
Poszukiwany po koncercie Bon Jovi, który odbył się w miniony piątek na Stadionie Narodowym, Filip N. odnalazł się. I jak się ostatecznie okazało wcale nic mu się nie stało i nie zaginął.
Po koncercie 27 letni mężczyzna odłączył się od grupy znajomych z którymi był. Znajomi i rodzina nie mogli się z nim skontaktować i powiadomili w trosce o jego bezpieczeństwo policję. Ta błyskawicznie zajęła się sprawą. Media społecznościowe obiegł apel rodziny w sprawie pomocy w poszukiwaniach.
Wszystko wyjaśniło się po czterech dniach poszukiwań. Okazało się, że mężczyzna postanowił pozwiedzać Warszawę i inne miasta w Polsce. Gdy wrócił do hotelu w stolicy rozpoznała go obsługa i powiadomiła policję.
Historia ta na szczęście skończyła się szczęśliwie. Jednak nie róbmy bliskim takich niespodzianek i nie znikajmy bez słowa.
Źródło: KSP
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Czasem tylko w taki sposób można spokojnie po zwiedzać. Nie dziwię się chłopakowi. Telefon to smycz!
Melanż go pochłonął
Kretyn!!! Bezmyślny debil.
Chłopak chciał zakosztować wielkiego świata, pooddychać atmosferą stolycy i wielki świat go pochłonął. To przypadłość setek tysięcy odwiedzających Warszawę. Wielu zostaje tu już na zawsze.