Przedsiębiorcy też chcą samorządu

Polski przedsiębiorca przestaje być wielkim niemową - zapowiedział na mityngu w stołecznej sali NOT ekonomista Dariusz Grabowski. W obliczu narastających zagrożeń pracujący na swoim organizują się.

Wokół idei odrodzenia Powszechnego Samorządu Gospodarczego tworzy się szeroki ruch społeczny. Jego inicjatorzy zamierzają zebrać 100 tys podpisów pod obywatelskim projektem ustawy w tej kwestii. Samorząd terytorialny uznają za oczywistego sojusznika.

Polski Ład, rządowy program, niekorzystny zarówno dla przedsiębiorców jak samorządowców, bo jednym i drugim wyciąga pieniądze z kieszeni, paradoksalnie zwiększył determinację tych pierwszych, żeby zyskać własną reprezentację, jaką ci drudzy dysponują od początku transformacji ustrojowej, za sprawą reformy gminnej z 1990 r. oraz powiatowo-wojewódzkiej wprowadzonej przez rząd Jerzego Buzka w 1998 r. i zwiększającej uprawnienia gospodarzy Małych Ojczyzn.

Mówiono o tym w trakcie warszawskiego mityngu, zorganizowanego pod hasłem "Obudź się, polski przedsiębiorco". W związku z nim powrócił znany z kampanii przed wyborami z czerwca 1989 r. rysunek budzika. Wtedy towarzyszyło mu hasło: "Nie śpij, bo Cię przegłosują".

Teraz przedsiębiorcy - jak mówiono w kuluarach mityngu w warszawskiej sali NOT - żałują, że przed laty pochopnie zostawili swoje sprawy zawodowym politykom. Ci bowiem wcale nie okazali się profesjonalistami. Świadczą o tym zarówno niekorzystne dla przedsiębiorcy i samorządowca rządowe regulacje (w praktyce zmuszają one ludzi zaradnych oraz przedstawicieli społeczności lokalnych do finansowania kosztownej inżynierii społecznej partii rządzącej) jak rozliczne afery: ostatnio ze wspólnym biesiadowaniem szefa klubu Koalicji Obywatelskiej Borysa Budki z politykami PiS Łukaszem Szumowskim i Markiem Suskim oraz podpowiadaniem przez żurnalistę nominalnie opozycyjnej TVN Krzysztofa Skórzynskiego marketingowych chwytów ministrowi Michałowi Dworczykowi, szefowi Kancelarii Premiera.

Przedsiębiorcy żałują, że zaraz po przełomie ustrojowym nie odbudowali swojego samorządu, który istniał przed wojną, a wkrótce po niej zaczął się powoli odradzać, ale komunistyczna władza storpedowała to metodami biurokratycznymi.

Dr Grabowski zwraca uwagę na paradoks: w czasach poprzedniego ustroju władza tępiła przedsiębiorców za indywidualizm, teraz zaś - za działania wspólnotowe: - Władza decyduje o nas bez nas.

Inicjator odrodzenia Powszechnego Samorządu Gospodarczego obwieszcza, że cierpliwość przedsiębiorców się wyczerpała. Polski przedsiębiorca ma bowiem świadomość, że świat nam ucieka. Odpowiada za siebie i innych, tworząc i utrzymując miejsca pracy. Dźwiga też na siebie główny ciężar zarówno ekonomicznych następstw pandemii, jak drogich rządowych programów społecznych, bo to on jest głównym płatnikiem podatków.

Ponad dwa miliony Polaków to przedsiębiorcy. Dają pracę siedmiu milionom rodaków. Ich firmy wytwarzają 47 proc produktu krajowego brutto - wyliczał inny mówca Jacek Czauderna. 

Wśród dziesięciu głównych punktów strategii, jaką zaprezentowali zmierzający do wspólnego działania przedsiębiorcy, znajdujemy zrównanie ich pod względem przywilejów i ulg z przedstawicielami kapitału zagranicznego oraz konieczność negocjowania przez władzę przepisów podatkowych, które ich dotyczą.

Wśród uczestników mityngu był prezydent Siemianowic Śląskich Rafał Piech, który wskazywał, że przedsiębiorców rozumie tylko władza samorządowa: - Stworzyliśmy biuro obsługi inwestora, jeśli trzeba, prowadzimy go za rękę. W szkołach tworzymy klasy branżowe. Inaczej za chwilę w Polsce będą tylko korporacje i najemnicy - przestrzegł gospodarz śląskiego miasta.

Miarą rozwagi zmierzających do odrodzenia swojego samorządu przedsiębiorców okazała się podjęta naprędce decyzja: zrezygnowali z planowanego przemarszu pod Ministerstwo Finansów, żeby nie mieszać się z agresywnymi uczestnikami ulicznych protestów antyszczepionkowych.