
Dzisiejszego wieczoru, o godzinie 18:00 na Żoliborzu rozpoczęło się zgromadzenie zorganizowane przez Warszawski Strajk Kobiet. Obecnych było około 240 osób. Pikieta była upamiętnieniem 104. rocznicy wywalczenia przez polskie kobiety praw wyborczych. Parasolka, narzędzie walki w rękach sufrażystek, stała się również symbolem kobiecych protestów od roku 2016, które odbywały się w niesprzyjających warunkach pogodowych.
Organizatorki otworzyły zgromadzenie punktualnie, a nawet chwilę przed 18:00.
Jako pierwsza wypowiedziała się Asia z Bielska-Białej. Mówiła o tym, że prezes Kaczyński sieje nienawiść, której wcześniej na taką skalę nie było. Powiedziała, że rząd poprzez sianie nienawiści dzieli rodziny, co ma duży i negatywny wpływ na życie społeczne. Opowiedziała również, jak 13-go grudnia Jarosław Kaczyński był w Bielsku-Białej ze swoimi klakierami, ale mieszkańców miasta już na spotkanie nie wpuszczono, zaś samej przemawiającej odkręcono koło.
Wypowiadała się także Hania pochodząca z Rybnika. Powiedziała, że jej miasto było pierwszym, które nie wpuściło Kaczyńskiego ze "świtą". Hania mówiła po śląsku i zaczęła skandować gwarowo: "Wydupiaj, ciulu!", co bardzo spodobało się innym uczestnikom zgromadzenia.
Wypowiadała się również Magda z Piotrkowa Trybunalskiego, apelując, by "naczelnik grzecznie sobie poszedł i zostawił jej siostry w spokoju". Dodała, że "kurdupel z Mickiewicza" chce narzucić swoje prawa, po czym rozpoczęło się skandowanie znanego hasła "Spieprzaj, dziadu!".
Bardzo poruszająca i pełna emocji była wypowiedź matki niebinarnego dziecka, które jest zaszczute przez obecny aparat władzy i ciągle spotyka się z nietolerancją i dyskryminacją. Matka powiedziała, że jest od siedmiu lat na ulicy, a jej dziecko prawdopodobnie wyjedzie z kraju. Początkowo czuła złość na postępowanie partii rządzącej, ale obecnie jest jej wstyd za to, co dzieje się w Polsce. Czuje nienawiść do Kaczyńskiego za to, jak traktowane są osoby nieheteronormatywne, i jak szerzy się nietolerancja i brak szacunku do innych ludzi.
Na demonstracji były obecne osoby z Cienia Mgły. W ramach mini-happeningu mieli ze sobą kubek podpisany: "Drink antykoncepcyjny". Była to ironiczna aluzja do niedawnych słów Jarosława Kaczyńskiego o tym, że młode kobiety wolą "dawać w szyję", niż mieć dzieci":
Jeżeli na przykład utrzyma się taki stan, że do 25 roku życia dziewczęta, młode kobiety, piją tyle samo co ich rówieśnicy, to dzieci nie będzie. Pamiętajcie, że mężczyzna żeby popaść w alkoholizm to musi pić nadmiernie przeciętnie przez 20 lat. Jeden krócej, drugi dłużej, bo to zależy od cech osobniczych, a kobieta tylko dwa.
- Jarosław Kaczyński tłumaczy sytuację demograficzną Polski, źródło: tok.fm.
Uczestniczki protestu żartowały na ten temat między sobą: "Podszedł do mnie dziennikarz. Zapytał, czy wolę dawać w szyję, czy mieć dzieci. Ja już dziecko mam, mogę dawać w szyję". Niektóre komentowały sprawę w poważnym tonie: młode kobiety zwyczajnie boją się rodzić dzieci w państwie PiS. Również Marta Lempart, liderka Strajku Kobiet, powiedziała, że za brak dzieci odpowiada przede wszystkim drożyzna, brak dostępu do mieszkań oraz brak dofinansowania do zabiegów in vitro. Jednocześnie podczas demonstracji zbierane były podpisy pod projektem ustawy o dofinansowaniu in vitro przez Narodowy Fundusz Zdrowia.
Marta Lempart porównała Kaczyńskiego do stalinowskiego dygnitarza, który nie orientuje się, co się dzieje. Było to nawiązanie do faktu, że prezes partii rządzącej nie przyjął zaproszenia na zgromadzenie z okazji rocznicy uzyskania praw wyborczych przez kobiety, tłumacząc, że nie wie, o co chodzi.
Wśród osób przemawiających na proteście pojawili się także przedstawiciele świata kultury. Pracownicy teatrów protestują przeciwko uprawianiu cenzury prewencyjnej przez Konstantego Radziwiłła.
Wypowiadał się również Andrzej, zachęcający do wspierania inicjatywy "Będzie nas 10 milionów". Chodzi w niej o to, by środowiska opozycyjne stworzyły jedną, wspólną listę wyborczą, gdyż jest to najlepszy sposób na odebranie władzy aktualnie rządzącej partii. Zauważył również, że trybunał Julii Przyłębskiej jest niekonstytucyjny, a tylko niezależny Trybunał jest w stanie zapewni uczciwe wybory i sprawdzać, czy poczynania władzy są zgodne z prawem.
Pod koniec protestu pojawili się przedstawiciele TVP oraz Pyta.pl
Marta Lempart nie chciała rozmawiać z przedstawicielami youtubowego kanału "Pyta.pl". Głośno poparły ją w tym uczestniczki i uczestnicy protestu, argumentując, że są to prawicowi prowokatorzy, którzy ochoczo manipulują wypowiedzi innych osób. Kamery TVP były zasłaniane transparentami, nikt również nie chciał się dla tej telewizji wypowiadać. Pojawiły się hasła typu "TVP łże jak PiS".
Zgromadzenie zakończyło się przed 20:00.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie