Reklama

Odszedł gen.Kiszczak - wspomnienie osobiste

05/11/2015 17:24

Dziś (05.11.15) odszedł z tego ziemskiego padołu Czesław Kiszczak (+90). Nie poznałem, go nigdy osobiście, choć jak wielu Polaków też odczułem jego obecność w swoim życiu. Najsilniej, gdy służby specjalne aparatu represji kierowane przez gen. Kiszczaka aresztowały mnie w kwietniu 1986 r. - skazały w trybie przyspieszonym (z tzw."bomby") i osadziły w więzieniu. Oczywiście odrzucono moje apelacje, za to chętnie nachodzili mnie w więzieniu funkcjonariusze gen.Kiszczaka, zwłaszcza po 22 lipca, kiedy to władze PRL-u ogłosiły - w rocznicę powstania PRL-u - ostatnią amnestię dla więźniów politycznych., która za przyczyną gen Kiszczaka nie objęła najbardziej niebezpiecznych przeciwników systemu. Okazało się, że wśród tych kilkudziesięciu osób byłem i ja - uwięziony wówczas "za próbę obalenia ustroju PRL siłą". 


Zapewne taki był plan gen.Kiszczaka i jego aparatu represji, by wykorzystać możliwość wyjścia z więzienia na podstawie amnestii wobec tych, których ona nie obejmowała. Agenci Kiszczaka kusili nas wcześniejszym wyjściem w zamian za współpracę. No, choćby za udział w audycji w telewizji reżimowej lub w radiu. Jednak gdy i na to nie uzyskiwali mojej zgody wyskoczyli z "rewelacyjnym pomysłem" występów pod ich egidą na uniwersytecie, na którym studiowałem. Groźby, straszenie przysłowiowy "kij i marchewka". To były wówczas metody jakie wdrażał gen.Kiszczak. Nieskuteczne jak się okazało. Dlatego po "zaliczeniu" kilku szczebli więziennych represji (odebranie tzw."wypiski", widzeń z rodziną i bliskimi, prawa do korespondencji) przeniesiono mnie na tzw."dechy" (celi z łóżkami bez materacy), a później do tzw. "tygrysówy" zwanej też "enką" ("więzienie w więzieniu"). Przeżyłem dwa naloty na mnie tzw. "atandy" (wewnątrz więziennych sił porządkowych przypominających ówczesne ZOMO) oraz osadzenie z dwoma recydywistami, którzy mieli się mną "odpowiednio zająć", ale po dwóch dniach pobytu ze mną również i oni - biorąc przykład ze mnie - przestali wstawać na poranne apele więźniów. Po tym "zorganizowanym buncie" więźniów funkcjonariusze gen. Kiszczaka zdecydowali o przeniesieniu mnie (jako prowodyra buntu) do izolatki, abym jako szczególnie niebezpieczny przebywał w więzieniu sam.


Tak doczekałem dnia, gdy 11 września 1986 roku gen. Kiszczak zwrócił się z prośbą do Prokuratury Generalnej o wypuszczenie na wolność tych ostatnich pozostających w więzieniach osób skazanych za działalność polityczną. I w ten oto sposób, kilka tygodni później dzięki "aktowi łaski" gen.Kiszczaka wyszedłem z więzienia. Celowo piszę z więzienia, a nie na wolność, bo Polska wówczas krajem wolnym - pod rządami gen. Kiszczaka i gen. Jaruzelskiego - nie była. 


Jeszcze w maju 1988 r. współorganizuję strajku studenckie i wchodzę do studenckiego Komitetu Strajkowego na Uniwersytecie. Dopiero po nich władza gen.Kiszczaka odpuszcza i zaczyna realizować wariant "okrągłego stołu",choć w 1989 r. giną jeszcze skrytobójczo zamordowani przez aparat represji gen Kiszczaka ks. Stefan Niedzielak, ks. Stanisław Suchowolec, ks.Sylwester Zych.Odradza się "Solidarność", upada komunizm, ale nie komuniści. Dopiero kilkanaście dni przed śmiercią gen.Kiszczaka (doczekał tego i on) formacja postkomunistyczna nie wchodzi do sejmu.


Dziś, młodemu pokoleniu Czesław Kiszczak to na ogół nic nie mówiąca persona. Z bieżącej polityki odszedł formalnie w 1990 r. Wcześniej "trząsł" w duecie z gen.Wojciechem Jaruzelskim cała Polską lat 80-tych. Komunistyczny generał, nadzorujący pracę tajnych służb PRL-u. Dławiący wolnościowe i niepodległościowe dążenia Polaków. Od wczesnej młodości związał się z komunistami i Armią Czerwoną.W latach 1946–1947 jako pracownik Polskiej Misji Wojskowej PRL w Londynie zajmował się rozpracowywaniem środowiska żołnierzy gen.Władysława Andersa. W 1950 r. sporządził listę 54 oficerów, którzy zdecydowali się na powrót do Polski i opisując ich jako "skierowanych na robotę szpiegowsko-dywersyjną",  co równało się wydaniem na nich wyroków. W czasie czystek w LWP w 1951 r. jako agent i oficer komunistycznego kontrwywiadu wojskowego złożył raport obciążający kilku oficerów m.in. Wacława Komara, Stanisława Flato i Józefa Kuropieskę. Po 1956 r.w komunistycznym wywiadzie wojskowym stopniowo awansuje i w 1967 r. obejmuje stanowisko wiceszefa Wojskowej Służby Wewnętrznej (WSW). Po kolejnych czystkach w wojsku i po udziale w inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację w 1968 oraz po udziale w dławieniu robotniczych protestów na Wybrzeżu w 1970 r. uczestniczy w obaleniu Gomułki i zostaje awansowany w 1972 r. na szefa wywiadu wojskowego, a od 1978 r. na z-cę szefa sztabu LWP. W 1979 r.staje na czele WSW, a od 1980 r. Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Dzieje się to z inspiracji KGB o czym wspomina rezydentem sowieckiego wywiadu w Polsce lat 1973-1984 gen. Witalij Pawłow. Mówi on, iż decyzja w tej sprawie zapadła w Moskwie, gdyż uznano, iż gen. Kiszczak będzie bardziej sterowalny dla radzieckich towarzyszy.  Sam Kiszczak przyznał też po latach: "miałem dobre układy z Pawłowem, byłem mile widziany dla Moskwy. Wyszedłem z założenia: jak nie możesz kogoś pokonać, to go pokochaj".


W 1981 r. kluczowy członek WRON-y wprowadzającej w Polsce stan wojenny. Był inicjatorem tzw. akcji „Hiacynt” w 1985 - rejestrującej środowiska homoseksualistów w celu szantażu i zaangażowania ich do współpracy z tajnymi służbami PRL (zarejestrowano wówczas ok. 11 tys. osób). Główny architekt aparatu represji w ostatniej dekadzie PRL-u, które zaowocowały haniebnymi działaniami represji stanu wojennego, mordów na górnikach kopalni "Wujek", mieszkańcach Lubina i skrytobójczych mordów na księżach na czele z Bł. Ks. Jerzym Popiełuszką. W sumie ma on na sumieniu z tego czasu kilkaset osób. W okresie przemian 1989/90 jako gospodarz tajnych rozmów z wyselekcjonowaną przez siebie częścią opozycji w Magdalence w ich wyniku ostatecznie zostaje wicepremierem (choć próbował być premierem) i szefem MWS w rządzie Tadeusza Mazowieckiego. Niszczy lub ukrywa wówczas większość kluczowych akt komunistycznych służb specjalnych.W lipcu 1990 r. formalnie wycofuje się z życia publicznego, ale akta i materiały operacyjne służb specjalnych którymi kierował w wielu przypadkach pozostają nieodnalezione do dziś. To była jego polisa na życie po oddaniu władzy.


Rok przed śmiercią gen. Kiszczak przyznał, że po przełomie roku 1989 wyświadczał pewnym osobom przysługi. Na pytanie dziennikarza t to "co się stało z teczkami tych ludzi?" gen Kiszczak odpowiadał bez ogródek "Wiele zniszczyłem" (że nielegalnie, tego już nie dodawał) i ciągnął dalej "Kiedy po 1989 roku ktokolwiek zwrócił się do mnie w sprawie niszczenia akt, zawsze je niszczyłem. Każdego." Żona gen.Kiszczaka dodawała: "szef biura przynosił teczkę, wtedy oddawał ją danemu człowiekowi i ten jeszcze w tym samym pomieszczeniu niszczył ją w niszczarce. I oryginały, i duplikaty". Pytany o to, kim byli ludzie, których teczki niszczył, uśmiechając się potwierdza, że "To nie były płotki. To byli ludzie poważni. Pisarze, wielcy aktorzy i politycy" – wyliczał gen. Kiszczak. Do końca nie chciał jednak powiedzieć o jakie poważne osoby chodzi, jednak przyznał, że widzi ich często w telewizji, jak na niego plują.


Wierzchołek góry lodowej odsłonił się nieco w 2013 r., kiedy okazało się, iż gen. Kiszczaka osłania sędzia Jerzy Leder, który zawiesił wówczas trwający proces generała w sprawie wprowadzenia stanu wojennego w 1981 r. na podstawie ekspertyz biegłych, które IPN podważał jako kuriozalne i wewnętrznie sprzeczne. Opinia publiczna do dziś nie ma żadnych szerszych informacji o ludziach takich jak sędzia Leder. A zajmuje on znaczące funkcje – jest członkiem kolegium Sądu Apelacyjnego i przewodniczącym wydziału karnego. Częściowo odsłania je IPN ujawniając tajną dokumentację dotycząca dostępu do tajemnic PRL dla urzędników państwowychw 1985 r, gdzie Ledera oceniany jest wysoko przez komunistyczny Urząd Spraw Wewnętrznych i jako budzący wielkie zaufanie komunistycznej władzy uzyskał zgodę na dostęp do tajemnic państwowych PRL. Jak napisano w piśmie Leder "jako długoletni pracownicy resortu sprawiedliwości ze swoich obowiązków wywiązują się nienagannie i daje pełną rękojmię zachowania tajemnicy państwowej i służbowej". Już przed 1985 r. robił on bowiem błyskotliwą karierę w PRL-owskim "wymiarze sprawiedliwości" jakoaparatczyk PZPR-owski. W 1980 r. z asesora awansował na wiceprezesa Sądu Rejonowego i pełnił tą funkcję w stanie wojennym. W 1983 r.awansował na prezesa Sądu Rejonowego.


Członek Rady Instytutu Pamięci Narodowej prof. Antoni Dudek przyznawał bezradnie: "Przypadek generała Kiszczaka pokazuje, że można latami skutecznie unikać wymiaru sprawiedliwości. Tyle tylko, że nie każdy jest generałem Kiszczakiem. Trzeba było być tym, kim on był w PRL-u, żeby mieć takie możliwości w III Rzeczpospolitej. To nie dotyczy zwykłych śmiertelników. Generał Kiszczak jest osobą szczególną – przez całą dekadę lat 80. był szefem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, a wcześniej większość swojego dorosłego życia spędził w wojskowych służbach specjalnych. Jest osobą o olbrzymiej wiedzy i w różnych obszarach państwa jest cała grupa ludzi, która ma wobec niego olbrzymi dług". 


W końcu jednak - zaledwie na kilka miesięcy przed śmiercią - w czerwcu 2015 r. gen. Kiszczak zostaje prawomocnie skazany na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu za udział w "związku przestępczym o charakterze zbrojnym", który przygotowywał stan wojenny.  Stan wojenny był nie tylko nielegalny, ale także szkodliwy z punktu widzenia państwowego, bo na długo zatrzymał procesy demokratyzacji - uznał Sąd Apelacyjny w Warszawie. Sędzia podkreślił, że dekret o stanie wojennym był niezgodny nawet z konstytucją PRL. Uznano, iż "stan wojenny nielegalnie wprowadziła tajna grupa przestępcza o charakterze zbrojnym pod wodzą gen. Jaruzelskiego w celu likwidacji NSZZ "Solidarność", zachowania ustroju komunistycznego oraz osobistych pozycji we władzach PRL."  Na odczytanie tego symbolicznego gest "sprawiedliwości" gen. Czesław Kiszczak nie przyszedł do sądu. Przebywał w szpitalu MSW.


Wiele o gen.Kiszczaku mówi jego zadbanie o własną pozycję finansową. Dbał o nią zresztą zawsze. Po obaleniu Gomułki przeprowadza się do zajmowanej po dziś dzień willi z ogródkiem przy ul. Oszczepników na zielonym Mokotowie, niedaleko stadionu Gwardii. Jak na rok 1971 jest to szczytem luksusu. Duże, dobrze umeblowane mieszkanie to, obok rozlicznych podróży po całym świecie, z rodziną, na koszt państwa (podatników), to jeden z życiowych celów Kiszczaka, który wówczas osiąga. W III Rzeczpospolitej również zadbał o własne finanse. Zanim pojawił się wniosek obcięcie emerytur SB-kom i członkom WRON-y, "przekwalifikował" się na wojskową rentę w wysokości 9 tys. zł na rękę. Z takimi dochodami odmówił równocześnie zapłacenia 15 tys.kosztów sądowych i wnioskował o ich przerzucenie na swego niedawnego współtowarzysza (również z ławy sądowej) b.I sekretarza KC PZPR Stanisława Kanię. Jako ciekawostkę, można dodać fakt, iż mimo opinii psychiatrycznych na temat złego stanu gen.Kiszczaka był on stałym posiadaczem broni.


Symbolicznym jest dziś fakt, iż w tym samy dniu gdy umiera gen. Kiszczak ogłoszono, iż nowe posiedzenie sejmu otworzy  zasłużony w walce o niepodległość i wolność Polski Kornel Morawiecki, jeden z tych który najbardziej doświadczył obecności Czesława Kiszczaka w Polsce lat 80-tych, a który w  tychże latach 80-tych był bohaterem - i to dosłownie - "mojej bajki" Solidarności Walczącej i podziemia antykomunistycznego.


 
Choć o zmarłych przyjęło się mówić dobrze lub wcale w przypadku gen.Kiszczaka trudno milczeć. Odszedł symbol zniewolenia Polski i Polaków, symbol łamania ludzkich charakterów i sumień w tamtym czasie. Symbol wysługiwania się obcym interesom. Symbol sowieckiej agentury. Symbol koszmaru życia milionów Polaków jaki zgotował im zmarły generał wraz z towarzyszami.

 

PS. Ciekawostką jest fakt, iż młodszy zaledwie o pięć lat od Karola Wojtyły - Św. Jana Pawła II, Czesław Kiszczak urodził się na ziemi wadowickiej w Roczynach (ok.10 km od Wadowic). Zapewne nigdy ich drogi się wówczas nie skrzyżowały, natomiast, to Karol Wojtyła jeszcze jako kardynał i metropolita krakowski w symbolicznym dniu 17 września 1978 roku w swym ostatnim akcie przed Konklawe na którym został wyniesiony na Stolicę Piotrową, poświęcił kamień węgielny pod budowę nowego kościoła pw. Św. Urbana w Roczynach . Jak to dziwnie się życie plecie...

 

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do