediacji i charyzma Macieja Płażyńskiego wydatnie się do tego przyczyniły.

Nie budował przy tym kultu własnej osoby, czy był marszałkiem czy szefem klubu, czy jednym z liderów rządzącej AWS czy później przewodniczącym opozycyjnej Platformy Obywatelskiej - odbierał własny telefon komórkowy, co wśród polityków z czołówki wcale nie było regułą, znajdował czas dla innych. Przede wszystkim zaś dla gospodarzy lokalnych Małych Ojczyzn, co za sprawą rozwiązań, które wprowadzał w życie i im patronował zyskały niepowtarzalne szanse rozwoju. Na zawsze znajdzie poza wdzięczną pamięcią miejsce wśród głównych architektów odrodzonej polskiej demokracji, zwłaszcza na na jej najbliższym zwykłemu obywatelowi szczeblu. To dzieło jego życia, tragicznie przerwanego w Smoleńsku.  

CZYTAJ RÓWNIEŻ:

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do