
Sądząc po nazwach ulic takich jak chociażby ulica Międzynarodowa, Londyńska, Paryska czy Francuska można by pomyśleć, że znajdujemy się co najmniej w centrum wszechświata. Wystarczy jednak wejść w najbliższe podwórko, aby przekonać się, że wszechświat jest bardzo daleko stąd o jego centrum, nie wspominając. Znajdujemy się na Saskiej Kępie, zdawałoby się jednym z najpiękniejszych warszawskich miejsc. Przenosimy się w czasie do jakiegoś obskurnego i zaniedbanego miejsca, w którym czas zatrzymał się na początku lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia. Brudne i pomazane altany śmietnikowe, podzielone na komórki dla odpowiednich adresów i pozamykane na kłódki, aby czasem ktoś nie wywalił śmieci do cudzego śmietnika. Jak ktoś zapomni kluczy albo po prostu je zgubi, to wywala śmieci, gdzie popadnie, a i tak jest pięknie i całkiem swojsko. Nieopodal śmietników znajdują się równie piękne garaże, których bramy pomalowane są zgodnie z modą lokalny folklor każde na inny kolor. Całość dopełniają samochody tarasujące wjazd do garaży. I może wszystko byłoby fajnie, jakby był to jakiś skansen, a nie miejsce, w którym mieszkają ludzie. Całe szczęście, że część okien wychodzi nie na podwórko a na ulicę. Tam widok jest już zgoła nieco inny, choć do wspomnianego centrum wszechświata w dalszym ciągu jest bardzo daleko. Tak sobie myślę, że jak zajrzę jeszcze ze dwa razy na Saską Kępę i pstryknę parę zdjęć, to czar tej dzielnicy nie tylko mocno zblednie, ale i pęknie niczym sztucznie napompowana mydlana bańka.
Zdzisław Skisły fotograf znad Wisły poleca:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie